W 1989 r. nic się nie działo spontanicznie i pewnie wtedy niewiele można było na to poradzić. Nie obciąża to Tadeusza Mazowieckiego, bo z tej historycznej okazji trzeba było skorzystać, czego ówczesna opozycja była świadoma. Nie zmienia to faktu, że wszystko było wówczas wykalkulowane w Moskwie (świadczą o tym choćby tzw. dokumenty Aleksandra Jakowlewa, bliskiego współpracownika Gorbaczowa), a potem przećwiczone z takimi ludźmi jak Kiszczak podczas wizyt jesienią 1988 r. w „bratnich krajach" szefa KGB Władimira Kriuczkowa. Wtedy w rozmowach Sowietów z częścią opozycji (konstruktywnej) upewniono się, że rozumie ona „geostrategiczne ograniczenia". Dlatego Moskwa ze spokojem pogodziła się z trwałą zmianą systemową i postanowiła nią sterować. A Polska była dla niej idealnym poligonem. Przewidywano zainstalowanie demokracji wielopartyjnej i ustrój gospodarczy nazywany „postkapitalizmem”, w którym swoi ludzie będą rozdawać karty. Postulowano reformy w stylu Balcerowicza, kierując się wzorami z Ameryki Południowej. Przewidywano nawet członkostwo wyzwolonych satelitów w Unii Europejskiej. Nie przewidziano tylko, że rozpadnie się ZSRR, czyli dojdzie do dezintegracji centrum tego planu. Co jednak nie przeszkodziło wprowadzić go w życie i co umożliwiło potem Rosji głębokie „mieszanie” w byłych krajach satelickich.
Jaruzelski i Kiszczak sprzedawali moskiewski plan jako własny, jako „polską drogę". I przed, i po „okrągłym stole" zaczęli opozycjonistów oplątywać siecią koncesji i jednocześnie zobowiązań. Żeby powstała swoista wspólnota reformatorów. I dzięki temu mieli spokój, by robić swoje, czyli czyścić archiwa, szantażować dawnych ważnych konfidentów, instalować się w biznesie, podłączać do transferów publicznych środków do prywatnego sektora itp. To prawda, że doszło wtedy do historycznego przełomu, do odzyskania wolności, ale warto pamiętać, że ludzie dawnego reżimu wykorzystywali entuzjazm i szczere chęci solidarnościowych elit jako parawan do realizacji własnego (moskiewskiego) planu. Niestety, częściowo został on wprowadzony w życie. Niestety, skutki tego odczuwamy do dzisiaj.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.