Kto nie wierzy w cuda, ten nie jest realistą. To prawda i prawda ta nie dotyczy tylko cudownych uzdrowień, lecz - co najistotniejsze - także najnowszej historii Polski, Europy, a może i świata.
Kto nie wierzy w cuda, ten nie jest realistą. To prawda i prawda ta nie dotyczy tylko cudownych uzdrowień (vide: "Wstali z łoża śmierci"), lecz - co najistotniejsze - także najnowszej historii Polski, Europy, a może i świata. Gdyby 21 lat temu ktoś powiedział mi, że osoba prywatna wyprowadzi za 10 lat wojska radzieckie z Polski, uznałbym go za wariata i pobiegł po mokry ręcznik. Prywatną osobą był wówczas Lech Wałęsa, reszta była państwowo-wojskowa. Gdyby ktoś 21 lat temu powiedział mi, że redaktor minister Aleksander Kwaśniewski, wsparty przez "współpracownika amerykańskiego wywiadu" Bronisława Geremka, będzie wprowadzał nas do NATO, uznałbym takiego osobnika za groźnego wariata. Ostatnie 20 lat historii Polski to policzek wymierzony ludziom rozsądnym, pragmatycznym, krótko mówiąc - realistom. Tylko wariat mógł śnić o polskim członkostwie w Unii Europejskiej w ową grudniową noc 1981 r. Kiedy w 1989 r. Mieczysław Rakowski, mój ówczesny szef, podkreślał, że podział Europy powstały w wyniku II wojny światowej można zmienić tylko w następnej wojnie, nikt nie podejrzewał, że jest wariatem bez wyobraźni. Nawet Stefan Kisielewski, który szczerze nie cierpiał PRL, uważał, że Rakowski ma rację. Tylko wariat mógł w lipcu 1989 r. napisać tekst "Wasz prezydent, nasz premier", co w sposób niewyobrażalny w tej części Europy przyspieszyło proces przejmowania władzy przez antykomunistyczną opozycję. Tym wariatem był Adam Michnik, akuszer naszego premiera Mazowieckiego.
Jeśli teraz przyjdzie do mnie jakiś wariat i zaproponuje wystrzelenie w ciągu najbliższych lat polskiego promu kosmicznego z Ośrodka Lotów Kosmicznych w Białej Podlaskiej, nie będę protestował. Nie będę również rysował kółka na czole, jeśli jakiś rozsądny wariat będzie chciał promować polskie sery na rynku francuskim, zalać włoski rynek polskimi butami i krawatami, a w Niemczech wybudować polską sieć szkół zarządzania przemysłem. Obiecuję, że już nigdy nie nazwę wariatem kogoś, kto dziś chce budować osiedla mieszkaniowe w Polsce dla gastarbeiterów ze Szwecji, Niemiec czy Austrii. Sam będę przekonywał polskie związki zawodowe, żeby nie sprzeciwiały się napływowi siły roboczej z wymienionych krajów.
Dzisiaj to, co piszę, przypomina sen wariata, ale - jak widać z najnowszej historii - jedynymi rozsądnymi ludźmi są wariaci, zwłaszcza wśród polityków, menedżerów. Niestety, wśród polskich twórców i artystów wariatów brak, stąd wyniki są tak kiepskie. Wariaci wszystkich krajów łączcie się, zwłaszcza w zbliżającym się roku 2003.
Polakom brakuje rozumu, ale uzupełniają go brakiem wyobraźni, przestrzegał Sławomir Wróblewski, i wyciągnijmy z tego wnioski, jak mawiał pewien wojskowy. Otóż jako wariat neofita wychowany na wybitnych wariatach liczę na pomoc Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony w promowaniu Unii Europejskiej przed czerwcowym referendum. Tylko agresywna propaganda Giertychów i Lepperów może zmobilizować naród do wzięcia udziału w referendum i zakreślenia "tak". Polityków LPR i Samoobrony należy prezentować we wszystkich mediach od rana do wieczora, a także w nocnych programach, bo tylko oni gwarantują pozytywny wynik czerwcowego referendum. Do czerwca należy zakazać występowania w mediach znanym powszechnie zwolennikom Unii Europejskiej, gdyż słodycz, która płynie z ich ust, jest nie do zniesienia. Gdyby polscy zwolennicy Unii Europejskiej zachęcali do picia alkoholu, Polacy przestaliby pić bardzo szybko, a gdyby reklamowali seks, to za kilka lat więcej Polaków żyłoby w Chicago niż w Polsce. Cała nadzieja w opozycji antyunijnej i Radiu Maryja.
Jednym słowem - rozsądni wariaci są naszą nadzieją, choć należy z uwagą czytać mądrych wariatów, do których zalicza się Oriana Fallaci, autorka tekstu dla naszego tygodnika. Kocham mądrych wariatów, zwłaszcza kiedy piszą o tym, o czym poprawni politycznie boją się myśleć. Kocham kulturę europejską USA oraz Europy podobnie jak Fallaci i lękam się podobnie jak ona, że strach przed islamem sparaliżuje zachodnich polityków i społeczeństwo. Co zagraża kulturze Zachodu? Brak pasji, brak żaru, którym owładnięci są jej wrogowie. "Oskarżam nas o tchórzostwo, hipokryzję, opieszałość, nędzę moralną i wszystko, co temu towarzyszy" - pisze Fallaci. Jej tekst jest wstrząsającą analizą cywilizacji zmęczonych, pozbawionych pasji ludzi. To, co się stało w Kopenhadze 13 grudnia, budzi nadzieję, bo tylko organizm, który się rozszerza i rozwija, żyje. Cała nadzieja w niepoprawnych politycznie wariatach, w szczególności tych rozsądnych wariatach.
Jeśli teraz przyjdzie do mnie jakiś wariat i zaproponuje wystrzelenie w ciągu najbliższych lat polskiego promu kosmicznego z Ośrodka Lotów Kosmicznych w Białej Podlaskiej, nie będę protestował. Nie będę również rysował kółka na czole, jeśli jakiś rozsądny wariat będzie chciał promować polskie sery na rynku francuskim, zalać włoski rynek polskimi butami i krawatami, a w Niemczech wybudować polską sieć szkół zarządzania przemysłem. Obiecuję, że już nigdy nie nazwę wariatem kogoś, kto dziś chce budować osiedla mieszkaniowe w Polsce dla gastarbeiterów ze Szwecji, Niemiec czy Austrii. Sam będę przekonywał polskie związki zawodowe, żeby nie sprzeciwiały się napływowi siły roboczej z wymienionych krajów.
Dzisiaj to, co piszę, przypomina sen wariata, ale - jak widać z najnowszej historii - jedynymi rozsądnymi ludźmi są wariaci, zwłaszcza wśród polityków, menedżerów. Niestety, wśród polskich twórców i artystów wariatów brak, stąd wyniki są tak kiepskie. Wariaci wszystkich krajów łączcie się, zwłaszcza w zbliżającym się roku 2003.
Polakom brakuje rozumu, ale uzupełniają go brakiem wyobraźni, przestrzegał Sławomir Wróblewski, i wyciągnijmy z tego wnioski, jak mawiał pewien wojskowy. Otóż jako wariat neofita wychowany na wybitnych wariatach liczę na pomoc Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony w promowaniu Unii Europejskiej przed czerwcowym referendum. Tylko agresywna propaganda Giertychów i Lepperów może zmobilizować naród do wzięcia udziału w referendum i zakreślenia "tak". Polityków LPR i Samoobrony należy prezentować we wszystkich mediach od rana do wieczora, a także w nocnych programach, bo tylko oni gwarantują pozytywny wynik czerwcowego referendum. Do czerwca należy zakazać występowania w mediach znanym powszechnie zwolennikom Unii Europejskiej, gdyż słodycz, która płynie z ich ust, jest nie do zniesienia. Gdyby polscy zwolennicy Unii Europejskiej zachęcali do picia alkoholu, Polacy przestaliby pić bardzo szybko, a gdyby reklamowali seks, to za kilka lat więcej Polaków żyłoby w Chicago niż w Polsce. Cała nadzieja w opozycji antyunijnej i Radiu Maryja.
Jednym słowem - rozsądni wariaci są naszą nadzieją, choć należy z uwagą czytać mądrych wariatów, do których zalicza się Oriana Fallaci, autorka tekstu dla naszego tygodnika. Kocham mądrych wariatów, zwłaszcza kiedy piszą o tym, o czym poprawni politycznie boją się myśleć. Kocham kulturę europejską USA oraz Europy podobnie jak Fallaci i lękam się podobnie jak ona, że strach przed islamem sparaliżuje zachodnich polityków i społeczeństwo. Co zagraża kulturze Zachodu? Brak pasji, brak żaru, którym owładnięci są jej wrogowie. "Oskarżam nas o tchórzostwo, hipokryzję, opieszałość, nędzę moralną i wszystko, co temu towarzyszy" - pisze Fallaci. Jej tekst jest wstrząsającą analizą cywilizacji zmęczonych, pozbawionych pasji ludzi. To, co się stało w Kopenhadze 13 grudnia, budzi nadzieję, bo tylko organizm, który się rozszerza i rozwija, żyje. Cała nadzieja w niepoprawnych politycznie wariatach, w szczególności tych rozsądnych wariatach.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.