Po drugie, reformom podlega Krajowa Rada Radiofonii i Telefobii, telewizja publiczna, szkoła, służba zdrowia, armia, policja, ba! – nawet żłobki. Wszystko się reformuje. Tylko ZUS i PZPN nie. Chyba nie chcemy, aby nasze emerytury znalazły się w takim towarzystwie?
Po trzecie, reformowanie ZUS to wspaniała zabawa dla Leszka Balcerowicza, a on, co tu kryć, ostatnio strasznie się nudził i żył w tzw. zapomnieniu, gorszym niż Wałęsa.
Po czwarte, są takie zagadnienia polityczne, które naród rozumie. Na przykład łzy Beaty Sawickiej albo zło Anodyny Sowieckiej. I skutki tego powszechnego zrozumienia jak najgorsze są. Na przemian gorączka i zimna wojna. A z ZUS spokój. Ni w ząb naród się nie wyznaje na subkontach. Zamiast się dzielić, naród siada spokojnie w fotelu i obserwuje, jak buldogi się kąsają. Smaks. Chaps. Bierz go, Boni. Dobry chłopak.
Po piąte, a propos „chłopiec": dzielnie bije się też dziewczynka, OFEdak. Ona ma siłę, nie wiesz jak wielką... Miło popatrzeć.
Po szóste, kłótnia o ZUS dotyczy przede wszystkim samej koalicji rządowej, a przyznam się, że te kłótnie opozycji i rządu to mi się już przejadły.
Po siódme i szczęśliwe, jak reforma się znowu nie uda, zapłacą za nią nasze dzieci. I dobrze im tak.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.