Podczas mistrzostw świata w Szwecji Bogdan Wenta nie umiał raz jeszcze poderwać piłkarzy ręcznych do medalowych lotów, a jednak nikt w Polsce nie żąda jego głowy. Dla swoich zawodników nadal jest nietykalnym guru.
Czy to już klęska, czy tylko dotkliwa porażka? – takie pytania mogli zadawać sobie kibice po piątkowym meczu Polaków z Węgrami. Na dwóch poprzednich mundialach piłkarze Bogdana Wenty zdobywali srebro i brąz. W Szwecji też mieli walczyć o medal, a jednak wygrywali tylko ze słabszymi od siebie. Przegrali ze Szwecją, Danią, Chorwacją i Węgrami. Czyli wszystkie mecze, w których powinni wznieść się na wyżyny, do czego zawsze umiał ich motywować Wenta – najbardziej charyzmatyczny z polskich trenerów od czasów Huberta Wagnera. Tym razem nie udało mu się wzniecić zapału w starych gwiazdach, liderach drużyny jak Mariusz Jurasik, Marcin Lijewski czy Artur Siódmiak. Karol Bielecki, który wrócił do kadry po utracie oka, także zawodził, ale on został bohaterem jeszcze przed rozpoczęciem turnieju. Na zwykłym, wysokim poziomie zagrał w Szwecji tylko bramkarz Sławomir Szmal.
Więcej możesz przeczytać w 5/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.