Zdobyliśmy 10 procent europejskiego rynku oświetleniowego
I stało się światło w polskim biznesie! Latarnie made in Poland stoją w Australii, na Tajwanie, w Chinach i w większości państw europejskich. Polskie żarówki, lampy sodowe i świetlówki rozbłyskują od Europy po Azję i Amerykę Północną. Zdobyliśmy 10 proc. europejskiego rynku oświetleniowego! Rocznie branża sprzedaje za granicę towary o wartości pół miliarda euro. Daje pracę ponad 10 tys. osób. W ostatnich dwóch latach przychody tego sektora wzrosły w Polsce o jedną trzecią!
Oświecenie Philipsa
W Polsce istnieje dolina wolframowa! Głównie dzięki Philipsowi, który zbudował w Pile największe na świecie centrum produkcyjno-logistyczne w branży oświetleniowej. W jego skład wchodzi m. in. sześć fabryk, centrum logistyki, dystrybucji, eksportu i dział rozwoju. Zakłady zatrudniają 3,5 tys. osób. W latach 1991-2001 Philips zainwestowal w produkcję oświetlenia w Polsce ponad 260 mln euro. O tym, że przedsięwzięcie zrealizowano w Polsce, przesądził sukces pierwszego joint venture z Polamem Piła w 1991 r. - Przekonało to kierownictwo Philipsa, że w Polsce można robić interesy, bo tutejsi pracownicy są przedsiębiorczy i gotowi podjąć każde wyzwanie - mówi Bogdan Rogala, prezes zarządu Philips Lighting Poland. By konkurować z produktami z wolframowej doliny, polscy przedsiębiorcy musieli wdrożyć najnowocześniejsze technologie.
Osłupieć z satysfakcji
Philips musi się już liczyć z krajową konkurencją. Mimo że firma Aga Light z Jacentowa koło Ostrowca Świętokrzyskiego istnieje zaledwie sześć lat, udało się jej pokonać Philipsa w przetargu na oświetlenie banku w Luksemburgu. - Jakość, lepsza cena, spełnienie wszystkich oczekiwań klienta - Paweł Janukanis, prezes i właściciel przedsiębiorstwa, wylicza atuty, które pozwoliły mu wygrać przetarg. Eksport stanowi prawie jedną trzecią przychodów (w 2001 r. wyniosły 37,5 mln zł) jego firmy. Aga Light sprzedaje towar (m.in. oprawy podwieszane i stojące i kinkiety) do Niemiec, Austrii, Luksemburga, Wielkiej Brytanii, Danii, Izraela, Słowacji, na Ukrainę i Białoruś.
Trzy lata temu Stanisław Rosa z Tych, właściciel firmy Rosa, zaczął handlować wytwarzanymi w jego fabryce aluminiowymi słupami oświetleniowymi (których wcześniej w Polsce nikt nie produkował). - Spadek koniunktury w Polsce wymusił ekspansję na obce rynki - przyznaje Rosa. Dziś jego firma eksportuje towary do dziewięciu krajów. Przychody wzrastały przez ostatnie lata o 40 proc. rocznie (w 2002 r. wyniosły 10 mln zł).
Równie dynamicznie rozwija się powstała jeszcze w 1974 r. częstochowska Alfa. Wytwarza 1100 modeli lamp w przystępnej cenie. - Nasze przychody w porównaniu z 2001 r. wzrosły o 24 proc. - chwali się jej właściciel Stanisław Sosnowski. Alfa eksportuje do 14 państw Europy, Azji i USA, zatrudnia 250 osób.
Rozjaśnić UE
Warszawskie targi branży oświetleniowej to czwarta pod względem wielkości tego typu impreza w Europie - po Paryżu, Mediolanie i Frankfurcie, ale przed Moskwą. Dwie trzecie eksportu polskich firm trafia na rynki wschodnie i dalekowschodnie, na Zachodzie nasze produkty pojawiają się głównie za pośrednictwem wielkich sieci handlowych. Kupuje je i sprzedaje (pod innymi znakami towarowymi) między innymi sieć Metro AG. Dzieje się tak dlatego, że kraje Unii Europejskiej bronią się przed polskimi producentami gęstą siecią certyfikatów. - Każdy produkt musi mieć wart kilka tysięcy euro certyfikat - informuje Marek Orłowski, właściciel firmy Soma, zajmującej się promowaniem polskich przedsiębiorców z branży oświetleniowej za granicą. Kiedy Polska znajdzie się w unii, te bariery znikną. - Wówczas rozjaśnimy UE - jest przekonany Stanisław Rosa.
Oświecenie Philipsa
W Polsce istnieje dolina wolframowa! Głównie dzięki Philipsowi, który zbudował w Pile największe na świecie centrum produkcyjno-logistyczne w branży oświetleniowej. W jego skład wchodzi m. in. sześć fabryk, centrum logistyki, dystrybucji, eksportu i dział rozwoju. Zakłady zatrudniają 3,5 tys. osób. W latach 1991-2001 Philips zainwestowal w produkcję oświetlenia w Polsce ponad 260 mln euro. O tym, że przedsięwzięcie zrealizowano w Polsce, przesądził sukces pierwszego joint venture z Polamem Piła w 1991 r. - Przekonało to kierownictwo Philipsa, że w Polsce można robić interesy, bo tutejsi pracownicy są przedsiębiorczy i gotowi podjąć każde wyzwanie - mówi Bogdan Rogala, prezes zarządu Philips Lighting Poland. By konkurować z produktami z wolframowej doliny, polscy przedsiębiorcy musieli wdrożyć najnowocześniejsze technologie.
Osłupieć z satysfakcji
Philips musi się już liczyć z krajową konkurencją. Mimo że firma Aga Light z Jacentowa koło Ostrowca Świętokrzyskiego istnieje zaledwie sześć lat, udało się jej pokonać Philipsa w przetargu na oświetlenie banku w Luksemburgu. - Jakość, lepsza cena, spełnienie wszystkich oczekiwań klienta - Paweł Janukanis, prezes i właściciel przedsiębiorstwa, wylicza atuty, które pozwoliły mu wygrać przetarg. Eksport stanowi prawie jedną trzecią przychodów (w 2001 r. wyniosły 37,5 mln zł) jego firmy. Aga Light sprzedaje towar (m.in. oprawy podwieszane i stojące i kinkiety) do Niemiec, Austrii, Luksemburga, Wielkiej Brytanii, Danii, Izraela, Słowacji, na Ukrainę i Białoruś.
Trzy lata temu Stanisław Rosa z Tych, właściciel firmy Rosa, zaczął handlować wytwarzanymi w jego fabryce aluminiowymi słupami oświetleniowymi (których wcześniej w Polsce nikt nie produkował). - Spadek koniunktury w Polsce wymusił ekspansję na obce rynki - przyznaje Rosa. Dziś jego firma eksportuje towary do dziewięciu krajów. Przychody wzrastały przez ostatnie lata o 40 proc. rocznie (w 2002 r. wyniosły 10 mln zł).
Równie dynamicznie rozwija się powstała jeszcze w 1974 r. częstochowska Alfa. Wytwarza 1100 modeli lamp w przystępnej cenie. - Nasze przychody w porównaniu z 2001 r. wzrosły o 24 proc. - chwali się jej właściciel Stanisław Sosnowski. Alfa eksportuje do 14 państw Europy, Azji i USA, zatrudnia 250 osób.
Rozjaśnić UE
Warszawskie targi branży oświetleniowej to czwarta pod względem wielkości tego typu impreza w Europie - po Paryżu, Mediolanie i Frankfurcie, ale przed Moskwą. Dwie trzecie eksportu polskich firm trafia na rynki wschodnie i dalekowschodnie, na Zachodzie nasze produkty pojawiają się głównie za pośrednictwem wielkich sieci handlowych. Kupuje je i sprzedaje (pod innymi znakami towarowymi) między innymi sieć Metro AG. Dzieje się tak dlatego, że kraje Unii Europejskiej bronią się przed polskimi producentami gęstą siecią certyfikatów. - Każdy produkt musi mieć wart kilka tysięcy euro certyfikat - informuje Marek Orłowski, właściciel firmy Soma, zajmującej się promowaniem polskich przedsiębiorców z branży oświetleniowej za granicą. Kiedy Polska znajdzie się w unii, te bariery znikną. - Wówczas rozjaśnimy UE - jest przekonany Stanisław Rosa.
Więcej możesz przeczytać w 19/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.