Na szczęście są jeszcze takie kraje i tacy ludzie, którzy na serio traktują stare i dobre „wartości europejskie”. Takimi są bez wątpienia niemieccy sędziowie z sądu krajowego w Szlezwiku, którzy 5 kwietnia orzekli, że: „oskarżenie prześladowanego Carlesa Puigdemonta o rebelię nie mogłoby mieć miejsca w Republice Federalnej Niemiec”. To zdanie wystarczyło, aby uwolnić z więzienia tropionego przez hiszpańskie służby specjalne przywódcę Katalonii, a także uniemożliwić władzom Hiszpanii wytoczenie mu procesu o rebelię i skazanie go na 30 lat więzienia. Tak bowiem działa w tym przypadku prawo europejskie, a w szczególności reguły europejskiego nakazu aresztowania. W państwie, które domaga się od swoich sąsiadów aresztowania jakiegoś złoczyńcy, można go będzie oskarżyć tylko o te przewiny, które jako podstawę ekstradycji uznał sąd w kraju aresztowania. Teraz więc, nawet jeśliby w przyszłości władze niemieckie odesłały przymusowo Puigdemonta do Hiszpanii, to dzięki szlezwickim sędziom ma on swego rodzaju „europejski immunitet”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.