Wróżba z Big Maca wskazuje, że nasi eksporterzy nie mają prawa biadolić
Są ludzie, którzy wróżą z fusów. My wolimy hamburgera". Te słowa najczęściej rozpoczynają komentarz tygodnika "The Economist" do kolejnych edycji tzw. wskaźnika Big Maca. Po raz pierwszy opublikowano go w 1986 r. Od 1994 r. wśród 31 najważniejszych krajów świata objętych analizą znajduje się Polska. Tegoroczne badania pokazały, że wciąż należymy do krajów o walucie silnie niedowartościowanej.
Shit z gitarą
Big Mac narodził się w 1968 r. Po raz pierwszy podano go w barze McDonalda w Pittsburghu w stanie Pensylwania. Od 17 czerwca 1992 r. tym smakołykiem mogą się zajadać także Polacy. Dość szybko przechrzcili go na "szyta z gitarą". Co bowiem się dzieje, kiedy kanapkę, składającą się z dmuchanej bułki, mielonego, dodatków oraz dużej ilości kolorowych sosów, o wadze 28 dag i wysokości 8,75 cm, usiłujemy włożyć do ust? Ekonomista stwierdzić może jedno: jest to łatwo dostępne i pożywne jedzenie oferowane w 118 krajach. Skoro ma być masowo sprzedawane, musi być dość tanie, a jego cena dostosowana do zasobności kieszeni mieszkańców wszystkich tych państw. Świetnie nadaje się zatem do porównań międzynarodowych realnych kursów walutowych nawiązujących do teorii parytetu siły nabywczej.
Współczesna trofa
Kiedy jedziemy po raz pierwszy do innego kraju, początkowo dość nerwowo porównujemy tamtejsze ceny z rodzimymi. Z tych przeliczeń wynika przybliżona średnia, informująca, ile towarów możemy kupić za jedno (sto, tysiąc itd.) euro. Tak samo, tyle że przy wykorzystaniu setek obserwatorów i gigabajtowych komputerów, postępują urzędy statystyczne i instytuty badawcze, licząc wskaźnik parytetu siły nabywczej. Procedurę tę uprościli dziennikarze "The Economist", którzy doszli do wniosku, że liczenie średniej z wielu cen to nadmiar pracowitości, skoro są towary, których ceny zachowują się niemal tak jak owa średnia. Dziennikarzom trochę pomogli historycy gospodarki. Nie mając kompletnych danych z przeszłości, a chcąc wyliczyć np. siłę nabywczą pieniądza w Rzymie za czasów Oktawiana, wymyślili tzw. trofę, czyli cenę podstawowego koszyka żywności, dostarczającego 3000 kcal i składającego się z 450 g węglowodanów, 100 g tłuszczu i 75 g białka. Nietrudno zauważyć, że Big Mac jest taką współczesną trofą - bardzo dobrze odzwierciedlającą zniekształcenia oficjalnych kursów wymiany. Burgeronomika, choć wymyślona trochę jako żart, wcale żartem nie jest. Skrupulatne badania porównawcze wykazały, że szacunki parytetu siły nabywczej za pomocą Big Maca niemal idealnie pokrywają się z wyliczeniami na podstawie koszyków dóbr.
W taniej strefie
Polska należy do "strefy taniego Big Maca". Wedle przeliczenia kursowego, kosztuje on w Polsce 1,56 USD. Jest dwadzieścia procent tańszy niż w Czechach (1,91 USD) i 30 proc. tańszy niż na Węgrzech (2,14 USD). Nie trzeba dodawać, że kosztuje niemal o połowę mniej niż w sąsiednich Niemczech. Rekordu niskiej ceny jednak nie bijemy, gdyż mieszkaniec Moskwy czy Pekinu może go kupić po cenie o 20-30 centów niższej. Parytet siły nabywczej złotego liczony wedle Big Maca (obliczamy go, dzieląc krajową cenę hamburgera w złotych przez cenę w Stanach Zjednoczonych) wynosi 2,32 zł = 1 USD. Nawiasem mówiąc, według badań OECD z 2000 r., parytet siły nabywczej złotego wynosił 1,91 zł za dolara, czyli było to oszacowanie dość zbliżone.
Jakie wnioski płyną z takiego wyliczenia? Po pierwsze, złoty jest - w stosunku do swej wartości mierzonej tym, co można za niego kupić - dość silnie niedowartościowany. Za to, co w USA kosztuje dolara, w Polsce płaci się nieco ponad dwa złote, natomiast kupując dolary, za każdy płacimy około 4 zł. Ma to oczywiste implikacje dla porównań realnych dochodów czy subwencji. Łatwo więc zauważyć, niezbyt uzasadniony jest płacz tych polityków, którzy narzekają, że polski rolnik dostanie tylko 55 proc. dotacji, jakie uzyskuje rolnik unijny. Rolnik polski wprawdzie rzeczywiście "kwotowo dostanie mniej", ale kupić za te pieniądze będzie mógł mniej więcej tyle samo co jego zachodni odpowiednik. Przesadzone zdają się też narzekania ministra finansów na zbyt wysoki kurs złotego (mierząc parytetem jest on raczej zbyt niski).
238 hamburgerów
Polscy eksporterzy nie powinni się skarżyć także z innych powodów. Waluty naszych sąsiadów również mają wyższą siłę nabywczą, niż wynikałoby to z oficjalnych kursów, ale są niedowartościowane w znacznie mniejszym stopniu (Polska 40 proc., Czechy 28 proc., Węgry 18 proc.). A to oznacza, że w tych krajach eksporterzy są w znacznie gorszej sytuacji niż w Polsce.
Do ciekawego wniosku prowadzi porównanie wskaźników Big Maca - tegorocznego i obliczonego w latach przeszłych. Okazuje się, że mimo sporej inflacji i wahań kursowych relacja kurs - parytet siły nabywczej jest stała. Złoty od 1994 r. jest stale niedowartościowany o 40 proc. Mówiąc inaczej, realny kurs złotego nie zmieniał się i był sztywny jak drut.
Burgeronomika, tworząc narzędzie pozwalające na porównywanie rzeczywistego przebiegu zjawisk w różnych gospodarkach, może mieć wiele innych zastosowań. Można na przykład wykorzystać ją do porównań realnych płac. Wystarczy w tym celu wyrazić wynagrodzenia w różnych krajach w liczbie hamburgerów, które za te zarobki można kupić. W takim rachunku średna polska płaca netto wynosi 238 Big Maców.
Shit z gitarą
Big Mac narodził się w 1968 r. Po raz pierwszy podano go w barze McDonalda w Pittsburghu w stanie Pensylwania. Od 17 czerwca 1992 r. tym smakołykiem mogą się zajadać także Polacy. Dość szybko przechrzcili go na "szyta z gitarą". Co bowiem się dzieje, kiedy kanapkę, składającą się z dmuchanej bułki, mielonego, dodatków oraz dużej ilości kolorowych sosów, o wadze 28 dag i wysokości 8,75 cm, usiłujemy włożyć do ust? Ekonomista stwierdzić może jedno: jest to łatwo dostępne i pożywne jedzenie oferowane w 118 krajach. Skoro ma być masowo sprzedawane, musi być dość tanie, a jego cena dostosowana do zasobności kieszeni mieszkańców wszystkich tych państw. Świetnie nadaje się zatem do porównań międzynarodowych realnych kursów walutowych nawiązujących do teorii parytetu siły nabywczej.
Współczesna trofa
Kiedy jedziemy po raz pierwszy do innego kraju, początkowo dość nerwowo porównujemy tamtejsze ceny z rodzimymi. Z tych przeliczeń wynika przybliżona średnia, informująca, ile towarów możemy kupić za jedno (sto, tysiąc itd.) euro. Tak samo, tyle że przy wykorzystaniu setek obserwatorów i gigabajtowych komputerów, postępują urzędy statystyczne i instytuty badawcze, licząc wskaźnik parytetu siły nabywczej. Procedurę tę uprościli dziennikarze "The Economist", którzy doszli do wniosku, że liczenie średniej z wielu cen to nadmiar pracowitości, skoro są towary, których ceny zachowują się niemal tak jak owa średnia. Dziennikarzom trochę pomogli historycy gospodarki. Nie mając kompletnych danych z przeszłości, a chcąc wyliczyć np. siłę nabywczą pieniądza w Rzymie za czasów Oktawiana, wymyślili tzw. trofę, czyli cenę podstawowego koszyka żywności, dostarczającego 3000 kcal i składającego się z 450 g węglowodanów, 100 g tłuszczu i 75 g białka. Nietrudno zauważyć, że Big Mac jest taką współczesną trofą - bardzo dobrze odzwierciedlającą zniekształcenia oficjalnych kursów wymiany. Burgeronomika, choć wymyślona trochę jako żart, wcale żartem nie jest. Skrupulatne badania porównawcze wykazały, że szacunki parytetu siły nabywczej za pomocą Big Maca niemal idealnie pokrywają się z wyliczeniami na podstawie koszyków dóbr.
W taniej strefie
Polska należy do "strefy taniego Big Maca". Wedle przeliczenia kursowego, kosztuje on w Polsce 1,56 USD. Jest dwadzieścia procent tańszy niż w Czechach (1,91 USD) i 30 proc. tańszy niż na Węgrzech (2,14 USD). Nie trzeba dodawać, że kosztuje niemal o połowę mniej niż w sąsiednich Niemczech. Rekordu niskiej ceny jednak nie bijemy, gdyż mieszkaniec Moskwy czy Pekinu może go kupić po cenie o 20-30 centów niższej. Parytet siły nabywczej złotego liczony wedle Big Maca (obliczamy go, dzieląc krajową cenę hamburgera w złotych przez cenę w Stanach Zjednoczonych) wynosi 2,32 zł = 1 USD. Nawiasem mówiąc, według badań OECD z 2000 r., parytet siły nabywczej złotego wynosił 1,91 zł za dolara, czyli było to oszacowanie dość zbliżone.
Jakie wnioski płyną z takiego wyliczenia? Po pierwsze, złoty jest - w stosunku do swej wartości mierzonej tym, co można za niego kupić - dość silnie niedowartościowany. Za to, co w USA kosztuje dolara, w Polsce płaci się nieco ponad dwa złote, natomiast kupując dolary, za każdy płacimy około 4 zł. Ma to oczywiste implikacje dla porównań realnych dochodów czy subwencji. Łatwo więc zauważyć, niezbyt uzasadniony jest płacz tych polityków, którzy narzekają, że polski rolnik dostanie tylko 55 proc. dotacji, jakie uzyskuje rolnik unijny. Rolnik polski wprawdzie rzeczywiście "kwotowo dostanie mniej", ale kupić za te pieniądze będzie mógł mniej więcej tyle samo co jego zachodni odpowiednik. Przesadzone zdają się też narzekania ministra finansów na zbyt wysoki kurs złotego (mierząc parytetem jest on raczej zbyt niski).
238 hamburgerów
Polscy eksporterzy nie powinni się skarżyć także z innych powodów. Waluty naszych sąsiadów również mają wyższą siłę nabywczą, niż wynikałoby to z oficjalnych kursów, ale są niedowartościowane w znacznie mniejszym stopniu (Polska 40 proc., Czechy 28 proc., Węgry 18 proc.). A to oznacza, że w tych krajach eksporterzy są w znacznie gorszej sytuacji niż w Polsce.
Do ciekawego wniosku prowadzi porównanie wskaźników Big Maca - tegorocznego i obliczonego w latach przeszłych. Okazuje się, że mimo sporej inflacji i wahań kursowych relacja kurs - parytet siły nabywczej jest stała. Złoty od 1994 r. jest stale niedowartościowany o 40 proc. Mówiąc inaczej, realny kurs złotego nie zmieniał się i był sztywny jak drut.
Burgeronomika, tworząc narzędzie pozwalające na porównywanie rzeczywistego przebiegu zjawisk w różnych gospodarkach, może mieć wiele innych zastosowań. Można na przykład wykorzystać ją do porównań realnych płac. Wystarczy w tym celu wyrazić wynagrodzenia w różnych krajach w liczbie hamburgerów, które za te zarobki można kupić. W takim rachunku średna polska płaca netto wynosi 238 Big Maców.
Więcej możesz przeczytać w 19/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.