We francuskim Kościele był to jeden z najgłośniejszych skandali ostatnich lat. Księdza Bernarda Preynata oskarżono o molestowanie seksualne dzieci. W latach 70. i 80. opiekował się grupami skautów. Miał dopuścić się aktów pedofilii wobec 85 chłopców. Dopiero po kilku dekadach niektóre z ofiar postanowiły walczyć o zadośćuczynienie. A także o ukaranie Preynata, który – choć kościelni przełożeni od dawna wiedzieli o jego pedofilskich skłonnościach – wciąż pełnił duchową posługę. „Dzięki Bogu” skupia się na losach trzech mężczyzn, którzy postanowili przyznać, że byli przez niego molestowani. Alexandre (Melvil Poupaud) zdołał ułożyć sobie życie, jest katolikiem wychowującym gromadkę dzieci, ale w głębi serca wciąż zmaga się z wydarzeniami z przeszłości. Dla Franćois (Denis Ménochet), zagorzałego ateisty i antyklerykała, ewentualny proces jest okazją do zemsty na Kościele. Emmanuel (Swann Arlaud) nigdy nie poradził sobie z traumą, ucieka w nałogi, ma ataki padaczki. Dołącza do La Parole Libérée – grupy ofiar pedofila, w której widzi swoją ostatnią szansę na ocalenie.
Preynat nie jest jedynym czarnym charakterem tej opowieści. Drugim jest kardynał Philippe Barbarin, który pomagał tuszować pedofilski skandal. W czasie gdy Preynat polował na swoje ofiary, Barbarin nie był jego przełożonym, ale później chronił księdza i nie przekazywał policji informacji o molestowaniu, które spływały do kurii od ofiar. „Kardynał Barbarin, arcybiskup Lyonu, jest (…) najbardziej dziś znanym i najbardziej krytykowanym z francuskich hierarchów. Ma w sobie wielkość i kompromitację Kościoła. Jest symbolem jego hipokryzji”, pisał Frédéric Martel w głośnej książce „Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie”. Film Franćois Ozona jest zaskakująco stonowany i wyciszony. Choć nie brakuje w nim drastycznych obrazów, pozostaje pełną skupienia próbą prześledzenia oddolnych działań ofiar księdza. Pozbawieni wsparcia władz mężczyźni próbują na własną rękę się zorganizować i walczyć o prawdę. „Dzięki Bogu” nie jest ciosem wymierzonym w wiarę, lecz próbą obnażenia zakłamania pojedynczych hierarchów, a także systemu, który pozwalał na wyciszanie pedofilskich skandali. Systemu, który do dziś działa na całym świecie. Preynat próbował nawet powstrzymać kinową dystrybucję „Dzięki Bogu” we Francji – na szczęście bezskutecznie. – Trwa kilka postępowań sądowych w tej sprawie, ale nie sądzę, żeby film miał jakikolwiek wpływ na wyroki – zwłaszcza że wszystko, o czym mówi film, było już opisane we francuskiej prasie – mówił przy okazji premiery „Dzięki Bogu” na festiwalu w Berlinie, gdzie film zdobył grand prix jury. Porównywane do oscarowego „Spotlight” dzieło Ozona wpisuje się w coraz silniej obecny w kinie nurt filmów rozliczających Kościół za ukrywanie pedofilii wśród księży.
Świadectwo ofiar
Pedofilia przez wiele lat była w kinie tematem tabu. Bywała sugerowana – np. w czarnych kryminałach – by mocniej podkreślić zwyrodniały charakter przestępcy, ale brakowało poważnych analiz psychologicznych i społecznych następstw tego typu przemocy. Bodaj pierwszy próbował zmierzyć się z tematem Cyril Frankel w „Never Take Sweets from a Stranger” z 1960 r. Film był odważną próbą nie tylko przedstawienia problemu, lecz także pokazania, że uprzywilejowani członkowie danej społeczności – w tym przypadku senior szacownego rodu – są w stanie uniknąć odpowiedzialności dzięki pieniądzom i układom z lokalną władzą. To wątek, który będzie wracał w kolejnych filmach, a w szczególności w tytułach analizujących przypadki pedofilii w Kościele katolickim.
Do końca lat 90. jednak reżyserzy milczeli na temat pedofilli. Zdarzały się wyjątki – najsłynniejszym z nich pozostaje „Lolita” (1962) Stanleya Kubricka, który i tak pod wpływem cenzury musiał mocno złagodzić treść powieści Vladimira Nabokova. Jednak jeśli molestowanie dzieci pojawiało się w scenariuszach, to najwyżej jako jeden z drugoplanowych wątków w kinie psychologicznym („Happiness” Todda Solondza) lub biograficznym („Wielkie kule ognia” Jima McBride’a – bohater, legenda rock’n’rolla Jerry Lee Lewis, poślubił swoją 13-letnią kuzynkę). A najczęściej – w kryminałach.
Z czasem jednak przybywało również filmów traktujących temat pedofilii poważnie. Niektóre pokazywały trudny problem z zaskakującej strony. „Zły dotyk” (2004), ze świetną rolą Kevina Bacona, był opowieścią o pedofilu, który po odsiedzeniu wyroku próbuje na nowo dostosować się do normalnego życia. „Polowanie” (2012) Thomasa Vinterberga przyglądało się zaś reakcjom niewielkiej społeczności, w której nauczyciel został – fałszywie – oskarżony o seksualne molestowanie małej dziewczynki. Przybywało też świadectw ofiar pedofilów: gwałconych przez nauczycieli, trenerów sportowych, najbliższych członków rodziny. Wstrząsających wywiadów udzielili twórcom zrealizowanego przez HBO dokumentu „Leaving Neverland” (2019) dwaj mężczyźni w dzieciństwie molestowani przez Michaela Jacksona. Jednak uwaga świata – a więc również filmowców – skupiła się przede wszystkim na aferach z udziałem duchownych. Żadna inna instytucja nie była tak mocno uwikłana, tym bardziej że hierarchowie zamiast na rozwiązaniu problemu skupiali się na próbach zatuszowania kolejnych skandali. Irlandia, Stany Zjednoczone, Polska, Australia, Wielka Brytania, kraje Ameryki Południowej… Martel w „Sodomie” przypomina: „Za pontyfikatu Benedykta XVI ujawniono skandale z udziałem dziesiątek tysięcy kapłanów (5948 w USA, 1880 w Australii, 1670 w Niemczech, 800 w Holandii, 500 w Belgii i tak dalej…) – to największa seria w całej współczesnej historii chrześcijaństwa”. Ale i prasa, i kino dostrzegły ten problem, na długo zanim Joseph Ratzinger zasiadł na papieskim tronie.
Kościół ukrywa skandale
Niewiele osób pamięta dziś telewizyjne produkcje takie jak zrealizowany przez stację HBO „Judgment” (1990) czy kanadyjscy „Chłopcy od świętego Wincentego” (1992), opowiadający o pedofilskim skandalu w prowadzonym przez księży sierocińcu Mount Cashel. Ale pierwsze próby przełamania tabu sprawiały, że o problemie molestowania dzieci przez ludzi Kościoła mówiło się coraz więcej. W „Siostrach magdalenkach” (2002) Peter Mullan wracał do skandalu związanego z azylami dla „upadłych kobiet” w Irlandii, gdzie podopieczne, także nieletnie, były molestowane seksualnie i dręczone. Problem instytucjonalnej pedofilii poruszył w „Złym wychowaniu” (2004) Pedro Almodóvar – choć sam twierdził, że walka z Kościołem nie jest ani jego celem, ani tematem filmu.
„Wątpliwość” (2008) Johna Patricka Shanleya – choć nie była oparta na faktach – odwoływała się do doświadczeń wielu ofiar molestowania, a w szczególności sytuacji, w której słowo dziecka znaczy mniej niż złożona przez księdza deklaracja niewinności. Przełomem w filmowym opowiadaniu o systemowym ukrywaniu przypadków kościelnej pedofilii stał się „Spotlight” (2015) Toma McCarthy’ego – opowieść o dochodzeniu prowadzonym przez reporterów działu śledczego „The Boston Globe”. Komercyjny sukces, przypieczętowany dwoma Oscarami, w tym za najlepszy film roku, pomógł zwrócić uwagę na problem molestowania seksualnego dzieci przez księży i hierarchów kościelnych. A skala przestępstw była niewyobrażalna.
„Dzięki dziennikarskiemu śledztwu dziennika »The Boston Globe« w całym kraju wyszedł na jaw wielki system seksualnych nadużyć” – przypomina Martel w „Sodomie” – „oskarżono 8948 księży i spisano zeznania ponad 15 tys. ofiar (z czego 85 proc. stanowili chłopcy między 11. a 17. rokiem życia). Arcybiskup Bostonu, kardynał Bernard Francis Law, stał się symbolem tego skandalu – tuszował przypadki pedofilii i chronił wielu dopuszczających się jej księży”. W 2017 r. serwis Netflix zrealizował serial dokumentalny „The Keepers”, analizujący sprawę zabójstwa zakonnicy z Baltimore, która miała zostać zamordowana po odkryciu afery pedofilskiej w jednej z tamtejszych szkół.
W 2015 r. premierę miał znakomity chilijski „El Club” Pabla Larraína, przyglądający się grupie emerytowanych księżych przebywających w domu spokojnej starości na prowincji. Ich codzienną rutynę zaburza przybycie duchownego, który, oskarżony o pedofilię, popełnia samobójstwo. Śledztwo prowadzone w tej sprawie przez wysłannika Kościoła wydobywa na światło dzienne znacznie więcej brudnych sekretów kleru. Nagrodzony na festiwalu w Berlinie film Larraína był jednocześnie rozliczeniem z epoką dyktatury Augusto Pinocheta, podkreślającym, że zbrodnie popełniane przez ludzi Kościoła często szły w parze z politycznym przyzwoleniem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.