To był rzeczywiście historyczny i pełen emocji moment. Po 11 godzinach lotu stało się! Pierwszy w historii Polski obywatel przekroczył granicę Stanów Zjednoczonych bez wizy! Potwierdzili to amerykańscy urzędnicy, którzy kilka razy składali mu gratulacje!”. Tak zaczynał się jeden z materiałów „Wiadomości” z ubiegłego tygodnia po tym, jak 11 listopada oficjalnie zniesiono amerykańskie wizy dla Polaków. Publiczna telewizja postanowiła relacjonować podróż pierwszego Polaka za Ocean w stylu misji Apollo 11 z 1969 r., kiedy Neil Armstrong jako pierwszy człowiek postawił stopę na srebrnej powierzchni Księżyca. „Ten samolot zaraz poleci do Los Angeles, a na jego pokładzie pierwszy w historii Polak, który do Stanów Zjednoczonych podróżuje bez wizy!” – ekscytował się dziennikarz. – Mogę spokojnie jechać do USA.
Nie muszę się nikomu tłumaczyć po co, dlaczego i zwiedzać sobie kraj, który zawsze widziałem w telewizji – mówił turysta do kamery w drodze na lotnisko. – Jestem pierwszą osobą, która leci bez wizy? – dopytywał pracowników lotniska podczas odprawy. – Z informacji, które posiadam, jest pan pierwszy – odpowiedziała mu kontrolerka. „To jest któraś już godzina lotu. Dużo osób śpi albo coś ogląda. Nie mogę się już doczekać, kiedy wylądujemy” – mówił w samolocie. Materiały zostały pokazane w poniedziałkowym i wtorkowym wydaniu „Wiadomości”. Zaraz potem okazało się, że pierwszy Polak bez wizy to nie spontaniczny pasażer, a dziennikarz TVP, któremu telewizja publiczna sama kupiła bilet do Stanów i wysłała za nim kamery. I chociaż widzowie mogą się poczuć oszukani, to tajemnicą poliszynela jest to, że to właśnie dzięki spółkom Skarbu Państwa udało się wizy dla Polaków znieść. Miały one refundować swoim pracownikom koszty aplikowania o wizę i wysyłać ich do USA, żeby liczba odrzucanych wniosków spadła poniżej 3 proc., co pozwoliło Polsce dołączyć do grona 38 narodów uczestniczących w amerykańskim programie Visa Waiver. Koszty tej operacji mogły pochłonąć nawet kilkadziesiąt milionów złotych, ale to nic w porównaniu z kwotą, jaką polski biznes może na zniesieniu wiz zyskać.
Kawior zamiast chleba
– Nawet gdyby okazało się to prawdą, jest to niewielki koszt w porównaniu do zysków, jakie otrzyma cała nasza gospodarka, a w szczególności sektor turystyczny – komentuje Marcin Leoszko ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Dla branży jest to bowiem prawdziwy przełom. Tylko w Rainbow Tours liczba zarezerwowanych miejsc na wyjazdy do USA wzrosła, porównując rok 2019 do 2020, o ponad 60 proc.! Biuro Travel Planet stworzyło dla Polaków specjalistyczne oferty tematyczne. To chociażby wyjazdy na największe wydarzenia muzyczne – „Nowy Orlean, Mekka bluesa” albo „Memphis i stolica country, Nashville”.
Ci, którzy nie są melomanami mogą skorzystać z oferty „magii krajobrazu” i odwiedzić największe parki narodowe w USA. Ale są też biura, które kuszą nas tygodniową imprezą sylwestrową na Florydzie już od 1,5 tys. dolarów za osobę. – Otwiera się dla nas niezwykle ciekawy kierunek – tłumaczy Marek Kamieński, członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych. – Do tej pory do Stanów latano wyłącznie na wycieczki objazdowe. Teraz pojawią się o wiele popularniejsze wycieczki pobytowe – dodaje. Czyli plaże i drinki w Miami albo błogi relaks w Pensacola na Florydzie. Honorata Pierwoła, prezydent Society of Polish American Travel Agents, organizacji zrzeszającej polonijne biura podróży w USA, dodaje do tego także typową turystykę zakupową, bo np. oryginalne torebki Michaela Korsa czy buty Gucci można kupić w amerykańskich outletach nawet za jedną trzecią polskiej ceny.
– Kiedyś za Ocean lataliśmy za chlebem, dzisiaj lecimy po kawior – śmieje się Pierwoła. Coś w tym jest, bo przedsiębiorcza przecież amerykańska Polonia z niecierpliwością czekała na zniesienie wiz. Polonusi już szykują ofertę turystyki ekstremalnej dla rodaków. Biznesowe wzorce będą czerpać od Polaków mieszkających w Kanadzie, którzy dla przylatujących do nich krajan przygotowali tak nietypowe atrakcje, jak tropienie tornad, polowania na niedźwiedzie grizzly czy łowienie łososi. Za wyprawę myśliwską na łosia na Jukon trzeba zapłacić nawet 90 tys. zł. Jeżeli podobne atrakcje będą kosztować tyle samo w USA, co w Kanadzie, to można powiedzieć, że przy takich wydatkach 160 dolarów (bo tyle do tej pory trzeba było zapłacić za wydanie wizy do USA) to śmieszna kwota. – Nie chodzi tutaj o pieniądze, tylko o poszanowanie człowieka – mówi Honorata Pierwoła i przypomina, jak to wyglądało do tej pory. Gigantyczne kolejki przed ambasadą, gdzie ludzie stali czasem po kilka godzin w deszczu, żeby w okienku odpowiadać na krępujące pytania konsula: czy byłeś stręczycielem, czy zleciłeś wykonanie wyroku śmierci, czy handlowałeś ludźmi.
– Prezes banku nie będzie wypełniał idiotycznych ankiet i godzinami sterczał pod konsulatem. Wybierze miejsce, gdzie nie musi się płaszczyć, żeby zostawić swoje pieniądze – mówi Pierwoła.
Walka w powietrzu
O tym, że zniesienie wiz to wrota do wielkiego biznesu, nie trzeba przypominać największemu polskiemu przewoźnikowi. LOT aktywnie włączył się w walkę o ruch bezwizowy. Tylko w ostatnich dwóch latach na pokładach Polskich Linii Lotniczych odczytano ponad 160 tys. razy reklamę zachęcającą do składania wniosków w programie Visa Waiver. Para nie poszła w gwizdek. Od pierwszego dnia po zniesieniu wiz LOT odnotował ponadtrzykrotny wzrost wyszukiwań połączeń do USA na własnych stronach i witrynach swoich pośredników. Nic dziwnego, że pojawić się mają nowe połączenia.
Od 5 sierpnia 2020 r. będzie można bezpośrednio dolecieć z Warszawy do San Francisco. Jednak to nie koniec. Rzecznik LOT Michał Czernicki mówi nam, że w kolejce czekają kolejne miasta. Nie chce zdradzić które, ale z danych portów lotniczych wynika, że najwięcej pasażerów lata z warszawskiego lotniska Chopina do Atlanty, Bostonu czy Las Vegas, mimo że jak na razie nie ma do nich bezpośrednich połączeń. Można się więc domyślać, że LOT już niedługo zaproponuje tam swoje usługi. Już dzisiaj warszawskie lotnisko obsługuje co roku ponad pół miliona pasażerów udających się do amerykańskich miast. To nieoficjalne dane, bo LOT nie publikuje swoich statystyk, zasłaniając się tajemnicą handlową. Wiadomo jednak, że ten fragment rynku to niezwykle łakomy kąsek. Dzisiaj polski przewoźnik jest jedynym, który lata z Polski do USA. Ale od maja przybędzie mu poważny konkurent. Największe linie lotnicze świata – American Airlines – pojawią się na krakowskich Balicach. Dlatego LOT się dozbraja, inwestując w nowe maszyny – tylko w tym roku ma się pojawić 15 nowych Boeingów 787.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.