Kiedy Jolanta Fedak mówi o Waldemarze Pawlaku, to dostaje rumieńców wzruszenia. Kiedy chce być miła dla swojej podwładnej, to mówi do niej „buba” albo „żabcia”. Ale biada temu, kto stanie jej na drodze.
Minister pracy Jolanta Fedak lubi mawiać o sobie, że jest „dziewczyną z prowincji". Może to sposób na pokazanie figi krytykującym ją stołecznym salonom, bo wiadomo, że o żadnej nieśmiałości czy zahukaniu nie ma mowy. Kiedy minister rolnictwa Marek Sawicki zażartował sobie z jej ustawy, pani minister kazała mu „spierdalać”. A kiedy jej pomysłom w sprawie OFE sprzeciwił się wpływowy doradca premiera Michał Boni, Fedak zawiązała sojusz z kimś jeszcze silniejszym: z ministrem finansów. Walczyła przez rok i w końcu wygrała. Dziś Boni pisze ustawę zgodną z jej zaleceniami.
Więcej możesz przeczytać w 8/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.