Wizyta prezydenta Baracka Obamy w Chinach unaoczniła wszystkim, że Państwo Środka jest w pełni świadome swojej rosnącej potęgi globalnej. Chiński smok rośnie w siłę zwłaszcza w sferze gospodarki. Chiny korzystają obecnie z bardzo preferencyjnego kursu juana wobec dolara. Pekin niewiele sobie robi z utyskiwań polityków europejskich, którzy zarzucają Chinom naruszanie zasad uczciwej konkurencji w handlu międzynarodowym. Jednocześnie Chińczycy na każdym kroku podkreślają swoje zaangażowanie w budowę „harmonijnego świata". Problemem jest to, że w mniemaniu przywódców Państwa Środka harmonia oznacza sytuację, w której świat w żaden sposób nie próbuje się przeciwstawić rosnącym ambicjom Pekinu. | PB
Najważniejsze kontakty świata
Biorąc pod uwagę wielkość gospodarek USA i Chin oraz ogromną emisję gazów cieplarnianych, bez wątpienia można powiedzieć, że relacje pomiędzy Barackiem Obamą a Hu Jintao są najważniejsze dla całego świata. Ameryka potrzebuje pomocy Chin w rozwiązaniu wielu problemów, ale z drugiej strony – prezydent Obama usłyszał w Azji głosy niepokoju dotyczące rosnącej potęgi Chin. Wiele krajów prosi o zwiększenie obecności amerykańskich wojsk w regionie, ale jak to zrobić, kiedy jednocześnie próbuje się przekonać Chińczyków, że Ameryka nie chce ograniczyć ich wpływów. | RA
Po naukę na Wschód
W dobie kryzysu gospodarczego i finansowego Zachód powinien się uczyć od krajów Europy Wschodniej. Dwadzieścia lat po tym, jak dawne komunistyczne kraje skorzystały z zachodnich nauk na temat wolności gospodarczej i wzrostu gospodarczego, nadszedł czas, by Zachód przystosował się do konkurencji ze strony gospodarek rynkowych na Wschodzie. Gdy świat wychodzi z recesji, klimat do inwestowania w tych krajach wydaje się bardzo atrakcyjny. Państwa te kontynuują swoje wcześniejsze reformy, co czyni je jeszcze bardziej konkurencyjnymi. Atrakcyjny system podatkowy w Europie Wschodniej stworzy lepsze możliwości wzrostu, a zatem utworzy więcej miejsc pracy niż zachodnie gospodarki mające wysokie podatki. | PB
Gwiazdy w Białym Domu
Od dziesięciu miesięcy Biały Dom przyciąga celebrytów o liberalnych poglądach, którzy nie byli mile widzianymi gośćmi za prezydentury George’a W. Busha. Na długiej liście Obamy znaleźli się m.in. Oprah Winfrey, George Clooney, Brad Pitt, Serena Williams, George Soros, Denzel Washington. Lista, która została podana do publicznej wiadomości, zawiera 481 nazwisk, ale to zaledwie mały odsetek setek tysięcy gości, którzy do tej pory odwiedzili pierwszą parę. Obama nazwał ujawnienie listy „krokiem w kierunku uczynienia tej administracji najbardziej otwartą i transparentną w historii". | IM
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.