Ból porodowy nie jest bezcelową męczarnią. Ma określony fizjologiczny skutek i pomaga ustalić rytm porodu. Tak twierdzi dr Denis Walsh, położnik z Nottingham University. Jego zdaniem znieczulenie zewnątrzoponowe niweczy korzyści, które daje ból porodowy. Lekarz wywołał w Wielkiej Brytanii burzliwą dyskusję.
Brytyjski położnik twierdzi, że znieczulenie zewnątrzoponowe jest nadużywane. Odsetek takich zabiegów wzrósł w Wielkiej Brytanii z 17 proc. w 1989 r. do 33 proc. porodów w 2007 r. W jednej piątej przypadków znieczulenie zewnątrzoponowe jest podawane bez uzasadnienia, wyłącznie na żądanie kobiety. Walsh przyznaje, że łagodzenie bólu jest niezbędne w wypadku wielu kobiet. Zaleca jednak sięganie po mniej inwazyjne metody, takie jak joga, hipnoza, masaż, porody w wannie. Znieczulenie zewnątrzoponowe jest obciążone ryzykiem zaniku akcji porodowej i konieczności użycia próżnociągu lub kleszczy. Ból porodowy wyzwala produkcję endorfin, dzięki którym kobieta może sobie poradzić z cierpieniem. Ból to także inicjacja głębokiej więzi z dzieckiem i odpowiedzialności za nie. Kobiety, które otrzymują znieczulenie, mają większe kłopoty z karmieniem piersią i zwykle karmią dzieci krócej niż te, które rodziły bez farmakologicznej pomocy.
Więcej możesz przeczytać w 48/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.