Po Kazimierzu Marcinkiewiczu nie zostały nawet bałwany
Nie wierzę politykom" – śpiewał Tomasz Lipiński w kultowej piosence grupy Tilt. Zawsze uważałem, iż mówienie, że wszyscy politycy kłamią, to tani populizm. Jednak coraz częściej dochodzę do wniosku, że jest coś na rzeczy.
Od dłuższego czasu o tym, kto w Polsce rządzi, nie decyduje już polityka (czyli to, że poszczególne partie mają jakieś programy i że je później realizują), ale czysty PR (czyli to, że zdaje nam się, iż partie mają jakieś programy i że je później realizują). Były premier Jarosław Kaczyński mówił niedawno w wywiadzie dla „Wprost", że był ostatnim premierem RP, bo działania Donalda Tuska są „nastawione wyłącznie na efekt medialny". To prawda, ale czy kiedykolwiek w historii Polski po 1989 r. było inaczej?
W związku z tym, że wkrótce mija 100 dni rządu Donalda Tuska, Pentor na zlecenie „Wprost" przeprowadził badanie, kto był najlepszym polskim premierem. Wygrał zdecydowanie Kazimierz Marcinkiewicz. Ten mistrz politycznego PR tak zaczarował Polaków, że do dziś uważają go za zbawcę ojczyzny. Tylko czy ktokolwiek jest w stanie przypomnieć sobie, jakie były realne dokonania tego – jak wskazywałyby inne, wcześniej publikowane badania – wielkiego męża stanu? Poza kilkoma ulepionymi bałwanami trudno je wymienić. Zresztą same bałwany też już dawno stopniały, a następnych raczej nie będzie z powodu notorycznego w Polsce braku śniegu.
Kazimierz Marcinkiewicz i jego następca Jarosław Kaczyński głośno zapowiadali też rozliczenie patologii III Rzeczypospolitej. To prawda, dzięki ich działaniom zmieniło się w Polsce podejście do problemu korupcji, wielu Polaków uzmysłowiło też sobie niechwalebną rolę, jaką w Polsce po 1989 r. odgrywały tajne służby. Czy jednak przez dwa lata rządów ktokolwiek został ukarany? Czy Zbigniew Ziobro, mimo wielu deklaracji, udowodnił cokolwiek na przykład Aleksandrowi Kwaśniewskiemu?
Teraz błędy Prawa i Sprawiedliwości zaczyna powielać Platforma Obywatelska, która do władzy doszła pod hasłami deziobryzacji, demacierewiczyzacji i decebeizacji Polski. Co z tego wynika? Antoni Macierewicz jest pozbawiony praw poselskich (odmawia mu się prawa zasiadania w jakiejkolwiek istotnej komisji), choć nie postawiono mu żadnych zarzutów łamania prawa ani nawet nikt przeciwko niemu nie skierował jakiegoś sensownego zawiadomienia o przestępstwie. O arcyzbrodniczej działalności Zbigniewa Ziobry mieli się dowiedzieć posłowie na piątkowym tajnym posiedzeniu Sejmu. Nie dowiedzieli się niczego. A jak przyznali nawet posłowie koalicyjnego PSL, posiedzenie zakończyło się kompromitacją. Wreszcie nawet Donald Tusk uznał, że Mariusz Kamiński powinien być dalej szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a prokuratura stwierdziła, iż agenci CBA nie naruszyli prawa w akcji przeciwko byłej posłance PO Beacie Sawickiej.
„Po burzliwych rządach PiS pierwsze miesiące działania gabinetu PO-PSL to coś w rodzaju małej stabilizacji" – przekonuje Michał Krzymowski, autor cover story tego numeru „Wprost" (vide: „Studniówka Tuska”). Biorąc pod uwagę realia polskiej polityki, taka mała stabilizacja to nawet całkiem niemały sukces. Donald Tusk powinien przekonać wszystkich polityków PO, by skupili się na mniejszych, co nie znaczy nieistotnych, celach, zamiast dalej się bawić w donkiszotów i mamić opinię publiczną skandalami i problemami, które – jak się później okazuje – w rzeczywistości nie istnieją.
Od dłuższego czasu o tym, kto w Polsce rządzi, nie decyduje już polityka (czyli to, że poszczególne partie mają jakieś programy i że je później realizują), ale czysty PR (czyli to, że zdaje nam się, iż partie mają jakieś programy i że je później realizują). Były premier Jarosław Kaczyński mówił niedawno w wywiadzie dla „Wprost", że był ostatnim premierem RP, bo działania Donalda Tuska są „nastawione wyłącznie na efekt medialny". To prawda, ale czy kiedykolwiek w historii Polski po 1989 r. było inaczej?
W związku z tym, że wkrótce mija 100 dni rządu Donalda Tuska, Pentor na zlecenie „Wprost" przeprowadził badanie, kto był najlepszym polskim premierem. Wygrał zdecydowanie Kazimierz Marcinkiewicz. Ten mistrz politycznego PR tak zaczarował Polaków, że do dziś uważają go za zbawcę ojczyzny. Tylko czy ktokolwiek jest w stanie przypomnieć sobie, jakie były realne dokonania tego – jak wskazywałyby inne, wcześniej publikowane badania – wielkiego męża stanu? Poza kilkoma ulepionymi bałwanami trudno je wymienić. Zresztą same bałwany też już dawno stopniały, a następnych raczej nie będzie z powodu notorycznego w Polsce braku śniegu.
Kazimierz Marcinkiewicz i jego następca Jarosław Kaczyński głośno zapowiadali też rozliczenie patologii III Rzeczypospolitej. To prawda, dzięki ich działaniom zmieniło się w Polsce podejście do problemu korupcji, wielu Polaków uzmysłowiło też sobie niechwalebną rolę, jaką w Polsce po 1989 r. odgrywały tajne służby. Czy jednak przez dwa lata rządów ktokolwiek został ukarany? Czy Zbigniew Ziobro, mimo wielu deklaracji, udowodnił cokolwiek na przykład Aleksandrowi Kwaśniewskiemu?
Teraz błędy Prawa i Sprawiedliwości zaczyna powielać Platforma Obywatelska, która do władzy doszła pod hasłami deziobryzacji, demacierewiczyzacji i decebeizacji Polski. Co z tego wynika? Antoni Macierewicz jest pozbawiony praw poselskich (odmawia mu się prawa zasiadania w jakiejkolwiek istotnej komisji), choć nie postawiono mu żadnych zarzutów łamania prawa ani nawet nikt przeciwko niemu nie skierował jakiegoś sensownego zawiadomienia o przestępstwie. O arcyzbrodniczej działalności Zbigniewa Ziobry mieli się dowiedzieć posłowie na piątkowym tajnym posiedzeniu Sejmu. Nie dowiedzieli się niczego. A jak przyznali nawet posłowie koalicyjnego PSL, posiedzenie zakończyło się kompromitacją. Wreszcie nawet Donald Tusk uznał, że Mariusz Kamiński powinien być dalej szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a prokuratura stwierdziła, iż agenci CBA nie naruszyli prawa w akcji przeciwko byłej posłance PO Beacie Sawickiej.
„Po burzliwych rządach PiS pierwsze miesiące działania gabinetu PO-PSL to coś w rodzaju małej stabilizacji" – przekonuje Michał Krzymowski, autor cover story tego numeru „Wprost" (vide: „Studniówka Tuska”). Biorąc pod uwagę realia polskiej polityki, taka mała stabilizacja to nawet całkiem niemały sukces. Donald Tusk powinien przekonać wszystkich polityków PO, by skupili się na mniejszych, co nie znaczy nieistotnych, celach, zamiast dalej się bawić w donkiszotów i mamić opinię publiczną skandalami i problemami, które – jak się później okazuje – w rzeczywistości nie istnieją.
Więcej możesz przeczytać w 7/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.