Czy współcześni politycy poradziliby sobie w dawnych czasach? Jak Grzegorz Kołodko współpracowałby z Bolesławem Krzywoustym? Co pozostawiłby po sobie Marek Pol, gdyby rządził zamiast Kazimierza Wielkiego? Co działoby się, gdyby Leszek Miller zastąpił na tronie Władysława Jagiełłę? Polscy satyrycy, współpracownicy "Wprost", poprawiają historię.
Bolesław Krzywousty i Grzegor z Kołodkowa
Bolesław III Krzywousty to jeden z najaktywniejszych i pełnych polotu władców w naszej historii. Przydomek "Krzywousty" nie wziął się z wady anatomicznej, ale jedynie z tego, że zazwyczaj król mówił co innego, niż myślał, a robił jeszcze coś innego. Był więc - mówiąc językiem współczesnym - zręcznym dyplomatą. Miał też posłuch u poddanych, gdyż hojnie nagradzał, a jeszcze hojniej karał. Mógł się o tym przekonać jego brat Zbigniew, który popełnił spory błąd, namawiając Niemców, żeby spuścili bratu lanie. Błąd Zbigniewa polegał na tym, że namówił zbyt mało Niemców i w rezultacie to Bolesław spuścił im manto. W tej głupiej sytuacji Zbigniew nie mógł spojrzeć bratu w oczy, wobec czego ów organ u Zbigniewa król uznał za zbędny i szybko go bratu usunął. Ten sposób karcenia tak się władcy spodobał, że wkrótce oślepił wojewodę Skarbmira, co było czystą formalnością, gdyż ten musiał być już wcześniej zaślepiony, skoro odważył się mieć inne zdanie niż król Bolesław. Sława o metodzie Krzywoustego szybko rozniosła się po Europie - król węgierski Bela II nadał sobie na przykład pospiesznie przydomek Ślepy, żeby już nie fatygować Bolesława. Z polityką personalną radził więc sobie nasz władca znakomicie.
Gorzej szło mu z ekonomią i pewnie popełniłby głupie błędy, gdyby nie wyjątkowo zdolny podskarbi Grzegor z Kołodkowa. Ten - łącząc w sobie księgowego i wieszcza - zaproponował wiele wyprzedzających epokę rozwiązań. Często na przykład rozważał o śmierci, ale nie w kategoriach egzystencjalnych, ale czysto ekonomicznych. Pierwszy spostrzegł, że każda śmierć poddanego wiąże się z kosztami administracyjnymi, jak skreślenie z ewidencji, wymeldowanie itp. Ponoszący śmierć nic nie płacił, państwo zaś ponosiło koszty. Zaproponował zatem wprowadzenie podatku od śmierci, płaconego w chwili śmierci, a jeszcze chętniej w terminie wcześniejszym. Poddany, który zapłacił podatek za śmierć, będąc nie tylko żywym, ale dodatkowo zdrowym, miał prawo do 70-procentowej ulgi. Podatek miał znamiona abolicji, gdyż szybkie i radosne zapłacenie go oddalało od poddanego perspektywę śmierci z rąk dobrze rozbudowanej, uzbrojonej i niecierpliwej policji skarbowej, zwanej hordą Grzegora.
O policji Grzegor myślał ze szczególną troską. Oto na przykład spostrzegł, że horda rekwirując z byle powodu (lub choćby dla ćwiczeń) majątek poddanego, wreszcie się namacalnie dowiadywała, co ów poddany posiadał. To spostrzeżenie położyło podwaliny pod ustawę o deklaracjach majątkowych. Długo obserwując króla i siebie, Grzegor stwierdził analitycznie, że każdy człowiek ma skłonność do kłamstwa, zwłaszcza gdy przynosi mu ono korzyści. Jedyną formą rzeczywistego oszacowania majątku poddanego jest zatem pełna, rzetelna i drobiazgowa konfiskata. Ustawa o deklaracjach majątkowych była więc w istocie ustawą o przepadku mienia. Największym jednak zmartwieniem króla Bolesława była scheda, czyli to, który z synków ma przejąć po nim koronę, no i oczywiście kasę. Kiedy wpatrywał się w ich chabrowe oczęta (dopóki je mieli), widział, że żaden dobrowolnie nie odpuści. Wtedy właśnie Grzegor z Kołodkowa podsunął mu rozwiązanie równie proste, co bezbolesne: podzielić majątek, czyli kraj, między synów mniej więcej po równo. Zaraz wyjaśnił też zalety: zamiast przydużej, ociężałej Polski powstanie kilka mniejszych, sprawnych organizmów państwowych, które drogą wolnej konkurencji i szybkiej wymiany technologii mogą się wkrótce stać śródmieściem Europy. Aby nie opowiadać co chwila wszystkiego w szczegółach, podskarbi nazwał swój plan po prostu "Strategią dla Polski".
Krzywoustemu pomysł się spodobał, zwłaszcza że nie musiał maczać palców w porachunkach między synami. Rychło więc wprowadził go w czyn. Ale - jak zwykle niesprawiedliwa - historia zamiast zręcznej i klarownej nazwy "Strategia dla Polski" ochrzciła ten fakt ponurym i nieobiektywnym terminem "rozbicie dzielnicowe".
Krzysztof Daukszewicz
Historyja o Kazimierzu Wielkim Zwanym Y Markiem Polem
Urodzon w roku 1310, zwany najpierw Wielkim, a potem Wysokim, w 1333 został królem Polski i słynął z niekonwencjonalnych metod rządzenia krajem. A oto dwa najbardziej brzemienne w skutki przykłady.
Kiedy hetman koronny książę Szmajdziewisz zaproponował wybudowanie na terenie królestwa pięćdziesięciu zamków obronnych, Kazimierz Marek Pol zaprotestował, proponując w zamian wydzierżawienie czterdziestu ośmiu F-16 - tak w owych czasach nazywano krzyżackie drużyny. F - oznaczało fryce, 16 - liczbę rycerzy w hufcu. W wyniku takiego przezbrojenia armii w roku 1339 zawarł z zakonem pokój, zwany później przez historyków kaliskim.
Największych osiągnięć dokonał jednak w dziedzinie gospodarki dzięki fortelowi zastosowanemu, by zwiększyć ogólne podatki, za które chciał zostawić Polskę brukowaną, bo takie miał ambicje. Fortel ów wyglądał następująco. Ogłosił wszystkim włościanom, mieszczanom i kmiotkom ukaz, na mocy którego za dodatkową dziesięcinę będą budowane nowe drogi, z których później każdy będzie mógł dowolnie korzystać, co było rzeczą wielce chwalebną i za to zaczęto o nim mówić, że Wielki, potem jednak powrócono do przydomka Wysoki. Powrócono, gdy okazało się, że budowane są według demonstrowanego tu szkicu, narysowanego własnoręcznie przez Jego Wysokość Króla Pola, który to szkic do dzisiaj przechowywany jest w skarbcu ojca Rydzyka jako wzór gospodarności i przejrzystości prawnej. Zgodnie z tym planem, droga - jako obiecywał - nie kosztowała kmiotów ani grosza, pobierano natomiast myto za każdą przeprawę mostową. I w taki oto sposób powstały na świecie pierwsze bramki na przyszłych autostradach.
Y dwie słowie o mości Jędrzeju Babiniczu vel Kmicicu vel Lepperze, co przez historyków zostało udowodnione
Kiedy Kmicic Szwedom kolubrynę bronami przenicował, a potem przez swojego wroga, pułkownika Kuklinowskiego, żywcem przypiekan był, z opresji wyszedł i do domu wrócił, potraciwszy kilkanaścioro kompanów z drużyny, na progu obwieścił Oleńce, która zalewając się łzami, szeptała jeno: "Jędruś, jam twych ran niegodna całować". "Ze mną - powiedział, patrząc na kwatermistrza Witaszka - pozostać może tylko ten, kto me rany całuje".
Andrzej Zaorski
Gdyby Leszek Miller był Władysławem Jagiełłą
Do Imć Roberta z Kwiatkowa, kanclerza ds. Igrców i Krotochwil.
Program widowisk w Mansjanie I na Krakowskim Rynku dn. 31 grudnia Roku Pańskiego 1402
6.00 - Piwo czy gorzałka
6.30 - Przystanek Unia Litewska
6.50 - Z cyklu "7 dni króla" - poniedziałek
7.30 - Dla dzieci: "Mieszko rozrabiaka"
8.00 - Gotuj z nami: "Kołduny w kałdunie"
8.20 - Bogusław z Wołoszany: Z cyklu "Sensacje X wieku" - "Chryja w Kijowie. Bratobójcza napaść Bolesława tzw. Chrobrego na Grody Czerwieńskie"
9.00 - Z cyklu "7 dni króla" - wtorek
10.45 - "Król chłopków" - satyryczna komedia o Kazimierzu, ostatnim z Piastów
11.35 - "Plebania", serial obyczajowy (odc. 345). Ojciec Mściwij zostaje ranny w czasie nawracania Żmudzinów. Stara Gałązkowa nażarła się żołędzi i stęka. Oda wygląda kwitnąco w nowej zapasce.
12.45 - Z cyklu "7 dni króla" - środa
13.30 - Technologia XV w.: "Łuk czy kusza?"
15.00 - Z cyklu "7 dni króla" - czwartek
16.05 - "Lajkonik Błażeja"
16.30 - Kuchnia żmudzka: "100 potraw z wija drewniaka"
17.00 - Rozmowy na nowy wiek: "Mieczów ci u nas dostatek" - rozmowa ze Zbigniewem z Oleśnicy o konieczności wojny prewencyjnej z zakonem krzyżackim
14.50 - Dla dzieci: "Siedmiomilowe ciżmy"
18.00 - Z cyklu: "7 dni króla" - piątek
18.55 - 5 minut o Unii Polsko-Litewskiej
19.00 - Wieczorynka: "Smok wawelski, czyli ważne, jak się kończy, a nie jak się zaczyna"
19.20 - Z cyklu: "7 dni króla" - sobota
20.10 - Konkurs na poemat w języku polskim, zaczynający się od słów "Litwo! Ojczyzno moja!"
20.30 - "Odlotowe białogłowy" - magazyn dla pań
21.00 - Z cyklu: "7 dni króla" - niedziela
21.50 - Forum: "Jak wyciągnąć Koronę z długów, w jakie wpędzili ją Piastowie?"
22.30 - "Brat 2", druga część opowieści biograficznej o księciu Witoldzie
23.10 - Sprawa dla reportera: "Wielki przekręt. Sensacyjne dokumenty z archiwum Kazimierza tzw. Wielkiego. Firma E-tarka stawiała Polskę murowaną bez przetargu"
0.00 - Wielki sport. "Turniej stulecia. Zawisza Sulimczyk kontra Czarna Maska"
1.35 - Nowe propozycje. "Podatek od szałasów i kurzych chat oraz płatne winiety za jazdę po litych traktach, których budowa ruszy niebawem"
1.35 - Z cyklu: "7 dni króla" - poniedziałek i wtorek (powtórka)
2.55 - Z cyklu: "7 dni króla" - środa, czwartek (powtórka)
4.45 - Z cyklu: "7 dni króla" - piątek, sobota, niedziela (powtórka)
Sławomir z Zielińska zarządca Mansjonu I /-/ podpis, pieczęć
Akceptuję!
Robert z Kwiatkowa kanclerz /-/ podpis nieczytelny
Marek Majewski
Traktat o tym, czy poglądy szkodzą autorowi, czy autor poglądom
Gdy autor, robiąc jaja,
w historyczne tryby
je wkręci - jest zabawa
w "co by było gdyby".
Jakim odmiennym kołem
by się potoczyła
nasza polska historia
i tak już zawiła,
gdyby w miejscu
z historii znanych
mężów stanu
znalazło się
współczesnych
kilkunastu panów
z pierwszych stron
gazet, każdy
z gronem swych
koleżków (kiedyś mieliśmy
Mieszków, dzisiaj
rzezi-mieszków).
Ile szczytnych historii
kart wzięliby diabli?
Ile sprzeniewierzyliby,
ile ukradli
lub tylko zmarnowali
polskich sił i środków,
gdyby ich wstawić w role
historycznych przodków?
Lecz przecież jest i przykład,
drodzy przyjaciele,
żeby się nie zmieniło nic
albo niewiele,
jeżeli nam współczesny
Janusz Korwin-Mikke
przeniesiony w historię
zostałby Stańczykiem.
Mógłby sobie spokojnie,
w ramach performansu,
przybić tezy na drzwiach
Ministerstwa Finansów.
Artystyczny by także
efekt znakomity
dało, gdyby przed
drzwiami
owymi zjadł PIT-y.
Mógłby twierdzić,
że lepsze by dało
wyniki
zamiast do Europy wejść do Ameryki
i żaden by gabinet
od tego nie upadł,
gdyby Korwin powiedział,
że ten "rząd rżnie głupa".
Mawialiby słuchacze
dawni i współcześni:
- Owszem, ma wiele racji,
lecz to przecież trefniś.
Bowiem rację mieć
można bezkarnie dlatego,
że słuchacz trefnisia ma za
mądrzejszego,
więc prawda nie zagraża mu
ani nie drażni...
Za to, gdy bzdury plotą
idioci poważni,
elektorat jest dumny ze
swych słusznych sądów,
bo głosi je polityk
nobliwy z wyglądu
i ludzie każdy nonsens
wtedy chętnie kupią,
gdy gość mówi poważnie,
choćby mówił głupio.
Na złość sobie dowiodłem,
cny elektoracie,
żem dureń, gdy się z moim
poglądem zgadzacie,
i odwrotnie. Tym wnioskiem
kończy panegiryk
na twą cześć niezupełnie
poważny satyryk.
Marcin Wolski
Casting z o.o.
Lech Wałęsa
Mieszko I, a równocześnie II: pierwszy doskonale przeprowadził kraj od pogaństwa do chrześcijaństwa, a ten drugi - stawiając na lewą nogę - z powrotem.
Marian Krzaklewski
Jedyna możliwa posada to prezes związku bezrobotnych Aktorów Ról Dziejowych. Uzasadnienie: żaden z naszych władców nie nosił przydomka Piękny.
Hanna Gronkiewicz-Waltz
Królowa Bona. Pod warunkiem że będą wymienialne bony (peweksowskie) na euro.
Aleksander Kwaśniewski
Ról dostatek, na przykład król Staś, który jednak po młodzieńczym romansie z carycą Katarzyną przenosi się do łożnicy Marii Teresy, a także królowej Prus (uprawiając tamże lobbing na rzecz wspólnej Europy). Dobry też jako Henryk Walezy (zawsze z drabiną na wypadek konieczności szybkiego odwrotu). Chętnie przezwisko Goleń zmieniłby na Łokietek, niestety - w jego życiorysie brak okresu podziemnego spędzonego w Grocie. Choć bardzo by chciał.
Tadeusz Mazowiecki
Jan Kazimierz Waza. Niedoceniany król z pięknym stażem katolickim, działający w ciężkich czasach populizmu i demagogii - jako jeden z nielicznych naszych władców sam ustąpił. A nawet wystąpił (ze wspomnień po nim pozostanie zapewne Waza z zupą Kuronia).
Roman Giertych
Poprawiony Władysław Warneńczyk. Zamiast polec pod Warną, razem ze zdrowym, prężnym islamem idzie na zdegenerowaną Europę.
Ojciec Rydzyk
Grad ofert. Jeśli idzie o nagłośnienie: arcybiskup Trąba; jeśli idzie o program: ksiądz Skarga; jeśli idzie o talent do pieniędzy: Kopernik (też ksiądz i z Torunia).
Wojciech Jaruzelski
W naprawionej historii otrzymuje kolejno rolę Kościuszki, Traugutta i Piłsudskiego. Jako pierwszy wybiera "mniejsze zło" i pacyfikuje tzw. powstanie kościuszkowskie, jako drugi jest zasłużonym komendantem Cytadeli Warszawskiej, a w trzeciej wersji - jako zastępca marszałka Tuchaczewskiego - dowodzi Armią Czerwoną, podbijając w roku 1920 zachodnią Europę.
Andrzej Lepper
Piast Kołodziej, kontrowersyjny hodowca myszy, które zjadły króla Popiela, a potem całe państwo Polan.
Bracia Kaczyńscy
Nasza historia nie obfituje w bliźniaków - nie mamy swojego Remusa i Romulusa, Kastora i Polluksa. Waligóra i Wyrwidąb nie odpowiadają gabarytowo. Leszek Czarny i Biały nie byli, wbrew nazwie, jednojajowi. A odpowiedzialność nie pozwala na proponowanie im roli Lelum i Polelum.
Tylko kto to wszystko wyreżyseruje: Andrzej Wajda czy Woody Allen?
Bolesław Krzywousty i Grzegor z Kołodkowa
Bolesław III Krzywousty to jeden z najaktywniejszych i pełnych polotu władców w naszej historii. Przydomek "Krzywousty" nie wziął się z wady anatomicznej, ale jedynie z tego, że zazwyczaj król mówił co innego, niż myślał, a robił jeszcze coś innego. Był więc - mówiąc językiem współczesnym - zręcznym dyplomatą. Miał też posłuch u poddanych, gdyż hojnie nagradzał, a jeszcze hojniej karał. Mógł się o tym przekonać jego brat Zbigniew, który popełnił spory błąd, namawiając Niemców, żeby spuścili bratu lanie. Błąd Zbigniewa polegał na tym, że namówił zbyt mało Niemców i w rezultacie to Bolesław spuścił im manto. W tej głupiej sytuacji Zbigniew nie mógł spojrzeć bratu w oczy, wobec czego ów organ u Zbigniewa król uznał za zbędny i szybko go bratu usunął. Ten sposób karcenia tak się władcy spodobał, że wkrótce oślepił wojewodę Skarbmira, co było czystą formalnością, gdyż ten musiał być już wcześniej zaślepiony, skoro odważył się mieć inne zdanie niż król Bolesław. Sława o metodzie Krzywoustego szybko rozniosła się po Europie - król węgierski Bela II nadał sobie na przykład pospiesznie przydomek Ślepy, żeby już nie fatygować Bolesława. Z polityką personalną radził więc sobie nasz władca znakomicie.
Gorzej szło mu z ekonomią i pewnie popełniłby głupie błędy, gdyby nie wyjątkowo zdolny podskarbi Grzegor z Kołodkowa. Ten - łącząc w sobie księgowego i wieszcza - zaproponował wiele wyprzedzających epokę rozwiązań. Często na przykład rozważał o śmierci, ale nie w kategoriach egzystencjalnych, ale czysto ekonomicznych. Pierwszy spostrzegł, że każda śmierć poddanego wiąże się z kosztami administracyjnymi, jak skreślenie z ewidencji, wymeldowanie itp. Ponoszący śmierć nic nie płacił, państwo zaś ponosiło koszty. Zaproponował zatem wprowadzenie podatku od śmierci, płaconego w chwili śmierci, a jeszcze chętniej w terminie wcześniejszym. Poddany, który zapłacił podatek za śmierć, będąc nie tylko żywym, ale dodatkowo zdrowym, miał prawo do 70-procentowej ulgi. Podatek miał znamiona abolicji, gdyż szybkie i radosne zapłacenie go oddalało od poddanego perspektywę śmierci z rąk dobrze rozbudowanej, uzbrojonej i niecierpliwej policji skarbowej, zwanej hordą Grzegora.
O policji Grzegor myślał ze szczególną troską. Oto na przykład spostrzegł, że horda rekwirując z byle powodu (lub choćby dla ćwiczeń) majątek poddanego, wreszcie się namacalnie dowiadywała, co ów poddany posiadał. To spostrzeżenie położyło podwaliny pod ustawę o deklaracjach majątkowych. Długo obserwując króla i siebie, Grzegor stwierdził analitycznie, że każdy człowiek ma skłonność do kłamstwa, zwłaszcza gdy przynosi mu ono korzyści. Jedyną formą rzeczywistego oszacowania majątku poddanego jest zatem pełna, rzetelna i drobiazgowa konfiskata. Ustawa o deklaracjach majątkowych była więc w istocie ustawą o przepadku mienia. Największym jednak zmartwieniem króla Bolesława była scheda, czyli to, który z synków ma przejąć po nim koronę, no i oczywiście kasę. Kiedy wpatrywał się w ich chabrowe oczęta (dopóki je mieli), widział, że żaden dobrowolnie nie odpuści. Wtedy właśnie Grzegor z Kołodkowa podsunął mu rozwiązanie równie proste, co bezbolesne: podzielić majątek, czyli kraj, między synów mniej więcej po równo. Zaraz wyjaśnił też zalety: zamiast przydużej, ociężałej Polski powstanie kilka mniejszych, sprawnych organizmów państwowych, które drogą wolnej konkurencji i szybkiej wymiany technologii mogą się wkrótce stać śródmieściem Europy. Aby nie opowiadać co chwila wszystkiego w szczegółach, podskarbi nazwał swój plan po prostu "Strategią dla Polski".
Krzywoustemu pomysł się spodobał, zwłaszcza że nie musiał maczać palców w porachunkach między synami. Rychło więc wprowadził go w czyn. Ale - jak zwykle niesprawiedliwa - historia zamiast zręcznej i klarownej nazwy "Strategia dla Polski" ochrzciła ten fakt ponurym i nieobiektywnym terminem "rozbicie dzielnicowe".
Krzysztof Daukszewicz
Historyja o Kazimierzu Wielkim Zwanym Y Markiem Polem
Urodzon w roku 1310, zwany najpierw Wielkim, a potem Wysokim, w 1333 został królem Polski i słynął z niekonwencjonalnych metod rządzenia krajem. A oto dwa najbardziej brzemienne w skutki przykłady.
Kiedy hetman koronny książę Szmajdziewisz zaproponował wybudowanie na terenie królestwa pięćdziesięciu zamków obronnych, Kazimierz Marek Pol zaprotestował, proponując w zamian wydzierżawienie czterdziestu ośmiu F-16 - tak w owych czasach nazywano krzyżackie drużyny. F - oznaczało fryce, 16 - liczbę rycerzy w hufcu. W wyniku takiego przezbrojenia armii w roku 1339 zawarł z zakonem pokój, zwany później przez historyków kaliskim.
Największych osiągnięć dokonał jednak w dziedzinie gospodarki dzięki fortelowi zastosowanemu, by zwiększyć ogólne podatki, za które chciał zostawić Polskę brukowaną, bo takie miał ambicje. Fortel ów wyglądał następująco. Ogłosił wszystkim włościanom, mieszczanom i kmiotkom ukaz, na mocy którego za dodatkową dziesięcinę będą budowane nowe drogi, z których później każdy będzie mógł dowolnie korzystać, co było rzeczą wielce chwalebną i za to zaczęto o nim mówić, że Wielki, potem jednak powrócono do przydomka Wysoki. Powrócono, gdy okazało się, że budowane są według demonstrowanego tu szkicu, narysowanego własnoręcznie przez Jego Wysokość Króla Pola, który to szkic do dzisiaj przechowywany jest w skarbcu ojca Rydzyka jako wzór gospodarności i przejrzystości prawnej. Zgodnie z tym planem, droga - jako obiecywał - nie kosztowała kmiotów ani grosza, pobierano natomiast myto za każdą przeprawę mostową. I w taki oto sposób powstały na świecie pierwsze bramki na przyszłych autostradach.
Y dwie słowie o mości Jędrzeju Babiniczu vel Kmicicu vel Lepperze, co przez historyków zostało udowodnione
Kiedy Kmicic Szwedom kolubrynę bronami przenicował, a potem przez swojego wroga, pułkownika Kuklinowskiego, żywcem przypiekan był, z opresji wyszedł i do domu wrócił, potraciwszy kilkanaścioro kompanów z drużyny, na progu obwieścił Oleńce, która zalewając się łzami, szeptała jeno: "Jędruś, jam twych ran niegodna całować". "Ze mną - powiedział, patrząc na kwatermistrza Witaszka - pozostać może tylko ten, kto me rany całuje".
Andrzej Zaorski
Gdyby Leszek Miller był Władysławem Jagiełłą
Do Imć Roberta z Kwiatkowa, kanclerza ds. Igrców i Krotochwil.
Program widowisk w Mansjanie I na Krakowskim Rynku dn. 31 grudnia Roku Pańskiego 1402
6.00 - Piwo czy gorzałka
6.30 - Przystanek Unia Litewska
6.50 - Z cyklu "7 dni króla" - poniedziałek
7.30 - Dla dzieci: "Mieszko rozrabiaka"
8.00 - Gotuj z nami: "Kołduny w kałdunie"
8.20 - Bogusław z Wołoszany: Z cyklu "Sensacje X wieku" - "Chryja w Kijowie. Bratobójcza napaść Bolesława tzw. Chrobrego na Grody Czerwieńskie"
9.00 - Z cyklu "7 dni króla" - wtorek
10.45 - "Król chłopków" - satyryczna komedia o Kazimierzu, ostatnim z Piastów
11.35 - "Plebania", serial obyczajowy (odc. 345). Ojciec Mściwij zostaje ranny w czasie nawracania Żmudzinów. Stara Gałązkowa nażarła się żołędzi i stęka. Oda wygląda kwitnąco w nowej zapasce.
12.45 - Z cyklu "7 dni króla" - środa
13.30 - Technologia XV w.: "Łuk czy kusza?"
15.00 - Z cyklu "7 dni króla" - czwartek
16.05 - "Lajkonik Błażeja"
16.30 - Kuchnia żmudzka: "100 potraw z wija drewniaka"
17.00 - Rozmowy na nowy wiek: "Mieczów ci u nas dostatek" - rozmowa ze Zbigniewem z Oleśnicy o konieczności wojny prewencyjnej z zakonem krzyżackim
14.50 - Dla dzieci: "Siedmiomilowe ciżmy"
18.00 - Z cyklu: "7 dni króla" - piątek
18.55 - 5 minut o Unii Polsko-Litewskiej
19.00 - Wieczorynka: "Smok wawelski, czyli ważne, jak się kończy, a nie jak się zaczyna"
19.20 - Z cyklu: "7 dni króla" - sobota
20.10 - Konkurs na poemat w języku polskim, zaczynający się od słów "Litwo! Ojczyzno moja!"
20.30 - "Odlotowe białogłowy" - magazyn dla pań
21.00 - Z cyklu: "7 dni króla" - niedziela
21.50 - Forum: "Jak wyciągnąć Koronę z długów, w jakie wpędzili ją Piastowie?"
22.30 - "Brat 2", druga część opowieści biograficznej o księciu Witoldzie
23.10 - Sprawa dla reportera: "Wielki przekręt. Sensacyjne dokumenty z archiwum Kazimierza tzw. Wielkiego. Firma E-tarka stawiała Polskę murowaną bez przetargu"
0.00 - Wielki sport. "Turniej stulecia. Zawisza Sulimczyk kontra Czarna Maska"
1.35 - Nowe propozycje. "Podatek od szałasów i kurzych chat oraz płatne winiety za jazdę po litych traktach, których budowa ruszy niebawem"
1.35 - Z cyklu: "7 dni króla" - poniedziałek i wtorek (powtórka)
2.55 - Z cyklu: "7 dni króla" - środa, czwartek (powtórka)
4.45 - Z cyklu: "7 dni króla" - piątek, sobota, niedziela (powtórka)
Sławomir z Zielińska zarządca Mansjonu I /-/ podpis, pieczęć
Akceptuję!
Robert z Kwiatkowa kanclerz /-/ podpis nieczytelny
Marek Majewski
Traktat o tym, czy poglądy szkodzą autorowi, czy autor poglądom
Gdy autor, robiąc jaja,
w historyczne tryby
je wkręci - jest zabawa
w "co by było gdyby".
Jakim odmiennym kołem
by się potoczyła
nasza polska historia
i tak już zawiła,
gdyby w miejscu
z historii znanych
mężów stanu
znalazło się
współczesnych
kilkunastu panów
z pierwszych stron
gazet, każdy
z gronem swych
koleżków (kiedyś mieliśmy
Mieszków, dzisiaj
rzezi-mieszków).
Ile szczytnych historii
kart wzięliby diabli?
Ile sprzeniewierzyliby,
ile ukradli
lub tylko zmarnowali
polskich sił i środków,
gdyby ich wstawić w role
historycznych przodków?
Lecz przecież jest i przykład,
drodzy przyjaciele,
żeby się nie zmieniło nic
albo niewiele,
jeżeli nam współczesny
Janusz Korwin-Mikke
przeniesiony w historię
zostałby Stańczykiem.
Mógłby sobie spokojnie,
w ramach performansu,
przybić tezy na drzwiach
Ministerstwa Finansów.
Artystyczny by także
efekt znakomity
dało, gdyby przed
drzwiami
owymi zjadł PIT-y.
Mógłby twierdzić,
że lepsze by dało
wyniki
zamiast do Europy wejść do Ameryki
i żaden by gabinet
od tego nie upadł,
gdyby Korwin powiedział,
że ten "rząd rżnie głupa".
Mawialiby słuchacze
dawni i współcześni:
- Owszem, ma wiele racji,
lecz to przecież trefniś.
Bowiem rację mieć
można bezkarnie dlatego,
że słuchacz trefnisia ma za
mądrzejszego,
więc prawda nie zagraża mu
ani nie drażni...
Za to, gdy bzdury plotą
idioci poważni,
elektorat jest dumny ze
swych słusznych sądów,
bo głosi je polityk
nobliwy z wyglądu
i ludzie każdy nonsens
wtedy chętnie kupią,
gdy gość mówi poważnie,
choćby mówił głupio.
Na złość sobie dowiodłem,
cny elektoracie,
żem dureń, gdy się z moim
poglądem zgadzacie,
i odwrotnie. Tym wnioskiem
kończy panegiryk
na twą cześć niezupełnie
poważny satyryk.
Marcin Wolski
Casting z o.o.
Lech Wałęsa
Mieszko I, a równocześnie II: pierwszy doskonale przeprowadził kraj od pogaństwa do chrześcijaństwa, a ten drugi - stawiając na lewą nogę - z powrotem.
Marian Krzaklewski
Jedyna możliwa posada to prezes związku bezrobotnych Aktorów Ról Dziejowych. Uzasadnienie: żaden z naszych władców nie nosił przydomka Piękny.
Hanna Gronkiewicz-Waltz
Królowa Bona. Pod warunkiem że będą wymienialne bony (peweksowskie) na euro.
Aleksander Kwaśniewski
Ról dostatek, na przykład król Staś, który jednak po młodzieńczym romansie z carycą Katarzyną przenosi się do łożnicy Marii Teresy, a także królowej Prus (uprawiając tamże lobbing na rzecz wspólnej Europy). Dobry też jako Henryk Walezy (zawsze z drabiną na wypadek konieczności szybkiego odwrotu). Chętnie przezwisko Goleń zmieniłby na Łokietek, niestety - w jego życiorysie brak okresu podziemnego spędzonego w Grocie. Choć bardzo by chciał.
Tadeusz Mazowiecki
Jan Kazimierz Waza. Niedoceniany król z pięknym stażem katolickim, działający w ciężkich czasach populizmu i demagogii - jako jeden z nielicznych naszych władców sam ustąpił. A nawet wystąpił (ze wspomnień po nim pozostanie zapewne Waza z zupą Kuronia).
Roman Giertych
Poprawiony Władysław Warneńczyk. Zamiast polec pod Warną, razem ze zdrowym, prężnym islamem idzie na zdegenerowaną Europę.
Ojciec Rydzyk
Grad ofert. Jeśli idzie o nagłośnienie: arcybiskup Trąba; jeśli idzie o program: ksiądz Skarga; jeśli idzie o talent do pieniędzy: Kopernik (też ksiądz i z Torunia).
Wojciech Jaruzelski
W naprawionej historii otrzymuje kolejno rolę Kościuszki, Traugutta i Piłsudskiego. Jako pierwszy wybiera "mniejsze zło" i pacyfikuje tzw. powstanie kościuszkowskie, jako drugi jest zasłużonym komendantem Cytadeli Warszawskiej, a w trzeciej wersji - jako zastępca marszałka Tuchaczewskiego - dowodzi Armią Czerwoną, podbijając w roku 1920 zachodnią Europę.
Andrzej Lepper
Piast Kołodziej, kontrowersyjny hodowca myszy, które zjadły króla Popiela, a potem całe państwo Polan.
Bracia Kaczyńscy
Nasza historia nie obfituje w bliźniaków - nie mamy swojego Remusa i Romulusa, Kastora i Polluksa. Waligóra i Wyrwidąb nie odpowiadają gabarytowo. Leszek Czarny i Biały nie byli, wbrew nazwie, jednojajowi. A odpowiedzialność nie pozwala na proponowanie im roli Lelum i Polelum.
Tylko kto to wszystko wyreżyseruje: Andrzej Wajda czy Woody Allen?
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.