Małgorzata Kwiatkowska
W tę sieć chciał się dać złapać każdy, bo gwarantuje finansowanie ze środków publicznych. Zgodnie z przewidywaniami udało się to głównie szpitalom publicznym funkcjonującym w formie SPZOZ (samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej). To 593 z 912 placówek, które dotychczas miały kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Choć straci go aż 319 szpitali, dysponowały one tylko 5 proc., czyli 7,9 tys. ze wszystkich ponad 153 tys. łóżek zakontraktowanych dziś przez NFZ. W większości wykonywały bowiem procedury chirurgii jednodniowej – trwające kilkanaście minut operacje zaćmy lub nieskomplikowane zabiegi okulistyki czy ortopedii, po których pacjent zostaje w szpitalu najwyżej kilka godzin. To też w większości placówki prywatne – otwierane przez samych specjalistów lub spółki. Sieć szpitali, a właściwie „system szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej”, ma gwarantować Polakom dostęp do leczenia blisko miejsca zamieszkania. A jednocześnie nie marnować publicznych pieniędzy, których Polska przeznacza na zdrowie najmniej w Europie (4,5 proc. PKB przy średniej europejskiej na poziomie 7 proc.), na placówki, które leczą wycinkowo, np. wykonują jedynie opłacalne procedury inwazyjne i nie interesują się pacjentem po zabiegu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.