Zawieszenie misji w Czadzie obnaża niezdolność Europy do działania
Gdyby nie tragiczne konsekwencje zawieszenia misji UE w Czadzie, decyzję w tej sprawie można by uznać za komiczną. Europejskie wojsko miało strzec bezpieczeństwa przeszło pół miliona uciekinierów z Darfuru, którzy schronili się w Czadzie. Kiedy się okazało, że niesienie pomocy umęczonym wojnami ludziom będzie związane z wzięciem udziału w tych wojnach, unijni politycy, z wyjątkiem Paryża, nie mieli odwagi wziąć na siebie odpowiedzialności. Skapitulowali nie tyle przed wojną, ile przed własnymi społeczeństwami, które wojnom a priori są przeciwne, bo z powodu własnej historii mają prawo się brzydzić przemocą.
Zawieszenie misji w Czadzie obnaża niezdolność Europy do działania i odsłania posunięty do granic absurdu europejski pacyfizm. Europejczycy chcą, by ich żołnierze obywali się bez przemocy. Ma dziś temu służyć m.in. zaawansowana technologia (np. broń, która nie zabija, lecz paraliżuje ludzi bądź niszczy infrastrukturę), pozwalająca prowadzić tzw. wojny miłosierne. Wybujały pacyfizm, w imię odreagowywania traumy przeszłości, pokazuje oblicze zgoła niemiłosierne.
Zawieszenie misji w Czadzie obnaża niezdolność Europy do działania i odsłania posunięty do granic absurdu europejski pacyfizm. Europejczycy chcą, by ich żołnierze obywali się bez przemocy. Ma dziś temu służyć m.in. zaawansowana technologia (np. broń, która nie zabija, lecz paraliżuje ludzi bądź niszczy infrastrukturę), pozwalająca prowadzić tzw. wojny miłosierne. Wybujały pacyfizm, w imię odreagowywania traumy przeszłości, pokazuje oblicze zgoła niemiłosierne.
Więcej możesz przeczytać w 7/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.