I są nieznani. Zbadałem większość list. Nie wszystkie, bo PiS ich nie podało, jednak w większości przypadków można się domyśleć. Wyraźnie ponad połowa kandydatów to posłowie poprzedniej kadencji lub inni oficjele szczebla państwowego, którzy zmienili zajęcie. Jednak – a przecież intensywnie interesuję się polskim życiem publicznym – 90 proc. tych nazwisk widziałem po raz pierwszy. Przeczytałem sejmowy i ogólnospołeczny dorobek tych osób – minimalny. Poselskie mięso armatnie. Nawet w moim okręgu i sąsiednich słyszałem o jednej postaci jako pośle (nawet niegdyś wicemarszałku) oraz o drugiej jako skutecznym przedsiębiorcy, ale jako poseł był on nieznany. Przeczytałem ich biografie, bo każdy kandydat ma swoją stronę internetową. Dowiedziałem się, jakie studia kończyli, że mają dzieci (od jednego do sześciorga) i – nie wiedzieć, po co taka informacja – że mają hobby od pszczelarstwa czy grzybobrania, przez historię Polski, po Jana Pawła II. Jan Paweł II jako hobby?
Ale nawet nie w tym rzecz. Wszyscy kandydaci na posłów pokazują swoje zdjęcia, a także z reguły zdjęcie z szefem partii przy jakiejś niejasnej okazji oraz z grupą dzieci (harcerzy, przedszkolaków, bachorów), też nie wiadomo dlaczego. Nie czyni tego tylko 10 proc. posłów znanych. Natomiast w często zamieszczanej rubryce pod nazwą „poglądy" lub „program” żaden, ale to żaden poseł nie napisał nic. Poglądy nieznane.
Ryzyko posiadania poglądów – chociażby na konkretny, szczegółowy temat – jest zbyt duże, a poza tym kandydaci zapewne wychodzą z założenia, że to obywateli nie interesuje. Zapewne w obecnym stanie polskiej demokracji mają świętą rację, ale to oznacza, że kryzys idei reprezentacji jest bardzo głęboki. Oni nie mają poglądów, a nas kompletnie nie obchodzą. Jak jednak wobec tego mamy wybierać? Kogo przedkładać nad kogo, bo jednak mimo wszystko musimy postawić krzyżyk przy nazwisku. Jeden z podstawowych warunków w miarę przyzwoitej demokracji nie zostaje spełniony. I tym razem mało mnie pociesza fakt, że tak jest w wielu krajach, nawet w starych demokracjach. Muszę postawić krzyżyk, a nie wiem, czy to człowiek rozsądny, idiota, czy ktoś pozbawiony kompetencji. Zostawiam na boku kandydatów znanych z racji tego, że ktoś im bliski zginął w katastrofie smoleńskiej. Nie będę się pastwił, chociaż czy to jest jakikolwiek tytuł, by nas reprezentować? Słyszę, że chcą być posłami, by lepiej się dowiedzieć, jak to naprawdę było, ale to nie jest główny interes społeczny. Zostawiam na boku postaci humorystyczne, jak byli sportowcy, którzy chcą się przypomnieć, czy nieudane artystki i artystów. W roli kandydatów na posłów są również nieznani.
Odwróćmy rozumowanie: czego chcielibyśmy się dowiedzieć od kandydata na posła z jego strony internetowej czy ze spotkań publicznych? Co poznać? Nie jej/jego poglądy ideowe, czyli zdania na temat wszystkiego, ani nie – jak to dziś niektórzy piszą – „system wartości", bo nie wiem, co to za zwierzę, lecz kilka konkretnych poglądów na temat regionu i może jedną, dwie opinie na temat pożądanych przemian w kraju. Byłoby to nam przydatne z dwu powodów – żeby teraz roztropnie wybierać i żeby potem surowo rozliczać. Ale takiej wiedzy nie uzyskamy. Internauci godni pochwały zadają kandydatom takie pytania, ale oni w swoich blogach, na Twitterze czy jeszcze inaczej odpowiadają – cytuję dosłownie bez podawania nazwisk – „żeby w Polsce żyło się lepiej”, „żeby opanować kryzys” – oto bohater! czy żeby „nasz region wyróżniał się na tle całego kraju”.
Możemy wreszcie chcieć od nich rozliczenia z ich minionego życia publicznego. Tu mamy listę przynależności organizacyjnej, a na niej przodują harcerze, strażacy i członkowie różnorakich grup katolickich. Oraz samorządowcy, co się wydaje najciekawszym punktem w karierze przedposelskiej, ale też nie wiemy, czy byli w swoim zajęciu dobrzy. W związku z tym proponuję: jeżeli już idziemy głosować, ustalić, na jaką partię oddajemy głos, i w domu wylosować cyfrę od jednego do piętnastu, a potem odpowiednio postawić krzyżyk. Byłoby to bardziej demokratyczne niż wybieranie spośród nieznanych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.