Oblężone fitness cluby. Ulice i ścieżki pełne rowerzystów i biegających. Kolejki chętnych do salonów kosmetycznych. Miliony Polaków przyspieszyły w wyścigu o lepsze, zdrowsze i bardziej atrakcyjne życie.
Centra kosmetyczno-sportowe powstają lawinowo. Zapotrzebowanie na takie usługi jest dziś ogromne – mówi socjolog kultury Tomasz Szlendak. – W ciągu ostatnich pięciu lat wzrosło ono kilkakrotnie. Tylko w 2010 r. otwarto w Polsce 20 nowych hoteli spa. Coraz więcej jest basenów, a właściwie wielkich kompleksów wodnych. W 2009 r. było ich niewiele ponad 900, a już pod koniec zeszłego roku – 1100. Polacy coraz więcej jeżdżą na coraz lepszych rowerach, coraz więcej biegają na coraz dłuższych dystansach, regularnie ćwiczą i poprawiają urodę w salonach kosmetycznych. To już nie jest efemeryczne zjawisko. To dostrzegalna – szczególnie w większych miastach – rewolucja.
Rewolucja się zaczyna jak każda – w głowach. To, co kiedyś uchodziło albo było normą, dziś jest coraz rzadsze i często uznawane za kompromitujące. Picie wódki? No może jednak wino. Zaniedbane ciało? Obciach. Palenie? Wstyd. Brzuch? Co to, to nie!
Zaniedbane ciało coraz częściej spycha na margines – towarzyski i zawodowy.
Więcej możesz przeczytać w 35/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.