„Ja wiem, my, Niemcy, wiemy, jak wiele zawdzięczamy wam, naszym amerykańskim przyjaciołom. Nigdy my, nigdy ja sama, tego nie zapomnimy” – mówiła Angela Merkel w niedawnym przemówieniu w Kongresie USA. Amerykańscy przyjaciele przerywali oklaskami wystąpienie kanclerz Niemiec aż 18 razy, a na zakończenie nagrodzili ją standing ovation. Wprawdzie kilka dni później Barack Obama nie przyleciał do Berlina na obchody 20. rocznicy zburzenia muru, lecz nad Szprewą nie odebrano tego jako uchybienia. Prezydent przysłał w zastępstwie szefową dyplomacji wraz z wideopozdrowieniami.
Zemsta czy „ważne obowiązki" zdecydowały o nieobecności Obamy w Berlinie? Ani jedno, ani drugie. Prezydent USA skorzystał z okazji, by pokazać swe zniecierpliwienie wobec zjednoczonej Europy. Powodów jest wiele. Europa ma szefa dyplomacji, ale nie ma spójnej polityki zagranicznej. Merkel i jej przyjaciel Nicolas Sarkozy nie widzą w Unii Europejskiej miejsca dla Turcji, partnerki z NATO, która dla USA ma znaczenie strategiczne. Francja i Niemcy przyblokowały także rozszerzenie paktu obronnego na wschód, a na dodatek coraz więcej państw wspólnoty przebąkuje o chęci wycofania żołnierzy z Afganistanu, co byłoby prawdziwą klęską sojuszu.
Więcej możesz przeczytać w 48/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.