A Joanna Senyszyn żąda, żeby pozdejmować w szkołach krzyże. Co – jak mniema – pewnie nie nastąpi, bowiem Polska jest krajem wyznaniowym. Jeśli jest, to szkoda, że katolickim. Wszak to protestanci najgorliwiej palili na stosach czarownice. I zaczynamy ich rozumieć.
Pojawiła się moda na pytanie Włodzimierza Cimoszewicza, czy wystartuje w wyborach prezydenckich. Za każdym razem Cimoszko odpowiada tak samo: nie, chyba że szanse na zwycięstwo będzie miał Lech Kaczyński. A potem znowu go pytają, czy wystartuje. Na co on: nie, chyba że… i tak dalej. Nic dziwnego, że facet rzadko wyjeżdża z puszczy. Lepiej posiedzieć przy żubrze niż przy dziennikarzach.
Przy okazji następnego pytania o to samo Cimoszewicz wyjawił swe marzenie: niech PO rządzi dwie kadencje. Faktycznie, idealny kandydat na kandydata lewicy na prezydenta.
Joanna Senyszyn występuje na okładce „Machiny", mając dekolt tylko ciutkę mniejszy niż Olejniczak na okładce „Wprost”. Zazwyczaj w ten sposób chcą się wylansować osoby, tym razem pismo. O istnieniu Senyszyn wie prawie każdy, o tym, że „Machina” wciąż (a raczej znowu) istnieje, dowiedzieliśmy się z niejakim zdziwieniem. Ale cóż, jesteśmy stare pierdziele. Acz wciąż za młode na Senyszyn.
PiS-owskie roszady w komisjach: Wassermann z olewnikowej do hazardowej, Kempa z naciskowej do hazardowej, Ast do olewnikowej, Kamiński z PAX-u do Śmaksu, a Maliniak w maliny. Copyright na dwie ostatnie roszady ma Jan Pietrzak.
Michał Kamiński wyznał w telewizji, że nie ma pewności, czy Lech Kaczyński ponownie zostanie prezydentem. Jak na PiS-owskie warunki był to wyczyn porównywalny ze wstrzymaniem się Stanisława Stommy w głosowaniu nad poprawkami do konstytucji PRL (o przewodniej roli partii i wiecznym sojuszu ze Związkiem Radzieckim). Zaraz potem Misio przygadał mediom,mówiąc, że pokazują one nie PiS, lecz jego karykaturę. I faktycznie: na ekranie było widać karykaturę Kamińskiego!
Ten Kiszczak to jednak fajny chłop. W 1989 r. – tak przynajmniej opowiada „Dziennikowi" – przychodzili do niego działacze opozycji, którzy byli tajnymi współpracownikami SB. Prosili o teczki, generał Czesław naciskał guzik, teczki przynoszono, Czesio je dawał, a działacze wychodzili i niszczyli papiery w niszczarce. Niektórych gości Kiszczak do dzisiaj ogląda w telewizji. Hm, ta wizja idealnie pasuje do tej lansowanej przez Kaczorów. Komu innemu byśmy nie uwierzyli, ale Kiszczak to przecież człowiek honoru.
Jarosław Kaczyński alarmuje, że „Gazeta Polska" jest dręczona przez administrację rządową, wymiar sprawiedliwości i służby specjalne. Trzeba jednak przyznać, że nie pozostaje dłużna. Sama też nieźle dręczy czytelników. Wszystkich sześciu.
W Łodzi będą odwoływać prezydenta miasta. Wniosek o przeprowadzenie referendum podpisało 90 tys. ludzi. Rozumiemy, że to zemsta strażników miejskich za to, że Jerzy Kropiwnicki zrugał jednego z nich. Cholercia, nikt nie bierze ich poważnie, a to niesamowicie wpływowe środowisko!
Grzesiek Napieralski to niezgorszy lawirant. W Czerwono-Czarnej współpracuje z PiS, w Sejmie chce teraz współpracować z Platformą Obywatelską. Jedyne, czego nie chce, to Olejniczak. Cóż, nawet można go zrozumieć.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.