W ciągu 42 lat dyktatorskich rządów Muammar Kaddafi przeszedł długą drogę od reformatora, przez sponsora terrorystów, po fetowanego na salonach ekscentryka. Teraz bój to jest jego ostatni. O własną głowę.
Trypolis miał być już w rękach libijskich rebeliantów, gdy dziennikarzy mieszkających w hotelu Rixos wyrwano ze snu waleniem do drzwi. – Saif Kaddafi jest tutaj – wieść o tym, że pod hotel zajechał syn dyktatora, którego aresztowaniem zaledwie kilka godzin wcześniej chwalili się powstańcy, szybko obiegła kolejne piętra strzeżonego przez siły rządowe hotelu. Uśmiechnięty od ucha do ucha Saif rzeczywiście wysiadł z jednego z opancerzonych land cruiserów. – Zastawiliśmy na buntowników pułapkę i teraz wygrywamy – grzmiał namaszczany na następcę ojca Saif, pozując do zdjęć na tle flag narodowych.
W tym czasie rebelianci otaczali willę w centrum Trypolisu, w której, według brytyjskiego i francuskiego wywiadu, miał się ukrywać jego ojciec. Nikogo w niej nie znaleźli. Podobnie było w zdobytych dzień później koszarach Bab al-Azizia, które od kilkudziesięciu lat służyły za kwaterę główną libijskiego dyktatora. Rebelianci splądrowali prywatne apartamenty władcy i zdobyli jego czapkę oraz wózek golfowy. Ale po samym Muammarze ani śladu.
Więcej możesz przeczytać w 35/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.