Krystyna Pawłowicz w Sejmie dała się ponieść politycznym emocjom. Jej język i kontrowersyjne zachowanie oburzało nie tylko polityków opozycji, ale i dziwiło samego Jarosława Kaczyńskiego. Dziś jest kandydatką PiS na sędzię Trybunału Konstytucyjnego. Nominację dostała w nagrodę za lojalność wobec prezesa partii. – Zawsze konsekwentnie podążała za Kaczyńskim. Co zrobił Jarosław, to i ona – opisuje znajoma Pawłowicz.
Z Jarosławem Kaczyńskim Krystynę Pawłowicz łączy wiele. Nie tylko przywódcze usposobienie, o czym Krystyna Pawłowicz mówiła „Wprost” jeszcze w 2013 r. – Nie umiem posługiwać się komputerem, nie umiem wysłać SMS-a, nie mam prawa jazdy, nie umiem pływać, konto założyłam parę lat temu, gdy nie chciano mi już wypłacać honorariów w gotówce – wyliczała Pawłowicz. I mówiła: – Bardzo szanuję prezesa, także za jego stosunek do rodziców, a zwłaszcza troskliwą opiekę nad matką. Stosunek do starszych ludzi jest świadectwem człowieczeństwa. Podziwiam też spokój i opanowanie, których mi czasami brakuje – opowiadała.
A stosunek do osób starszych miał mieć w relacjach Pawłowicz i Kaczyńskiego kluczowe znaczenie. – W okresie, kiedy polityk opiekowała się chorą matką, straciła pracę na Uniwersytecie Warszawskim. Wtedy pomocną dłoń wyciągnął do niej Jarosław Kaczyński i wpisał ją na pierwsze miejsce siedleckiej listy wyborczej PiS. Takich rzeczy się nie zapomina. Pawłowicz jest mu za to dozgonnie wdzięczna – opowiada nasz rozmówca. Jarosław Kaczyński brał pod uwagę naukowy dorobek Pawłowicz – doktor habilitowanej prawa. Do tego opinia fachowca wśród wszystkich, którzy się z nią na uczelni zetknęli. – W wyborach parlamentarnych w 2011 r. Jarosław Kaczyński gromadził wokół PiS grono eksperckie – przypomina polityk tej partii.
Wtedy Krystyna Pawłowicz weszła do Sejmu razem z innymi intelektualistami PiS: prof. socjologii Józefą Hrynkiewicz, ekonomistą prof. Jerzym Żyżyńskim, politologiem dr. hab. Włodzimierzem Bernackim. Pawłowicz życiorys miała imponujący. Polityk w czasie Okrągłego Stołu zasiadała po stronie Solidarności w podzespole ds. organizacji społecznych, zajmującym się projektem ustawy o zgromadzeniach, której była współautorką. I właśnie wtedy poznał ją Jarosław Kaczyński. – W tamtych czasach trzymała się z Lechem Falandyszem, Michałem Kuleszą i Krzysztofem Wyszkowskim. Miała bardzo wiele znaczących znajomości, ale była indywidualistką – opowiada jej dawna znajoma. Pawłowicz współpracowała też z Helsińską Fundacją Praw Człowieka i pracowała w biurze prasowym rządu Jana Olszewskiego.
Wprowadzała akademicki ferment
Jej zaangażowaniu politycznemu towarzyszyła kariera naukowa. Krystyna Pawłowicz od lat 70. była pracownikiem naukowym Instytutu Nauk Administracyjno-Prawnych na Uniwersytecie Warszawskim. W 1979 r. zrobiła doktorat, ale habilitowała się dopiero ćwierć wieku później. Przez 36 lat pracowała na Uniwersytecie Warszawskim. – Dawała świetne wykłady. Była nieustępliwa, emocjonalna, opowiadała o prawie z zaangażowaniem, pasją. Wprowadzała akademicki ferment, bo chciała, żeby studenci samodzielnie myśleli – wspomina jej znajomy. Niestety nie wszystkim profesor nadzwyczajny UW Krystyna Pawłowicz się podobała, bo z Uniwersytetu Warszawskiego odeszła w 2011 r. za porozumieniem stron. Do dziś pracownicy Wydziału Prawa nie potrafią zrozumieć, dlaczego na uczelni zrezygnowano z jej wykładów. – Krystyna była krnąbrna i pyskata. A te cechy zazwyczaj nie podobają się szefostwu – mówi nasz rozmówca. Pawłowicz o utratę pracy obwiniała Hannę Gronkiewicz-Waltz, swoją szefową w zakładzie prawa gospodarczego na UW. Wcześniej jednak z byłą prezydent Warszawy łączyły ją ciepłe relacje. – Pamiętam, że kiedy wyjechały na jakiś zagraniczny, służbowy wyjazd z uczelni, to Krystyna uczuliła Hanię, żeby zostawiała paniom sprzątającym na łóżku napiwki. Tłumaczyła jej, że gdyby każdy tak robił, to zebrałaby się im niezła sumka – opowiada nasz rozmówca. I twierdzi, że ponad 30 lat pracy obu pań biurko w biurko sprawiły, że bardzo dobrze się poznały. – Hania w prywatnych rozmowach komplementuje Krystynę za jej profesjonalizm w pracy. Mówi, że nigdy nie spotkała jej żadna przykrość ze strony Pawłowicz. Jedyne, co je poróżniło, to poglądy polityczne – opowiada nasz rozmówca.
Bracia Kurscy w spódnicy
Poglądy stały się też powodem jej konfliktu z rodzoną siostrą. Krystyna i Elżbieta Pawłowicz są nawet porównywane do braci Kurskich, bo podobnie jak oni, stoją po dwóch stronach politycznej barykady. Elżbieta jest działaczką Komitetu Obrony Demokracji. Nieraz na protestach tej organizacji można ją było spotkać maszerującą w koszulce z napisem „Konstytucja”. – Ela jest łagodniejsza od Krystyny. Powtarza, że siostra zawsze będzie jej bliska – opowiada ich znajomy. Siostry mają ze sobą kontakt, choć trudno określić, jakie rzeczywiście łączą je relacje. Kiedyś dopytywana przez dziennikarzy o Elżbietę Krystyna odparła, że nie ma siostry. Te mocne słowa nie poróżniły sióstr, przeciwnie – uczuliły Elżbietę, by bardziej uważać na to, co mówi w mediach. – Ela jest bardzo nieufna w stosunku do dziennikarzy. Obawia się, że powie w mediach coś, co może urazić Krystynę. Zawsze powtarza, że ma jedną siostrę – opowiada jej znajomy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.