„Sarkozy człowiekiem lewicy?” – pytał niedawno bez cienia ironii paryski „Le Point”. Miałyby na to wskazywać m.in. ciągnące ku Sarko niczym ćmy do światła chmary lewicowych artystów, od Claude’a Leloucha po Juliette Greco. Dawną postawę pogardliwej wyższości zamienili nieomal na fascynację hiperaktywnym prezydentem.
„Czy francuska Partia Socjalistyczna umiera? Nie, już jest martwa". Sentencję tę wygłasza nie żaden zatwardziały prawicowiec, lecz sympatyzujący z lewicą filozof i pisarz Bernard-Henri Lévy. Wcześniej w Pałacu Elizejskim gratuluje innemulewicowemu intelektualiście, André Glucksmannowi, przyjęcia Orderu Legii Honorowej z rąk centroprawicowego prezydenta, który przypomina, że dwa lata temu bardzo pomógł mu przedwyborczy artykuł Glucksmanna „Dlaczego wybrałem Nicolasa Sarkozy’ego”. Lévy na razie woli szukać „alternatywy dla Nico”, ale stosunki z prezydentem łączą go zażyłe, jeżdżą nawet razem na nartach.
Więcej możesz przeczytać w 38/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.