O tej akcji głośno było w całej Polsce. Trzydziestoletni Abdullah Alfahim ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, właściciel sportowego cacka lamborghini aventador, postanowił zabrać swoje auto na europejskie wakacje. We francuskim Cannes zamówił transport samochodu do stolicy Anglii. Po wartą 1,5 mln zł motoryzacyjną perełkę zgłosił się pracownik firmy transportowej, Nepalczyk z Polski. Lamborghini nie dotarło do Wielkiej Brytanii, za to pojawiło się pod warszawskim hotelem Hilton. Kiedy Alfahim zorientował się, że został oszukany, powiadomił Interpol, policję i ambasadę Zjednoczonych Emiratów Arabskich w Londynie. Tymczasem w Warszawie auto szybko stało się sensacją, a do internetu trafiły jego zdjęcia. Kiedy wieści o tym dotarły do Alfahima, skontaktował się z polskim detektywem Marcinem Miklaszewskim.
– Przestępca nie krył się z tym samochodem. Polska policja nie miała jednak pojęcia, że auto jest poszukiwane. Dopiero ja powiadomiłem polskie służby i wróciło ono do właściciela – wspomina Marcin Miklaszewski, dyrektor agencji detektywistycznej Temida.
Detektyw na tropie
Takich sukcesów na koncie Miklaszewski ma więcej, bo agencja specjalizuje się w odzyskiwaniu skradzionych lub przywłaszczonych sportowych i luksusowych aut.
– Samochody odbieramy w całej Europie, balansując na granicy prawa. Wszystko po to, aby osiągnąć cel, jakim jest zwrot auta właścicielowi. Wykorzystujemy przy tym elementy wywiadu, detektywistyki, psychologii, marketingu internetowego i windykacji – opowiada Miklaszewski.
Ale Temida nie zawsze zajmowała się poszukiwaniem aut. Miklaszewski zdecydował się na taką specjalizację, gdy przekonał się, że większość ludzi nie wie, jak postępować w przypadku przywłaszczenia mienia, a policja musi przestrzegać czasochłonnych procedur.
– Czasem lepiej od razu skorzystać z pomocy detektywa, niż brać sprawy we własne ręce, gdyż w przypadku kradzieży samochodu każda godzina jest cenna – dodaje detektyw.
Dziś Temida ma na koncie tyle sukcesów i cieszy się tak dużą renomą, że klienci zgłaszają się do niej sami.
Gra na czas
Nie zawsze w grę wchodzi poszukiwanie zaginionego auta. Zdarza się, że sprawcy kontaktują się z właścicielem, żądając tzw. wykupki i w zamian obiecując zwrot. Tak było w przypadku odzyskanego w styczniu sportowego mercedesa c63 amg. Złodzieje zażądali 40 tys. zł, ale właściciel szybko zgłosił sprawę do agencji, dzięki czemu jeszcze przed przekazaniem okupu samochód znalazł się pod obserwacją detektywów. Ostatecznie sprawców zatrzymano, a samochód zabezpieczono.
– Jeśli ktoś kontaktuje się w sprawie wykupu, to w dziewięciu przypadkach na dziesięć chodzi o oszustwo. Nie dość, że nie zamierza zwrócić auta, to w dodatku chce wyłudzić gotówkę. Są grupy, które specjalizują się w tego typu oszustwach. – mówi Miklaszewski.
On sam wszystkim, którzy padli ofiarą kradzieży lub przywłaszczenia auta, radzi, aby jak najszybciej skontaktowali się z agencją detektywistyczną, która pokieruje całą operacją w taki sposób, aby dokonać zatrzymania złodzieja.
– Jeśli ktoś kontaktuje się z właścicielem auta, twierdząc, że ma auto i zwróci je w zamian za gotówkę, to posiadacz auta powinien prosić o dowód i zbierać jak najwięcej informacji. Grać na czas. Wprawdzie nie jesteśmy w stanie zapewnić, że pojazd czy mienie wróci, bo takiej gwarancji nie możemy dać nigdy, ale możemy zrobić wszystko, co pozostaje w naszej mocy i jest zgodne z prawem, aby tego dokonać – twierdzi detektyw z Temidy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.