Żaden przeciwatomowy schron rządzących nie dorównuje podziemnemu Pekinowi
Nigdy nie wiadomo, gdzie Saddam Husajn, dyktator Iraku, spędzi kolejną noc. Jego pełne przepychu pałace - ma ich ponad 70 - to samowystarczalne miasteczka wyposażone w bunkry przeciwatomowe. Prezydent Chin Jiang Zemin odziedziczył w schedzie po Mao Tse-tungu podziemne miasto, które jest niemal lustrzanym odbiciem naziemnego. W ogromnej sieci bunkrów pod Pekinem, gdzie może się schronić prawie 5 mln ludzi, są sklepy, fabryki, szkoły, a nawet kina.
W pobliżu Biełoriecka (w górze Jamantau na Uralu) wybudowano rosyjski bunkier dowodzenia. Na powierzchni są to tylko niewielkie zabudowania, a pod ziemią kompleks wielkości Waszyngtonu.
Już kilkanaście minut po ataku na USA 11 września 2001 r. prezydent Bush znajdował się na pokładzie Air Force One, który kierował się do bazy Barksdale w Luizjanie. W samolocie Bush nakazał ewakuację Pentagonu, Białego Domu, Kapitolu, Sądu Najwyższego i CIA - w sumie 20 tys. osób. W Barksdale prezydent spędził dziesięć minut. Potem jego samolot skierował się do Dowództwa Strategicznych Sił Powietrznych w Offut w stanie Nebraska (2 tys. km od Waszyngtonu). W tej bazie znajdują się bombowce strategiczne i międzykontynentalne pociski balistyczne. Wiceprezydent Dick Cheney z prawie setką urzędników został przewieziony do bunkrów Mount Weather w Wirginii i Raven Rock w Pensylwanii. Stamtąd miał przewodzić "administracji cieni". Rozpoczęła się operacja nazwana "Dzień sądu ostatecznego".
Podziemne Białe Domy
Plan operacji powstał w latach 50. za prezydentury Dwighta Eisenhowera. Groźba konfrontacji nuklearnej supermocarstw była na tyle realna, że należało bezwzględnie zapewnić bezpieczeństwo prezydentowi i osobom, które w razie śmierci mogą go zastąpić.
Prezydent miał być ewakuowany na okręt "Northampton" lub do jednego z podziemnych ośrodków dowodzenia. W USA takich miejsc jest 40 - większość okryta tajemnicą. Na początku lat 90. "Washington Times" odkrył bunkier pod luksusowym hotelem Greenbrier w uzdrowisku White Sulphur. Może się tam ukryć 800 osób. Według dziennika, miało to być schronienie dla amerykańskiego Kongresu.
Dla bezpieczeństwa USA najważniejsza jest jednak baza lotnicza Offut, siedziba dowództwa Sił Strategicznych USA (nadzoruje nuklearny potencjał uderzeniowy). Trzykondygnacyjny bunkier pozwala na kontrolę pocisków balistycznych, którymi dysponują Stany Zjednoczone. Wyposażono go we własną elektrownię, systemy zabezpieczające przed rezonansem magnetycznym oraz zapasy żywności. Cały czas w niewielkiej odległości od tego miejsca czekają 4 samoloty E-4B, z których także można kontrolować pociski balistyczne. W bunkrze w Cheyenne Mountain ukryto główne serwery rządu USA.
Ludzkie tarcze Saddama
- Zajmujcie sobie pustynię - mówił o planowanej akcji zbrojnej w Iraku Mohammed Mehdi Saleh, wysoki rangą przedstawiciel Saddama Husajna. - Co warta jest pustynia? Jeśli Amerykanie chcą zmieniać ustrój Iraku, muszą się zjawić w Bagdadzie. Będziemy tam na nich czekać! Saddam Husajn chce, by walki rozegrały się na ulicach Bagdadu. Tam dyktator ma kilkadziesiąt bunkrów, które ciężko wytropić, a tym bardziej zbombardować. Jego schrony zbudowane są blisko siedzib zwykłych obywateli. Stają się oni tarczami, za którymi chroni się prezydent. Na co dzień Husajn przebywa w pałacach.
W rzeczywistości to minimiasteczka, zaopatrzone w niezbędne instalacje. Nigdy nie wiadomo, w którym pałacu aktualnie jest dyktator.
Pod pałacami są bunkry. Jeden z nich zbudowali Niemcy, co opisał "Der Spiegel". Mury tego schronu mają dwa metry grubości, zamykane są na trzytonowe drzwi. Składają się z kilku kondygnacji - każda oddzielona od siebie hydraulicznymi zaporami. Na samym dole jest kwatera dyktatora. Bez problemu przetrwa ona bombardowanie pociskami wybuchającymi pod ziemią, jakich używali Amerykanie w Afganistanie.
Kolejka spod Kremla
W 1996 r. dziennik "New York Times" zdobył raport CIA na temat strategii obrony nuklearnej Rosji, w którym donoszono, że w górze Jamantau na Uralu trwa ogromna budowa - 30 tys. robotników drąży skały na powierzchni równej Waszyngtonowi. Dopiero niedawno Rosjanie przyznali, że budują główne centrum dowodzenia. Będzie to najnowocześniejszy bunkier na świecie.
Budowa kompleksu Jamantau rozpoczęła się jeszcze za czasów Breżniewa. Szacuje się, że Rosjanie zainwestowali w ten projekt już ponad 7 mld USD. Bunkier może pomieścić 60 tys. osób. Zapasy żywności i wody pozwolą przetrwać im przez pół roku. Zainstalowano tu także specjalny system filtracyjny, który zabezpiecza przed atakiem nuklearnym, chemicznym i biologicznym. Do Jamantau prowadzą specjalnie wybudowane trasy kolejowe. Bunkier podzielony jest na kilka sektorów. W najważniejszym z nich znajduje się centralne pomieszczenie dowodzenia. Dzięki łączności satelitarnej można obserwować, co się dzieje na powierzchni.
Górski kompleks Jamantau znajduje się 2 tys. km od Mos-kwy. Zanim tam dotrze rosyjski prezydent, najpierw musi się schronić w bunkrze pod Kremlem. W Moskwie schrony znajdują się również pod budynkiem, który był siedzibą komitetu centralnego partii komunistycznej, a także pod Ministerstwem Obrony i Łubianką. Niektóre znajdują się kilkaset metrów pod ziemią. Można się z nich przedostać podziemną kolejką do bunkrów w Woronowie, Szerapowie lub na lotnisko Wnukowo, skąd najważniejsze osoby w państwie są ewakuowane do Jamantau. W latach 90. Amerykanie odkryli, że Rosjanie budują kolejną nitkę podziemnej kolejki. Miała ona prowadzić spod Kremla do podmoskiewskiej rezydencji Borysa Jelcyna. Jej budowa została jednak zawieszona.
Drugi Pekin
Największy bunkier na świecie znajduje się pod Pekinem. Ma prawie 4 tys. km korytarzy i ponad 70 tys. km podziemnych dróg dojazdowych. Przez wiele z nich mógłby swobodnie przejechać czołg. Gdyby ktoś miał plan tych podziemi, mógłby trafić do odległego o 100 km od Pekinu miasta Tiencin. System schronów nazywany jest Podziemnym Wielkim Murem.
W 1969 r. stosunki Chin z ZSRR znalazły się w punkcie krytycznym. Mao zarządził: cały naród do budowy schronów! Od tej pory przez kolejne lata budowano w Chinach już tylko pod ziemią. Pod większością szpitali powstały kolejne - podziemne. Podobnie pod wszystkim urzędami państwowymi. Po paru latach pod Pekinem powstało drugie, gigantyczne miasto.
Wierchuszka chińskich komunistów miała oczywiście do dyspozycji własny schron, umieszczony o wiele głębiej niż schrony dla zwykłych obywateli. Wyposażono go w niezależny system zasilania i łączności. Można z niego sterować głowicami nuklearnymi oraz chińskimi satelitami.
Wraz z objęciem władzy przez Deng Xiaopinga ideę podziemnego państwa odłożono do lamusa. Część schronów zamknięto, niektóre są dziś atrakcją turystyczną, a inne zamieniono na podziemne supermarkety.
Sylwester w angielskim bunkrze
W Europie z budowy wielkich schronów zrezygnowano już dawno. Rząd niemiecki od kilku lat poszukuje nabywcy na swój megabunkier przeciwatomowy, który mieści się 20 km od Bonn w tunelu dawnej kolei podziemnej (schron ma 83 tys. m2, 897 biur i sal konferencyjnych, pięć stołówek - każda na 600 osób - i 936 pokojów oraz sypialni). Rząd chce się go pozbyć, gdyż jego utrzymanie kosztuje prawie milion dolarów rocznie.
W Wielkiej Brytanii wiele bunkrów stało się atrakcją turystyczną. Do niedawna ich lokalizacja była utajniona. Tak było z supertajnym bunkrem w szkockim St. Andrews. Wejście do niego zabezpieczał wiejski budynek. Przebrani za chłopów żołnierze musieli każdego dnia wykonywać gospodarskie czynności. Bunkier mógł pomieścić ponad 300 urzędników. Na najniższym poziomie umieszczono punkt dowodzenia. Pamiętano także o stanowisku dla BBC.
Pod brytyjskim Ministerstwem Obrony w Londynie znajduje się bunkier dowodzenia NATO. Osiem pięter pod ziemią jest kwatera generałów, którzy decydują o działaniach zbrojnych sojuszu. To stąd wysyłano samoloty, które bombardowały Belgrad podczas wojny o Kosowo.
Ci, którzy obawiają się o swoje bezpieczeństwo w sylwestra, mogą się bawić w Wielkiej Brytanii za kilkaset funtów w bunkrze w Kelvedon Hatch w hrabstwie Essex. Ta oryginalna sala balowa pomieści prawie 600 osób.
W pobliżu Biełoriecka (w górze Jamantau na Uralu) wybudowano rosyjski bunkier dowodzenia. Na powierzchni są to tylko niewielkie zabudowania, a pod ziemią kompleks wielkości Waszyngtonu.
Już kilkanaście minut po ataku na USA 11 września 2001 r. prezydent Bush znajdował się na pokładzie Air Force One, który kierował się do bazy Barksdale w Luizjanie. W samolocie Bush nakazał ewakuację Pentagonu, Białego Domu, Kapitolu, Sądu Najwyższego i CIA - w sumie 20 tys. osób. W Barksdale prezydent spędził dziesięć minut. Potem jego samolot skierował się do Dowództwa Strategicznych Sił Powietrznych w Offut w stanie Nebraska (2 tys. km od Waszyngtonu). W tej bazie znajdują się bombowce strategiczne i międzykontynentalne pociski balistyczne. Wiceprezydent Dick Cheney z prawie setką urzędników został przewieziony do bunkrów Mount Weather w Wirginii i Raven Rock w Pensylwanii. Stamtąd miał przewodzić "administracji cieni". Rozpoczęła się operacja nazwana "Dzień sądu ostatecznego".
Podziemne Białe Domy
Plan operacji powstał w latach 50. za prezydentury Dwighta Eisenhowera. Groźba konfrontacji nuklearnej supermocarstw była na tyle realna, że należało bezwzględnie zapewnić bezpieczeństwo prezydentowi i osobom, które w razie śmierci mogą go zastąpić.
Prezydent miał być ewakuowany na okręt "Northampton" lub do jednego z podziemnych ośrodków dowodzenia. W USA takich miejsc jest 40 - większość okryta tajemnicą. Na początku lat 90. "Washington Times" odkrył bunkier pod luksusowym hotelem Greenbrier w uzdrowisku White Sulphur. Może się tam ukryć 800 osób. Według dziennika, miało to być schronienie dla amerykańskiego Kongresu.
Dla bezpieczeństwa USA najważniejsza jest jednak baza lotnicza Offut, siedziba dowództwa Sił Strategicznych USA (nadzoruje nuklearny potencjał uderzeniowy). Trzykondygnacyjny bunkier pozwala na kontrolę pocisków balistycznych, którymi dysponują Stany Zjednoczone. Wyposażono go we własną elektrownię, systemy zabezpieczające przed rezonansem magnetycznym oraz zapasy żywności. Cały czas w niewielkiej odległości od tego miejsca czekają 4 samoloty E-4B, z których także można kontrolować pociski balistyczne. W bunkrze w Cheyenne Mountain ukryto główne serwery rządu USA.
Ludzkie tarcze Saddama
- Zajmujcie sobie pustynię - mówił o planowanej akcji zbrojnej w Iraku Mohammed Mehdi Saleh, wysoki rangą przedstawiciel Saddama Husajna. - Co warta jest pustynia? Jeśli Amerykanie chcą zmieniać ustrój Iraku, muszą się zjawić w Bagdadzie. Będziemy tam na nich czekać! Saddam Husajn chce, by walki rozegrały się na ulicach Bagdadu. Tam dyktator ma kilkadziesiąt bunkrów, które ciężko wytropić, a tym bardziej zbombardować. Jego schrony zbudowane są blisko siedzib zwykłych obywateli. Stają się oni tarczami, za którymi chroni się prezydent. Na co dzień Husajn przebywa w pałacach.
W rzeczywistości to minimiasteczka, zaopatrzone w niezbędne instalacje. Nigdy nie wiadomo, w którym pałacu aktualnie jest dyktator.
Pod pałacami są bunkry. Jeden z nich zbudowali Niemcy, co opisał "Der Spiegel". Mury tego schronu mają dwa metry grubości, zamykane są na trzytonowe drzwi. Składają się z kilku kondygnacji - każda oddzielona od siebie hydraulicznymi zaporami. Na samym dole jest kwatera dyktatora. Bez problemu przetrwa ona bombardowanie pociskami wybuchającymi pod ziemią, jakich używali Amerykanie w Afganistanie.
Kolejka spod Kremla
W 1996 r. dziennik "New York Times" zdobył raport CIA na temat strategii obrony nuklearnej Rosji, w którym donoszono, że w górze Jamantau na Uralu trwa ogromna budowa - 30 tys. robotników drąży skały na powierzchni równej Waszyngtonowi. Dopiero niedawno Rosjanie przyznali, że budują główne centrum dowodzenia. Będzie to najnowocześniejszy bunkier na świecie.
Budowa kompleksu Jamantau rozpoczęła się jeszcze za czasów Breżniewa. Szacuje się, że Rosjanie zainwestowali w ten projekt już ponad 7 mld USD. Bunkier może pomieścić 60 tys. osób. Zapasy żywności i wody pozwolą przetrwać im przez pół roku. Zainstalowano tu także specjalny system filtracyjny, który zabezpiecza przed atakiem nuklearnym, chemicznym i biologicznym. Do Jamantau prowadzą specjalnie wybudowane trasy kolejowe. Bunkier podzielony jest na kilka sektorów. W najważniejszym z nich znajduje się centralne pomieszczenie dowodzenia. Dzięki łączności satelitarnej można obserwować, co się dzieje na powierzchni.
Górski kompleks Jamantau znajduje się 2 tys. km od Mos-kwy. Zanim tam dotrze rosyjski prezydent, najpierw musi się schronić w bunkrze pod Kremlem. W Moskwie schrony znajdują się również pod budynkiem, który był siedzibą komitetu centralnego partii komunistycznej, a także pod Ministerstwem Obrony i Łubianką. Niektóre znajdują się kilkaset metrów pod ziemią. Można się z nich przedostać podziemną kolejką do bunkrów w Woronowie, Szerapowie lub na lotnisko Wnukowo, skąd najważniejsze osoby w państwie są ewakuowane do Jamantau. W latach 90. Amerykanie odkryli, że Rosjanie budują kolejną nitkę podziemnej kolejki. Miała ona prowadzić spod Kremla do podmoskiewskiej rezydencji Borysa Jelcyna. Jej budowa została jednak zawieszona.
Drugi Pekin
Największy bunkier na świecie znajduje się pod Pekinem. Ma prawie 4 tys. km korytarzy i ponad 70 tys. km podziemnych dróg dojazdowych. Przez wiele z nich mógłby swobodnie przejechać czołg. Gdyby ktoś miał plan tych podziemi, mógłby trafić do odległego o 100 km od Pekinu miasta Tiencin. System schronów nazywany jest Podziemnym Wielkim Murem.
W 1969 r. stosunki Chin z ZSRR znalazły się w punkcie krytycznym. Mao zarządził: cały naród do budowy schronów! Od tej pory przez kolejne lata budowano w Chinach już tylko pod ziemią. Pod większością szpitali powstały kolejne - podziemne. Podobnie pod wszystkim urzędami państwowymi. Po paru latach pod Pekinem powstało drugie, gigantyczne miasto.
Wierchuszka chińskich komunistów miała oczywiście do dyspozycji własny schron, umieszczony o wiele głębiej niż schrony dla zwykłych obywateli. Wyposażono go w niezależny system zasilania i łączności. Można z niego sterować głowicami nuklearnymi oraz chińskimi satelitami.
Wraz z objęciem władzy przez Deng Xiaopinga ideę podziemnego państwa odłożono do lamusa. Część schronów zamknięto, niektóre są dziś atrakcją turystyczną, a inne zamieniono na podziemne supermarkety.
Sylwester w angielskim bunkrze
W Europie z budowy wielkich schronów zrezygnowano już dawno. Rząd niemiecki od kilku lat poszukuje nabywcy na swój megabunkier przeciwatomowy, który mieści się 20 km od Bonn w tunelu dawnej kolei podziemnej (schron ma 83 tys. m2, 897 biur i sal konferencyjnych, pięć stołówek - każda na 600 osób - i 936 pokojów oraz sypialni). Rząd chce się go pozbyć, gdyż jego utrzymanie kosztuje prawie milion dolarów rocznie.
W Wielkiej Brytanii wiele bunkrów stało się atrakcją turystyczną. Do niedawna ich lokalizacja była utajniona. Tak było z supertajnym bunkrem w szkockim St. Andrews. Wejście do niego zabezpieczał wiejski budynek. Przebrani za chłopów żołnierze musieli każdego dnia wykonywać gospodarskie czynności. Bunkier mógł pomieścić ponad 300 urzędników. Na najniższym poziomie umieszczono punkt dowodzenia. Pamiętano także o stanowisku dla BBC.
Pod brytyjskim Ministerstwem Obrony w Londynie znajduje się bunkier dowodzenia NATO. Osiem pięter pod ziemią jest kwatera generałów, którzy decydują o działaniach zbrojnych sojuszu. To stąd wysyłano samoloty, które bombardowały Belgrad podczas wojny o Kosowo.
Ci, którzy obawiają się o swoje bezpieczeństwo w sylwestra, mogą się bawić w Wielkiej Brytanii za kilkaset funtów w bunkrze w Kelvedon Hatch w hrabstwie Essex. Ta oryginalna sala balowa pomieści prawie 600 osób.
Przeciwatomowy klub fitness |
---|
Według danych Komendy Głównej Straży Pożarnej, w Warszawie i województwie mazowieckim jest ponad 500 bunkrów dla 55 tys. obywateli. Są one jednak w bardzo złym stanie. Mają uszkodzoną konstrukcję, urządzenia filtrujące powietrze, nie są przystosowane do ochrony chemicznej i bakteryjnej, nie chronią też przed impulsem elektromagnetycznym, który występuje podczas wybuchu ładunku jądrowego. Schrony dla najważniejszych osób w państwie oraz sztabu dowodzenia w razie kryzysu znajdują się prawdopodobnie - czego nie udało się potwierdzić - w jednej z baz wojskowych w okolicach Warszawy. W ostatnich latach podczas budowy nowych gmachów użyteczności publicznej pomyślano także o nowoczesnych bunkrach. Jeden z nich znajduje się pod budynkiem Mennicy Państwowej. Może on pomieścić kilkaset osób. Ze względu na funkcję ma wiele wyrafinowanych zabezpieczeń, które są utrzymywane w tajemnicy. Podobny schron znajduje się pod nowym gmachem Sądu Najwyższego. Przeciwatomowy bunkier przewidziany jest dla stu osób. Obecnie jednak służy sędziom jako... klub fitness. |
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.