Edward Prescott: Jeśli ktoś ma się czuć winny, to nie ekonomiści, tylko politycy. Na przykład Barry Frank z Partii Demokratycznej, który był jednym z najmocniej wspierających programy kredytowe dla najbiedniejszych. No i Barack Obama oczywiście.
Obama zaczął kadencję, gdy kryzys już trwał.
Kryzys był taki jak te, które przez ostatnie 26 lat dotykały USA, a gospodarka świetnie sobie z nimi radziła. Ale Obama postanowił być mądrzejszy. Stwierdził, że tym razem będzie gorzej, i żeby się wywiązać ze swojej obietnicy streszczonej w haśle „zmiana", wprowadził ten tragiczny pakiet, który miał stymulować gospodarkę: 787 mld dolarów. Miał o tyle łatwiej, że już za rządów Busha przeszła w Kongresie inna głupia ustawa – nakazująca wszystkim, którzy otrzymują od państwa świadczenia socjalne, oddać w ramach „rabatu od podatku dochodowego" po 250 dolarów. Beneficjentów tej niezwykłej hojności było aż 130 mln. Do diabła, nawet ja dostałem te pieniądze. Tylko po co?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.