Ponad pół miliona osób uprawia w Polsce jeździectwo
Lach bez konia jak ciało bez duszy" - tak w czasach I Rzeczypospolitej mówili o Polakach Rusini i Ukraińcy. - Miłość do koni Polacy muszą mieć w genach - żartuje Jan Krzysztof Bielecki, były premier, znany miłośnik koni. Konno jeździ w Polsce około 600 tys. osób - wynika z danych Polskiego Związku Jeździeckiego. Co roku przybywa kilkanaście tysięcy nowych entuzjastów tego sportu. Działa u nas około 400 klubów sportowych i ponad 2 tys. ośrodków, w których można rekreacyjne jeździć konno.
Koniarze Watts i Boniek
Snobizm na posiadanie koni pojawił się w Polsce w dużej mierze za sprawą Charliego Wattsa, perkusisty The Rolling Stones. Od początku lat 90. co roku pojawia się on w Janowie Podlaskim na aukcjach naszych arabów. Zbigniew Boniek opowiadał publicznie w latach 80., gdy był gwiazdą Juventusu i Romy, że zainwestował m.in. w konie. Później te zwierzęta kupowali Tomasz Gudzowaty (syn Aleksandra), a także Jan Waga, prezes Kulczyk Holding, Romuald Hałabuda, właściciel firmy Bolix, January Gościmski, właściciel Legic Ltd, Marek Profus, szef Profus Management, czy Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU.
W założonej przed ponad dwoma laty stadninie Garo Gudzowatych bywa śmietanka polityczna III RP. Legitymację numer 1 otrzymał Aleksander Kwaśniewski, numer 2 - Leszek Miller, numer 3 - biskup polowy Leszek Sławoj Głódź. W stadninie Gudzowatych trenują Grzegorz Kubiak i Łukasz Jończyk, członkowie kadry narodowej w jeździectwie i skokach.
- Mam nadzieję, że chociaż jeden z nich wystartuje na olimpiadzie w Atenach - mówi Tomasz Gudzowaty. Wśród artystów modę na jazdę konnę rozpropagowała Katarzyna Dowbor, prezenterka TVP. - Wszyscy w mojej rodzinie jeździli konno. Gdy sama zapałałam miłością do koni, postanowiłam zorganizować Jeździeckie Mistrzostwa Środowisk Twórczych w Zakrzowie - mówi Katarzyna Dowbor.
Jeździectwo jak narciarstwo
W ostatnich kilku latach jazda konna stała się wśród młodzieży równie popularna jak narciarstwo. Godzina jazdy kosztuje 20-60 zł, w klubach studenckich mniej niż 20 zł. Z wczasów w siodle korzysta już co roku ponad 100 tys. Polaków. Na internetowej stronie HorseSport można znaleźć oferty takiego wypoczynku już od 500 zł za tydzień. Za pięć dni na przełomie roku (w tym sylwester) w klubie jeździeckim Lewada w Zakrzowie trzeba zapłacić 620 zł.
- Popyt na konie rósł przez całe lata 90. Teraz kupują je przede wszystkim osoby średniozamożne - mówi Ryszard Wysocki, hodowca arabów z Redy. W ostatnich latach powstały dziesiątki "hoteli", gdzie można pod fachową opieką zostawić własne konie.
Na zawody konne przychodzą tysiące osób. Finał Ligi Centralnej Pucharu Świata w skokach w Poznaniu od kilku lat ogląda ponad 3 tys. osób. W ubiegłym roku pokazy ujeżdżania i skoków na warszawskim Torwarze przyciągnęły 5 tys. widzów. - Do przeszłości należą czasy, gdy nawet imprezy klasy mistrzowskiej odbywały się przy pustych trybunach - opowiada Kinga Rusin, współorganizatorka imprezy, właścicielka koni.
Polski koń bojowy
Dla obywateli I Rzeczypospolitej koń był zwierzęciem szlachetnym. 90 proc. koni hodowano wtedy "pod wierzch". Do uprawy roli i transportu używano głównie wołów.
Hetman Stefan Żółkiewski w testamencie nakazywał żonie dbać o stadninę. Leopold Löffler namalował Stefana Czarnieckiego żegnającego się na łożu śmierci z "przyjacielem" jasnej maści. W legendzie Polskę mieli wyrwać z niewoli rycerze, którzy przybędą spod Giewontu na białych rumakach.
W II RP Kasztanka Józefa Piłsudskiego stała się wręcz koniem państwowym. Jeden z raportów o stanie armii z lat 20. zawierał komunikat o stanie zdrowia ukochanego zwierzęcia marszałka. Do legendy przeszły także: koń gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, na którym wjeżdżał on do warszawskiej Adrii, oraz biały koń gen. Władysława Andersa, na którym miał on wyzwolić Polskę spod sowieckiej okupacji. W Polsce międzywojennej kawalerię uważano za najbardziej elitarną część armii. - Nas interesowały tylko konie i służba, dlatego gdy nadeszła wojna, godnie stawialiśmy czoło wrogowi, a po wojnie sowieckiemu okupantowi - mówi generał brygady Michał Gutowski, mistrz armii w jeździectwie i reprezentant Polski na olimpiadzie w Berlinie w 1936 r.
Ułani III Rzeczypospolitej
W czasach PRL stadniny upaństwowiono. W latach 50. konie stały się wrogiem ideologicznym partii, bo posiadali je głównie kułacy utrudniający kolektywizację wsi. Władysław Gomułka nazywał stadniny "kolekcjami darmozjadów". Może dlatego w tamtych latach konie stały się dla Polaków symbolem wolności.
W III RP zaczęły się odradzać tradycje przedwojennej kawalerii. W Poznaniu kultywowane są tradycje 15. Pułku Ułanów Poznańskich, w Słupnie koło Radzymina - 11. Pułku Ułanów Legionowych, w Częstochowie - 12. Pułku Ułanów Podolskich.
Do Stowarzyszenia Legii Nadwiślańskiej i Pułku Lansjerów należy 60 osób. Członkowie stowarzyszenia biorą udział w inscenizacjach napoleońskich bitew. Jeżdżą od Borodino po Waterloo. Podobnych stowarzyszeń działa w Polsce prawie pięćdziesiąt. Istnieje też kawaleryjski oddział żeński Amazonki.
"Zauważyłem, że w Polsce wielu właścicieli stara się nie zawodzić swoich koni. Dla mnie kraj, w którym konie traktuje się jak przyjaciół, jest po prostu krajem cywilizowanym" - stwierdził dwa lata temu podczas aukcji w Janowie Charlie Watts.
Koniarze Watts i Boniek
Snobizm na posiadanie koni pojawił się w Polsce w dużej mierze za sprawą Charliego Wattsa, perkusisty The Rolling Stones. Od początku lat 90. co roku pojawia się on w Janowie Podlaskim na aukcjach naszych arabów. Zbigniew Boniek opowiadał publicznie w latach 80., gdy był gwiazdą Juventusu i Romy, że zainwestował m.in. w konie. Później te zwierzęta kupowali Tomasz Gudzowaty (syn Aleksandra), a także Jan Waga, prezes Kulczyk Holding, Romuald Hałabuda, właściciel firmy Bolix, January Gościmski, właściciel Legic Ltd, Marek Profus, szef Profus Management, czy Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU.
W założonej przed ponad dwoma laty stadninie Garo Gudzowatych bywa śmietanka polityczna III RP. Legitymację numer 1 otrzymał Aleksander Kwaśniewski, numer 2 - Leszek Miller, numer 3 - biskup polowy Leszek Sławoj Głódź. W stadninie Gudzowatych trenują Grzegorz Kubiak i Łukasz Jończyk, członkowie kadry narodowej w jeździectwie i skokach.
- Mam nadzieję, że chociaż jeden z nich wystartuje na olimpiadzie w Atenach - mówi Tomasz Gudzowaty. Wśród artystów modę na jazdę konnę rozpropagowała Katarzyna Dowbor, prezenterka TVP. - Wszyscy w mojej rodzinie jeździli konno. Gdy sama zapałałam miłością do koni, postanowiłam zorganizować Jeździeckie Mistrzostwa Środowisk Twórczych w Zakrzowie - mówi Katarzyna Dowbor.
Jeździectwo jak narciarstwo
W ostatnich kilku latach jazda konna stała się wśród młodzieży równie popularna jak narciarstwo. Godzina jazdy kosztuje 20-60 zł, w klubach studenckich mniej niż 20 zł. Z wczasów w siodle korzysta już co roku ponad 100 tys. Polaków. Na internetowej stronie HorseSport można znaleźć oferty takiego wypoczynku już od 500 zł za tydzień. Za pięć dni na przełomie roku (w tym sylwester) w klubie jeździeckim Lewada w Zakrzowie trzeba zapłacić 620 zł.
- Popyt na konie rósł przez całe lata 90. Teraz kupują je przede wszystkim osoby średniozamożne - mówi Ryszard Wysocki, hodowca arabów z Redy. W ostatnich latach powstały dziesiątki "hoteli", gdzie można pod fachową opieką zostawić własne konie.
Na zawody konne przychodzą tysiące osób. Finał Ligi Centralnej Pucharu Świata w skokach w Poznaniu od kilku lat ogląda ponad 3 tys. osób. W ubiegłym roku pokazy ujeżdżania i skoków na warszawskim Torwarze przyciągnęły 5 tys. widzów. - Do przeszłości należą czasy, gdy nawet imprezy klasy mistrzowskiej odbywały się przy pustych trybunach - opowiada Kinga Rusin, współorganizatorka imprezy, właścicielka koni.
Polski koń bojowy
Dla obywateli I Rzeczypospolitej koń był zwierzęciem szlachetnym. 90 proc. koni hodowano wtedy "pod wierzch". Do uprawy roli i transportu używano głównie wołów.
Hetman Stefan Żółkiewski w testamencie nakazywał żonie dbać o stadninę. Leopold Löffler namalował Stefana Czarnieckiego żegnającego się na łożu śmierci z "przyjacielem" jasnej maści. W legendzie Polskę mieli wyrwać z niewoli rycerze, którzy przybędą spod Giewontu na białych rumakach.
W II RP Kasztanka Józefa Piłsudskiego stała się wręcz koniem państwowym. Jeden z raportów o stanie armii z lat 20. zawierał komunikat o stanie zdrowia ukochanego zwierzęcia marszałka. Do legendy przeszły także: koń gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, na którym wjeżdżał on do warszawskiej Adrii, oraz biały koń gen. Władysława Andersa, na którym miał on wyzwolić Polskę spod sowieckiej okupacji. W Polsce międzywojennej kawalerię uważano za najbardziej elitarną część armii. - Nas interesowały tylko konie i służba, dlatego gdy nadeszła wojna, godnie stawialiśmy czoło wrogowi, a po wojnie sowieckiemu okupantowi - mówi generał brygady Michał Gutowski, mistrz armii w jeździectwie i reprezentant Polski na olimpiadzie w Berlinie w 1936 r.
Ułani III Rzeczypospolitej
W czasach PRL stadniny upaństwowiono. W latach 50. konie stały się wrogiem ideologicznym partii, bo posiadali je głównie kułacy utrudniający kolektywizację wsi. Władysław Gomułka nazywał stadniny "kolekcjami darmozjadów". Może dlatego w tamtych latach konie stały się dla Polaków symbolem wolności.
W III RP zaczęły się odradzać tradycje przedwojennej kawalerii. W Poznaniu kultywowane są tradycje 15. Pułku Ułanów Poznańskich, w Słupnie koło Radzymina - 11. Pułku Ułanów Legionowych, w Częstochowie - 12. Pułku Ułanów Podolskich.
Do Stowarzyszenia Legii Nadwiślańskiej i Pułku Lansjerów należy 60 osób. Członkowie stowarzyszenia biorą udział w inscenizacjach napoleońskich bitew. Jeżdżą od Borodino po Waterloo. Podobnych stowarzyszeń działa w Polsce prawie pięćdziesiąt. Istnieje też kawaleryjski oddział żeński Amazonki.
"Zauważyłem, że w Polsce wielu właścicieli stara się nie zawodzić swoich koni. Dla mnie kraj, w którym konie traktuje się jak przyjaciół, jest po prostu krajem cywilizowanym" - stwierdził dwa lata temu podczas aukcji w Janowie Charlie Watts.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.