Andrzej Wajda przemontowuje „Wałęsę”. Po raz kolejny. W kwietniu obowiązywała dwugodzinna wersja filmu zakończona przemówieniem Lecha Wałęsy w amerykańskim Kongresie. Nie wiem, jak bardzo będzie się różnić od efektu finalnego, ale jestem pewna, że mistrz nie zrezygnuje ze scen, w których jego bohater w 19'70r. podpisuje esbecką lojalkę. Dorota Wellman, która w fabule Wajdy gra Henrykę Krzywonos, przewiduje, że film wywoła wielką polityczną dyskusję. Z kolei sama Krzywonos już teraz wkłada kij w mrowisko i demitologizuje legendę Lecha Wałęsy.
Jakie ma pani oczekiwania wobec „Wałęsy”? Pytam o film.
Henryka Krzywonos-strycharska: Żadnych. To przecież będzie film o nim, o Wałęsie. O jego życiu prywatnym, o „Solidarności” z jego perspektywy, to jego biografia. Poza tym ja mam zaufanie do Andrzeja Wajdy.
Ale w tym filmie będzie też Henryka Krzywonos.
Zagrana przez Dorotę Wellman. To fajna babka. Znam ją od lat. Wie, czego chce. Ma charyzmę. I mam nadzieję, że to będzie widać na ekranie, że dobrze zagra po prostu. A jeśli źle, to cóż – Dorota nie jest przecież aktorką.
Wiemy, jak zaczyna się film Andrzeja Wajdy. Do Gdańska przyjeżdża Oriana Fallaci, wybitna włoska dziennikarka. Już drugi raz będzie przeprowadzać wywiad z Wałęsą. Wjeżdżają na Zaspę, komunistyczne blokowisko. „Tu mieszka przywódca dziesięciomilionowego ruchu?” - pyta ze zdziwieniem dziennikarka, a kiedy słyszy, że ówczesna władza dała mu to mieszkanie, dziwi się jeszcze bardziej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.