Razem z ojcem szli śladami krwi, które wyprowadziły ich na podwórko. Tej nocy z 8 na 9 marca 2016 r. był mróz. 32-letnia Barbara S. stała obok parkanu ubrana jedynie w krótką nocną koszulę, po nogach spływała krew. – Patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem, jakby nas nie widziała. Na moje usilne dopytywanie, co się stało, odpowiedziała, że poroniła – zeznał Krzysztof S. kilka godzin później na komendzie policji.
Kiedy teść dzwonił na pogotowie, wyrwała mu słuchawkę, krzycząc, że nie potrzebuje lekarza, w końcu udało im się wezwać karetkę. Ratownik medyczny powątpiewał, by tak duży krwotok nastąpił w wyniku poronienia. Usłyszeli od Barbary, że urodziła martwy płód, a ciąża była wynikiem gwałtu. Ktoś ją napastował, ale „dokładnie nie pamięta”.
– Gdzie dziecko? – krzyknął Krzysztof S. – Za płotem.
Wybiegli na podwórze, jeden z trzech ratowników wypatrzył z latarką noworodka leżącego na oszronionej trawie. Chłopczyk był skrajnie wyziębiony, miał niezawiązaną pępowinę. Dzięki reanimacji zaczął oddychać, został zawieziony do szpitala razem z matką. Na miejsce zdarzenia do niewielkiej miejscowości w podwarszawskiej gminie Jabłonna przyjechała policja.
Wobec nas uczynna, niezaczepna
Zaczęły się przesłuchania. Nikt z domowników nie miał pojęcia o ciąży Barbary, myśleli, że przytyła. „Nie drążyliśmy tematu – zeznała teściowa. – 8 marca synowa jak zwykle wstała o szóstej rano, pojechała niańczyć dzieci w pobliskim miasteczku. Po powrocie nie chciała usiąść do kolacji – odświętnej, bo syn i mąż urządzili nam Dzień Kobiet. Mówiła, że źle się czuje, marzy o łóżku”.
Ratownicy medyczni: „Z kobietą był kontakt logiczny, spokojnie informowała, że dziecko pochodzi z molestowania”. „Była bardzo opanowana”. „Nie wyglądała na taką, która dopiero co urodziła, sprawiała wrażenie, jakby wszystko miała gdzieś”.
Tylko teść Barbary twierdził, że synowa mówiła nieskładnie, nie dawała się dotknąć, powtarzała: „Nic się nie stało!”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.