MICHAŁ WITKOWSKI
Spośród zapomnianych gatunków literackich największą moją nostalgię budzi gatunek „pocztówka z wakacji”. Też wam się kręci łezka w oku? Zrobiło się nagle letnio i wakacyjnie, aż chce się wybrać nad morze. Powspominajmy więc... Gatunek „pocztówka z wakacji” był maksymalnie skonwencjonalizowany, posługiwaliśmy się w nim prawie wyłącznie gotowymi schematami, a wszystko, co od siebie, pisało się w post scriptum, po obowiązkowym „moc pozdrowień zasyła..”., jakbyśmy nie chcieli informacją o rozwolnieniu Romana czy poparzeniu słonecznym Joasi psuć tego pięknego, szablonowego tekstu... Owa szablonowość i laurkowatość była też spowodowana tym, że pocztówkę wrzucało się do skrzynki bez koperty, tekst był, by tak rzec, nagi i podany na widok publiczny, stąd te dopiski o wiele mniejszymi literkami. W nich jednak zachowała się cała opowieść o urokach życia na wakacjach w PRL.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.