Bohaterem nowego albumu Bloc Party jest Londyn. Wokalista Kele Okereke, syn nigeryjskich imigrantów, patrzy na metropolię oczami wyobcowanego kolorowego o nie całkiem zdefiniowanych preferencjach seksualnych. Po debiutanckim frenetycznym "Silent Alarm", który wywindował Bloc Party do czołówki nowego brytyjskiego rocka, dostajemy album tekstowo poważniejszy i muzycznie dojrzalszy. To nie znaczy, że zespół radykalnie oderwał się od lat 80. (The Cure, Echo & The Bunnymen). Tym razem swym melodyjnym piosenkom nadał jednak wykwintny szlif produkcyjny, kojarzący się z bogatymi brzmieniowo, bezwstydnie emocjonalnymi i tanecznymi nagraniami Duran Duran czy Classix Nouveaux. Bloc Party odkryli złotą formułę na połączenie tradycji ze współczesnymi treściami. Teraz nie pozostaje im nic, tylko czekać na hojne odsetki od nieuchronnego sukcesu komercyjnego płyty.
Bloc Party "A Weekend in the City", Wichita/Sonic
Więcej możesz przeczytać w 6/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.