ROZMAWIAŁ Andrzej Cezary Zieliński, POLSKIE RADIO
W tym roku mija 30 lat od pierwszych jazzowych koncertów w nowojorskim Lincoln Center, których był pan inicjatorem. Jak w perspektywie tych trzech dekad zmieniło się według pana postrzeganie tego gatunku?
W latach 80. przyświecały nam trzy cele. Po pierwsze, chcieliśmy ostatecznie rozprawić się z segregacją rasową – w tamtym czasie widoczny był bardzo wyraźny podział na białe i czarne zespoły. Po drugie, chcieliśmy skończyć z podziałem na starych i młodych – wszyscy mieli mieć takie same możliwości. A po trzecie, wyszliśmy z założenia, że każdy rodzaj jazzu jest nowoczesny. To, co grane jest przez muzyków dziś i nieważne jak brzmi, jest muzyką współczesną. Zatem równie często zamawiamy u kompozytorów nowe utwory, jak gramy muzykę Duke’a Ellingtona, Counta Basiego, Benny’ego Goodmana czy Gerry’ego Mulligana. Gramy wszystko. I uznajemy, że wszystko może brzmieć świeżo. Przez te 30 lat zagraliśmy i nagraliśmy setki koncertów, wydaliśmy ponad 80 płyt i cały czas pozostaliśmy wierni założeniom, które przyświecały nam na samym początku tej drogi. Nasza organizacja zrzesza ponad milion członków, mamy 12 programów edukacyjnych, uruchomiliśmy też internetową akademię jazzu. Uczymy zarówno pięcioletnie dzieci, jak i ludzi na emeryturze. Wybudowaliśmy trzy sale koncertowe, które pomieścić mogą łącznie ponad 1800 osób. To, co zrobiliśmy przez te 30 lat, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.