Zamiast pokornie przyjmować kwiatki i komplementy, 8 marca 2017 r. kobiety na całym świecie wyszły na ulice, by powiedzieć patriarchatowi: „Dość!”. Ujawnił się w ten sposób nowy rodzaj feminizmu. Można go nazwać feminizmem rozproszonym. Niezorganizowany i nieuchwytny. Niechcący się z nikim układać. Wspierający i opiekuńczy. Siostrzany. Walczący. Dokuczliwy i nieustępliwy. To jest rewolucja. To jest wojna kobiet – oświadcza z przekonaniem Klementyna Suchanow, koordynatorka Międzynarodowego Strajku Kobiet. Rozmawiamy dzień po manifestacjach, które przetoczyły się od Australii po Peru i od USA po Rosję. Pierwszy globalny kobiecy protest odbył się w 56 krajach, w nieznanej jeszcze liczbie miast. Trwają podsumowania. Klementyna Suchanow jest pisarką, we wrześniu ukaże się jej kolejna książka, dwutomowa biografia Witolda Gombrowicza. Zew siostrzanej krwi poczuła 3 października zeszłego roku. Nigdy wcześniej nie działała w żadnej feministycznej organizacji. – Przełomem był czarny marsz – mówi. – Z upokorzenia i wściekłości zrodziło się prawdziwe poczucie wspólnoty, ale też mocy.
Wcześniej byłam w Argentynie, gdzie zbierałam materiały do książki, i wiedziałam, że tam jest aktywny ruch kobiet pod hasłem Ni Una Menos, czyli „ani jedna mniej”. W kraju, w którym funkcjonuje termin „kobietobójstwo”, walczą, by już nigdy żadna nie stała się ofiarą przemocy. Porozumiałam się z nimi. Założyłyśmy na Facebooku zamkniętą grupę, to znaczy założyła ją Nadja z Argentyny, bo ja nie miałam wtedy pojęcia, jak to działa. Wkrótce do grupy dołączyły Korea Południowa i Rosja, potem Irlandia, Szwecja, Peru, Meksyk i Włochy, gdzie na jesieni 200 tys. osób protestowało przeciw przemocy. – W listopadzie miałyśmy już plan, że 8 marca organizujemy Międzynarodowy Strajk Kobiet, była nawet gotowa oprawa graficzna – opowiada Klementyna. Po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta dołączyły feministki z USA, wśród nich wiele publicystek o znanych w Stanach nazwiskach, od lat walczących o prawa kobiet. Dzięki temu informacja przebiła się do głównych amerykańskich mediów. Grupa na Facebooku zaczęła pączkować. W przeddzień strajku było już 55 krajów, a nazajutrz rano akces zgłosiła jeszcze RPA. Od tej chwili w internecie pojawiły się tysiące zdjęć i filmików z wydarzeń 8 marca. Wszędzie widać plakat Oli Jasionowskiej z kobiecymi profilami, czasem poddawany lokalnym przeróbkom.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.