Komu zależy na tym, abyśmy nie poznali prawdy o kulisach prywatyzacji PZU Partia zwolenników ugody z holenderską firmą Eureko i oddania jej kontroli nad PZU, największym polskim ubezpieczycielem, to dziś jedno z najbardziej wpływowych stronnictw w Polsce. Należą do niej nie tylko politycy z lewej i prawej strony (z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, Markiem Belką, Markiem Borowskim, Marianem Krzaklewskim i Emilem Wąsaczem na czele), ale też znani ekonomiści i publicyści największych dzienników, w tym "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej". Pod pozorem obrony wizerunku Polski za granicą, wolnego rynku, interesów podatników (straszenie odszkodowaniem, które rzekomo zapłacimy), a wreszcie dania odporu oszołomom zapewnili Towarzystwu Przyjaciół Eureko wsparcie medialne mające umożliwić sfinalizowanie transakcji, która jest największą aferą finansową III RP. W grę wchodzą nie tylko zwykłe kłamstwa, ale także przemilczanie niewygodnych faktów. Historia prywatyzacji PZU prezentowana w większości polskich mediów ma się tak do faktów jak orwellowskie Ministerstwo Prawdy do prawdy.
Mit 1 - Nie było konfliktu interesów
Premier i popierające rząd media udają, że Belka doradca i Belka polityk to dwie różne osoby, a zatem konflikt interesów nie przeszkadza premierowi Belce w podejmowaniu decyzji o dalszych losach procesu prywatyzacji PZU, w którym konsultantem był Belka doradca.
Holenderski bank ABN Amro doradzał Ministerstwu Skarbu przy prywatyzacji PZU zarówno w 1999 r., jak i w 2001 r. Za jego radą na inwestora dla PZU wybrano holenderską spółkę Eureko. Przynajmniej od 1996 r. tenże ABN Amro był organizatorem emisji obligacji dla spółek z grupy Achmea, wówczas największego udziałowca Eureko BV. ABN Amro był też członkiem konsorcjum, które w sierpniu 2001 r. zapewniło Eureko BV odnawialną linię kredytową w wysokości 1,6 mld euro. To nie koniec "zbiegów okoliczności". Doradcą ABN Amro był w latach 1998-2001 r. obecny premier Belka. W tym samym czasie pracował w radzie nadzorczej BIG Banku Gdańskiego, czyli płaciły mu zarówno firma wyceniająca PZU (ABN Amro), jak i firma kupująca PZU (BIG Bank Gdański). "Moje funkcje w radzie nadzorczej banku BIG BG i w ABN Amro nie były postrzegane przez żadną z tych instytucji jako konfliktowe" - wyjaśnił 10 lutego "Gazecie Wyborczej" Marek Belka. Przyjmując logikę zaprezentowaną przez premiera podczas przesłuchania przed sejmową Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej (Belka o niczym nie wiedział, nie widział umów, nie doradzał), wypadałoby uznać, że jedynym obowiązkiem członków rad nadzorczych jest zasiadanie w nich i pobieranie wynagrodzeń.
Większość mediów (z wyjątkiem m.in. TVN) konsekwentnie przemilcza też to, że Belka zasiadał w radzie gubernatorów (advisory board) spółki TDA Capital Partners Inc. z USA. TDA zasłynęła zaś w Polsce z tego, że należący do niej fundusz otrzymał do zarządzania od PZU Życie - na niezwykle korzystnych dla TDA warunkach - 225 mln zł (decyzję jednoosobowo podjął ówczesny prezes PZU Życie Grzegorz Wieczerzak). W TDA pracował także Sławomir Cytrycki, obecny szef kancelarii premiera.
Podejrzliwości nie wzbudziła też inna transakcja. W końcu 2004 r. PZU sprzedał bankowi inwestycyjnemu CAIB akcje trzech NFI (Drugiego, Progressu i "Kwiatkowskiego") za 329 mln zł. Tymczasem tylko gotówka, obligacje, akcje spółek giełdowych oraz należności, które miały te firmy, warte były w sumie - jak wylicza Andrzej Kosiński (zarządzający portfelami w AIG Asset Management) - 439 mln zł. Dziwnym zbiegiem okoliczności szefem CAIB jest Alicja Kornasiewicz, była wiceminister skarbu, która w rządzie AWS-UW odpowiadała za prywatyzację PZU.
Mit 2 - Wielkie Eureko
Jednym z największych mitów funkcjonujących w sprawie PZU jest to, że holenderska spółka Eureko BV to firma zajmująca się ubezpieczeniami od dawna i licząca się w tej branży w Europie. "Przetarg był otwarty. Na początku, o ile pamiętam, było siedem firm, potem zostały trzy i Eureko zaproponowało najlepsze warunki" - przekonywał 10 stycznia 2005 r. w Radiu Zet były premier Jerzy Buzek. W rzeczywistości, podpisując w 1999 r. odpowiednie umowy lub zezwolenia związane ze sprzedażą akcji PZU, Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Skarbu Państwa złamały uchwałę własnego rządu, która przewidywała sprzedaż PZU inwestorowi branżowemu (czyli firmie ubezpieczeniowej). Holenderskie Eureko BV było spółką holdingową, która nigdy nie sprzedała żadnej polisy; miała jedynie udziały w kilku firmach ubezpieczeniowych, wówczas zresztą nawet nie większościowe. Sześć lat temu cała grupa Eureko była małym graczem w sektorze ubezpieczeń. Miała zaledwie 1,5 proc. europejskiego rynku, czyli dwa razy mniej niż PZU.
To dzięki udziałowi w prywatyzacji PZU Eureko mogło dopiero urosnąć. Za pakiet 30 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela i nieproporcjonalnie dużą do tych udziałów władzę w PZU konsorcjum Eureko i BIG BG zapłaciło 3 mld zł; jak się szacuje - nawet o 2 mld zł za mało. Tylko w latach 2001-2003 konsorcjum Eureko i BIG BG (obecnie Bank Millennium) otrzymało od polskiego ubezpieczyciela około 175 mln zł tytułem dywidendy. W tym czasie samo Eureko BV poniosło straty w wysokości około 120 mln euro. Gołym okiem widać, że to dzięki pieniądzom z PZU holenderski holding przetrwał. Ministrowie skarbu w rządzie AWS - Emil Wąsacz oraz Aldona Kamela-Sowińska - z uporem bronią zaś umowy prywatyzacyjnej PZU z 1999 r. oraz aneksu do niej z 2001 r. (Wąsacz: "To była korzystna prywatyzacja"; Kamela-Sowińska: "Żałuję, że nie doszła do skutku" [chodzi o sprzedanie konsorcjum Eureko/BIG BG kolejnych 21 proc. akcji PZU - red.]).
Mit 3 - Własna kasa Eureko i BIG Banku Gdańskiego
W połowie stycznia 2005 r. zwolennicy ugody zaangażowali wszystkie siły, by wykazać, że Eureko i BIG BG w 1999 r. kupiły 30 proc. akcji PZU za własne, nie obciążone środki (wymaga tego polskie prawo) i miały również pieniądze na drugą transzę akcji PZU w 2001 r. Burzę wywołał bowiem były AWS-owski minister skarbu Andrzej Chronowski. Zasugerował on posłom, że ulokowanie w 2000 r. 2,4 mld zł należących do PZU w funduszu Kasa 2 zarządzanym przez Skarbiec TFI mogło służyć sfinansowaniu "kupna akcji PZU za pieniądze PZU" (bo pieniądze miałyby trafić dalej do BIG BG lub Eureko).
"Eureko przedstawiło Trybunałowi Arbitrażowemu w Londynie twarde dowody na to, że kupiło akcje PZU za własne środki, a nie z kredytu" - oświadczył publicznie 20 stycznia 2005 r. Aleksander Kwaśniewski. Poza PAP i "Wprost" niemal nikt nie zająknął się o tej zdumiewającej wypowiedzi głowy państwa. Co prezydentowi RP do tego? Skąd niby wie, że Eureko przedstawiło w arbitrażu "twarde dowody"?
21 stycznia 2005 r. w "Rzeczpospolitej" Aleksandra Biały pochwaliła się, że dotarła do dokumentów podważających rewelacje byłego ministra. By obalić tezy Chronowskiego, "Rzeczpospolita" przytoczyła m.in. tak porażające argumenty: "Millennium zaprzecza takim przepływom", "Eureko oświadcza, że kupiło PZU SA ze środków własnych". Były prezes PZU Jerzy Zdrzałka (to za jego prezesury dokonano kontrowersyjnej lokaty) zawitał także do "Wprost", prezentując nam swoją koncepcję: pieniądze PZU nie mogły posłużyć do kupna PZU, bo uniemożliwiały to przepisy (jak wiadomo, nikt też nie kradnie, bo zabrania tego kodeks karny).
Wreszcie 14 lutego 2005 r. Narodowy Bank Polski poinformował w oficjalnym komunikacie, że zakup przez BIG BG 10 proc. akcji PZU w 1999 r. był zgodny z obowiązującym wówczas prawem bankowym (czytaj: bank kupił akcje za własne, nie pożyczone pieniądze). Z oświadczenia wynika, że te informacje przekazał Generalnemu Inspektoratowi Nadzoru Bankowego... sam BIG BG. Nadzór bankowy nie stwierdził też naruszenia przez bank Bogusława Kotta przewidzianych w prawie bankowym limitów inwestycyjnych. Ustawa prawo bankowe (art. 6 ust. 1 pkt. 1) zakazywała bankom inwestować w akcje innego podmiotu kwoty przekraczające 15 proc. kapitałów własnych, aby chronić pieniądze ich klientów przed nadmiernym ryzykiem. Gdy podpisywano umowę prywatyzacyjną PZU, kapitał własny BIG BG wynosił około 1,6 mld zł. Za 10 proc. akcji PZU bank zapłacił zaś 1 mld zł, czyli przekroczył dopuszczalny limit czterokrotnie! Wprawdzie tuż po zrealizowaniu transakcji (10 listopada 1999 r.) BIG BG przeniósł zakupione akcje PZU do swojej spółki zależnej BIG BG Inwestycje, ale w ciągu kilku godzin, które dzieliły obie operacje, prawo bankowe zostało złamane, a nadzór NBP i Ministerstwo Finansów nie kiwnęły palcem.
Mit 4 - Polska przegra miliard euro
By zawrzeć dziś ugodę z Eureko i de facto usankcjonować następstwa największej afery finansowej III RP, rząd Marka Belki postanowił nas nastraszyć wizją porażki Polski w sporze z Holendrami przed trybunałem arbitrażowym. "Państwo mnie rozjedziecie, jeżeli Polska będzie musiała płacić odszkodowanie przed międzynarodowym sądem arbitrażowym za to, że rząd nic nie zrobił" - mówił minister skarbu Jacek Socha 16 grudnia 2004 r. posłom z sejmowej Komisji Skarbu Państwa. Tak powstał mit, według którego odszkodowanie dla Eureko może sięgnąć nawet miliarda euro! Sugestia jest jasna: podatniku, zapłacisz to z własnej kieszeni, jeśli oszołomy uniemożliwią nam ugodę z Eureko.
Minimum wiedzy o kulisach prywatyzacji PZU, zasadach arbitrażu i faktycznej wartości "twardych dowodów" przedstawionych przez Eureko w procesie wyklucza twierdzenie o przegranym a priori procesie. Ale czołowe media kupują tę bajeczkę bez zastrzeżeń. "Kosztowne odszkodowanie dla Eureko" ("Rzeczpospolita" z 15 stycznia 2005 r.), "Zwłoka posłów pogrzebie ugodę", "Ostatni moment na ugodę" ("Puls Biznesu" z 26 stycznia 2005 r. i 3 grudnia 2004 r.) - to tylko przykłady owego straszenia. Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej" przekonuje, że "ugoda jest rozsądnym wyjściem: każda ze stron ustąpiła pola" (czyli Polska ustępuje z mającego 40 mld zł aktywów PZU, a Eureko z arbitrażu, który mogłoby przegrać). Wielowieyska już apeluje do rozsądku posłów opozycji i, prawdopodobnie, przyszłej koalicji rządzącej: "Ewentualne odszkodowanie będzie pewnie płacił rząd PO-PiS i mam nadzieję, że to zmobilizuje posłów tych ugrupowań do gruntownego przemyślenia decyzji" ("Ugoda jest deską ratunku", "Gazeta Wyborcza" z 4 stycznia 2005 r.).
Wiceprezes Eureko Ernst Jansen zagroził niedawno, że jeśli Eureko przegra arbitraż, zwróci się z roszczeniami do polskiego sądu. Pytanie, czy to właśnie nie obawa o to, że przegra, skłoniła Eureko do pozwania Polski nie przed polskim sądem (jak tego wymaga umowa prywatyzacyjna PZU), lecz do szukania ratunku przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym.
Premier i popierające rząd media udają, że Belka doradca i Belka polityk to dwie różne osoby, a zatem konflikt interesów nie przeszkadza premierowi Belce w podejmowaniu decyzji o dalszych losach procesu prywatyzacji PZU, w którym konsultantem był Belka doradca.
Holenderski bank ABN Amro doradzał Ministerstwu Skarbu przy prywatyzacji PZU zarówno w 1999 r., jak i w 2001 r. Za jego radą na inwestora dla PZU wybrano holenderską spółkę Eureko. Przynajmniej od 1996 r. tenże ABN Amro był organizatorem emisji obligacji dla spółek z grupy Achmea, wówczas największego udziałowca Eureko BV. ABN Amro był też członkiem konsorcjum, które w sierpniu 2001 r. zapewniło Eureko BV odnawialną linię kredytową w wysokości 1,6 mld euro. To nie koniec "zbiegów okoliczności". Doradcą ABN Amro był w latach 1998-2001 r. obecny premier Belka. W tym samym czasie pracował w radzie nadzorczej BIG Banku Gdańskiego, czyli płaciły mu zarówno firma wyceniająca PZU (ABN Amro), jak i firma kupująca PZU (BIG Bank Gdański). "Moje funkcje w radzie nadzorczej banku BIG BG i w ABN Amro nie były postrzegane przez żadną z tych instytucji jako konfliktowe" - wyjaśnił 10 lutego "Gazecie Wyborczej" Marek Belka. Przyjmując logikę zaprezentowaną przez premiera podczas przesłuchania przed sejmową Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej (Belka o niczym nie wiedział, nie widział umów, nie doradzał), wypadałoby uznać, że jedynym obowiązkiem członków rad nadzorczych jest zasiadanie w nich i pobieranie wynagrodzeń.
Większość mediów (z wyjątkiem m.in. TVN) konsekwentnie przemilcza też to, że Belka zasiadał w radzie gubernatorów (advisory board) spółki TDA Capital Partners Inc. z USA. TDA zasłynęła zaś w Polsce z tego, że należący do niej fundusz otrzymał do zarządzania od PZU Życie - na niezwykle korzystnych dla TDA warunkach - 225 mln zł (decyzję jednoosobowo podjął ówczesny prezes PZU Życie Grzegorz Wieczerzak). W TDA pracował także Sławomir Cytrycki, obecny szef kancelarii premiera.
Podejrzliwości nie wzbudziła też inna transakcja. W końcu 2004 r. PZU sprzedał bankowi inwestycyjnemu CAIB akcje trzech NFI (Drugiego, Progressu i "Kwiatkowskiego") za 329 mln zł. Tymczasem tylko gotówka, obligacje, akcje spółek giełdowych oraz należności, które miały te firmy, warte były w sumie - jak wylicza Andrzej Kosiński (zarządzający portfelami w AIG Asset Management) - 439 mln zł. Dziwnym zbiegiem okoliczności szefem CAIB jest Alicja Kornasiewicz, była wiceminister skarbu, która w rządzie AWS-UW odpowiadała za prywatyzację PZU.
Mit 2 - Wielkie Eureko
Jednym z największych mitów funkcjonujących w sprawie PZU jest to, że holenderska spółka Eureko BV to firma zajmująca się ubezpieczeniami od dawna i licząca się w tej branży w Europie. "Przetarg był otwarty. Na początku, o ile pamiętam, było siedem firm, potem zostały trzy i Eureko zaproponowało najlepsze warunki" - przekonywał 10 stycznia 2005 r. w Radiu Zet były premier Jerzy Buzek. W rzeczywistości, podpisując w 1999 r. odpowiednie umowy lub zezwolenia związane ze sprzedażą akcji PZU, Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Skarbu Państwa złamały uchwałę własnego rządu, która przewidywała sprzedaż PZU inwestorowi branżowemu (czyli firmie ubezpieczeniowej). Holenderskie Eureko BV było spółką holdingową, która nigdy nie sprzedała żadnej polisy; miała jedynie udziały w kilku firmach ubezpieczeniowych, wówczas zresztą nawet nie większościowe. Sześć lat temu cała grupa Eureko była małym graczem w sektorze ubezpieczeń. Miała zaledwie 1,5 proc. europejskiego rynku, czyli dwa razy mniej niż PZU.
To dzięki udziałowi w prywatyzacji PZU Eureko mogło dopiero urosnąć. Za pakiet 30 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela i nieproporcjonalnie dużą do tych udziałów władzę w PZU konsorcjum Eureko i BIG BG zapłaciło 3 mld zł; jak się szacuje - nawet o 2 mld zł za mało. Tylko w latach 2001-2003 konsorcjum Eureko i BIG BG (obecnie Bank Millennium) otrzymało od polskiego ubezpieczyciela około 175 mln zł tytułem dywidendy. W tym czasie samo Eureko BV poniosło straty w wysokości około 120 mln euro. Gołym okiem widać, że to dzięki pieniądzom z PZU holenderski holding przetrwał. Ministrowie skarbu w rządzie AWS - Emil Wąsacz oraz Aldona Kamela-Sowińska - z uporem bronią zaś umowy prywatyzacyjnej PZU z 1999 r. oraz aneksu do niej z 2001 r. (Wąsacz: "To była korzystna prywatyzacja"; Kamela-Sowińska: "Żałuję, że nie doszła do skutku" [chodzi o sprzedanie konsorcjum Eureko/BIG BG kolejnych 21 proc. akcji PZU - red.]).
Mit 3 - Własna kasa Eureko i BIG Banku Gdańskiego
W połowie stycznia 2005 r. zwolennicy ugody zaangażowali wszystkie siły, by wykazać, że Eureko i BIG BG w 1999 r. kupiły 30 proc. akcji PZU za własne, nie obciążone środki (wymaga tego polskie prawo) i miały również pieniądze na drugą transzę akcji PZU w 2001 r. Burzę wywołał bowiem były AWS-owski minister skarbu Andrzej Chronowski. Zasugerował on posłom, że ulokowanie w 2000 r. 2,4 mld zł należących do PZU w funduszu Kasa 2 zarządzanym przez Skarbiec TFI mogło służyć sfinansowaniu "kupna akcji PZU za pieniądze PZU" (bo pieniądze miałyby trafić dalej do BIG BG lub Eureko).
"Eureko przedstawiło Trybunałowi Arbitrażowemu w Londynie twarde dowody na to, że kupiło akcje PZU za własne środki, a nie z kredytu" - oświadczył publicznie 20 stycznia 2005 r. Aleksander Kwaśniewski. Poza PAP i "Wprost" niemal nikt nie zająknął się o tej zdumiewającej wypowiedzi głowy państwa. Co prezydentowi RP do tego? Skąd niby wie, że Eureko przedstawiło w arbitrażu "twarde dowody"?
21 stycznia 2005 r. w "Rzeczpospolitej" Aleksandra Biały pochwaliła się, że dotarła do dokumentów podważających rewelacje byłego ministra. By obalić tezy Chronowskiego, "Rzeczpospolita" przytoczyła m.in. tak porażające argumenty: "Millennium zaprzecza takim przepływom", "Eureko oświadcza, że kupiło PZU SA ze środków własnych". Były prezes PZU Jerzy Zdrzałka (to za jego prezesury dokonano kontrowersyjnej lokaty) zawitał także do "Wprost", prezentując nam swoją koncepcję: pieniądze PZU nie mogły posłużyć do kupna PZU, bo uniemożliwiały to przepisy (jak wiadomo, nikt też nie kradnie, bo zabrania tego kodeks karny).
Wreszcie 14 lutego 2005 r. Narodowy Bank Polski poinformował w oficjalnym komunikacie, że zakup przez BIG BG 10 proc. akcji PZU w 1999 r. był zgodny z obowiązującym wówczas prawem bankowym (czytaj: bank kupił akcje za własne, nie pożyczone pieniądze). Z oświadczenia wynika, że te informacje przekazał Generalnemu Inspektoratowi Nadzoru Bankowego... sam BIG BG. Nadzór bankowy nie stwierdził też naruszenia przez bank Bogusława Kotta przewidzianych w prawie bankowym limitów inwestycyjnych. Ustawa prawo bankowe (art. 6 ust. 1 pkt. 1) zakazywała bankom inwestować w akcje innego podmiotu kwoty przekraczające 15 proc. kapitałów własnych, aby chronić pieniądze ich klientów przed nadmiernym ryzykiem. Gdy podpisywano umowę prywatyzacyjną PZU, kapitał własny BIG BG wynosił około 1,6 mld zł. Za 10 proc. akcji PZU bank zapłacił zaś 1 mld zł, czyli przekroczył dopuszczalny limit czterokrotnie! Wprawdzie tuż po zrealizowaniu transakcji (10 listopada 1999 r.) BIG BG przeniósł zakupione akcje PZU do swojej spółki zależnej BIG BG Inwestycje, ale w ciągu kilku godzin, które dzieliły obie operacje, prawo bankowe zostało złamane, a nadzór NBP i Ministerstwo Finansów nie kiwnęły palcem.
Mit 4 - Polska przegra miliard euro
By zawrzeć dziś ugodę z Eureko i de facto usankcjonować następstwa największej afery finansowej III RP, rząd Marka Belki postanowił nas nastraszyć wizją porażki Polski w sporze z Holendrami przed trybunałem arbitrażowym. "Państwo mnie rozjedziecie, jeżeli Polska będzie musiała płacić odszkodowanie przed międzynarodowym sądem arbitrażowym za to, że rząd nic nie zrobił" - mówił minister skarbu Jacek Socha 16 grudnia 2004 r. posłom z sejmowej Komisji Skarbu Państwa. Tak powstał mit, według którego odszkodowanie dla Eureko może sięgnąć nawet miliarda euro! Sugestia jest jasna: podatniku, zapłacisz to z własnej kieszeni, jeśli oszołomy uniemożliwią nam ugodę z Eureko.
Minimum wiedzy o kulisach prywatyzacji PZU, zasadach arbitrażu i faktycznej wartości "twardych dowodów" przedstawionych przez Eureko w procesie wyklucza twierdzenie o przegranym a priori procesie. Ale czołowe media kupują tę bajeczkę bez zastrzeżeń. "Kosztowne odszkodowanie dla Eureko" ("Rzeczpospolita" z 15 stycznia 2005 r.), "Zwłoka posłów pogrzebie ugodę", "Ostatni moment na ugodę" ("Puls Biznesu" z 26 stycznia 2005 r. i 3 grudnia 2004 r.) - to tylko przykłady owego straszenia. Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej" przekonuje, że "ugoda jest rozsądnym wyjściem: każda ze stron ustąpiła pola" (czyli Polska ustępuje z mającego 40 mld zł aktywów PZU, a Eureko z arbitrażu, który mogłoby przegrać). Wielowieyska już apeluje do rozsądku posłów opozycji i, prawdopodobnie, przyszłej koalicji rządzącej: "Ewentualne odszkodowanie będzie pewnie płacił rząd PO-PiS i mam nadzieję, że to zmobilizuje posłów tych ugrupowań do gruntownego przemyślenia decyzji" ("Ugoda jest deską ratunku", "Gazeta Wyborcza" z 4 stycznia 2005 r.).
Wiceprezes Eureko Ernst Jansen zagroził niedawno, że jeśli Eureko przegra arbitraż, zwróci się z roszczeniami do polskiego sądu. Pytanie, czy to właśnie nie obawa o to, że przegra, skłoniła Eureko do pozwania Polski nie przed polskim sądem (jak tego wymaga umowa prywatyzacyjna PZU), lecz do szukania ratunku przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym.
ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI prezydent RP |
---|
"Eureko przedstawiło Trybunałowi Arbitrażowemu w Londynie twarde dowody na to, że kupiło akcje PZU za własne środki, a nie z kredytu" 20 stycznia 2005 r. |
JACEK SOCHA minister skarbu |
---|
"Państwo mnie rozjedziecie, jeżeli Polska będzie musiała płacić odszkodowanie przed międzynarodowym sądem arbitrażowym za to, że rząd nic nie zrobił" na posiedzeniu Komisji Skarbu Państwa, 16 grudnia 2004 r. |
ALDONA KAMELA-SOWIŃSKA była minister skarbu |
---|
"Bardzo żałuję, że nie dokończono prywatyzacji PZU. Podpisałam bardzo korzystną umowę" "Wprost" 3 listopada 2002 r. |
JERZY BUZEK były premier RP |
---|
"Eureko zaproponowało najlepsze warunki" Radio Zet, 10 stycznia 2005 r. |
CEZARY STYPUŁKOWSKI prezes PZU |
---|
"Przysięgam na życie mojego syna, że ugoda jest korzystna dla skarbu państwa" w kuluarach Sejmu, 16 grudnia 2004 r. |
MAREK BELKA premier RP |
---|
"Moje funkcje w radzie nadzorczej banku BIG BG i w ABN Amro nie były postrzegane przez żadną z tych instytucji jako konfliktowe" "Gazeta Wyborcza", 10 lutego 2005 r. |
EMIL WĄSACZ były minister skarbu |
---|
"Wybrano inwestora, który zaoferował najkorzystniejsze warunki, czyli najwyższą cenę. Proporcje w zarządzie odpowiednio proporcjonalnie do akcjonariatu" TVP, 5 stycznia 2005 r. |
Więcej możesz przeczytać w 8/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.