Dotarliśmy do nowych, nieznanych dokumentów związanych ze śmiercią Grzegorza Przemyka.
Zomowcy zatrzymali Grzegorza Przemyka na placu Zamkowym, bo nie miał przy sobie dowodu osobistego, ale wielkie bicie urządzili mu dopiero na komisariacie przy Jezuickiej. Zaczęło się, gdy licealista próbował powstrzymać rękę szeregowca Ireneusza Kościuka, który chciał mu wymierzyć cios pałką. Wtedy jeden z milicjantów złapał Przemyka od tyłu za ręce, a Kościuk bił łokciem w brzuch tak długo, aż chłopak padł na ziemię. Krzyki i jęki sprowadziły do małej celi sierżanta Arkadiusza Denkiewicza: „Bijcie tak, żeby nie było śladów” – poinstruował kolegów. Gdy skatowany maturzysta skręcał się wciąż z bólu, milicjanci wezwali pogotowie. Dwa dni później, 14 maja 1983 r., Grzegorz Przemyk zmarł z powodu pęknięcia jelita, a biegli nie mieli wątpliwości: obrażenia powstały w wyniku silnych ciosów wymierzonych w brzuch.
O śmiertelnym pobiciu syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej staje się głośno w Polsce i na świecie. W związku literatów zbierane są pieniądze na pogrzeb, episkopat domaga się wyjaśnień od MSW, a „Solidarność” planuje akcję informacyjno-ulotkową. W pogrzebie bierze udział 100 tys. osób.
Więcej możesz przeczytać w 19/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.