To jest kraj katolicki – usłyszała od położnej Savita Halappanavar. Lekarze uniwersyteckiego szpitala w Galway poinformowali ją, że jej 17-tygodniowy płód nie ma szans na przeżycie, ale zgodnie z irlandzkim prawem nie można dokonać aborcji, dopóki serce dziecka bije. Halappanavar, 31-letnia dentystka, imigrantka z Indii, nalegała na usunięcie ciąży. Cierpiała potworne bóle, wiedziała, że jej stan się pogarsza i zabieg jest konieczny, żeby jej pomóc. Przekonywała personel szpitala, że aborcja pozostanie w zgodzie z jej religią – hinduizmem – i że w Indiach byłaby możliwa. – Proszę siedzieć i czekać – usłyszała w odpowiedzi.
Czekała. Płód usunięto kilkanaście godzin później, gdy ustało bicie serca. Za późno – w międzyczasie doszło do zakażenia krwi. Savita Halappanavar zmarła. – Nie dostała żadnej pomocy. Po prostu zostawili ją tam, żeby umarła – powiedział później jej mąż Praveen.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.