Statystyczny Polak, jak dobrze wiemy, to tylko wytwór statystyków, socjologów i ekonomistów. Można go uznać za swego rodzaju narodowego Golema. Zamiast krwi i duszy ożywiają go liczby, cierpliwie zbierane przez ankieterów. Taki Polak jest za to wygodnym lustrem, w którym możemy się przejrzeć. Co widać w tym lustrze? Polak, bez względu na to, co dalej zostanie napisane, jest przede wszystkim człowiekiem szczęśliwym. Brzmi to jak herezja czy upiorny żart, ale wszystkie dane potwierdzają takie przekonanie. Na ogół jest albo dość, albo wręcz bardzo zadowolony z siebie. I do tego owo zadowolenie czerpie sam z siebie, z własnych dokonań. To poczucie szczęścia wiąże się zapewne z dwiema dodatkowymi jego/jej właściwościami.
Ceni sobie udane życie rodzinne i - jak sądzi - ma dość przyjaciół, by znaleźć w nich oparcie. Wręcz zaczyna mieć dla nich coraz więcej czasu.
Wszystko wskazuje na to, że przeciętny Polak wychodzi z najtrudniejszego okresu, gdy zabiegany, zestresowany nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ze statystyk co prawda wynika, że dla znajomych ma dziennie dwie i pół minuty, ale to niewiele mniej niż dla członków rodziny. Co gorsza, na ogół nie stać go na życie towarzyskie. To trudności finansowe powodują ograniczanie kontaktów towarzyskich. Odnotowano, że prawie 46 proc. gospodarstw nie może sobie pozwolić na zaproszenie raz w miesiącu przyjaciół czy rodziny nawet na lampkę wina czy posiłek.
Nieufny i niezadowolony
Polak wcale nie jest zgorzkniały i zniechęcony. Wierzy na ogół, że ma dość siły, by przejść przez życie bez utraty twarzy, w sposób godny i uczciwy. Mamy, jak sądzimy, dość woli życia, by się nie poddać, nie ulec okolicznościom ani - Boże broń - samobójczym czy autodestrukcyjnym skłonnościom. Gorzej (i to znacznie gorzej) jest już z wiarą w życiowy sukces. Tu już nasz obywatel/obywatelka wygląda dość żałośnie. W porównaniu z Amerykanami możemy uchodzić wręcz za naród malkontentów i ludzi małej wiary. Zapewne rymuje się z tym szczególna i niepokojąca u nas awersja do ponoszenia ryzyka. Polakowi pozostaje co najwyżej grać w totka, ale bez szczególnej nadziei w wygraną. Ani nie ryzykujemy, gdy mogą nas czekać nawet małe zyski, ani nie potrafimy sobie dawać rady w sytuacji zagrożenia stratą.
Przeciętny Polak lubi sytuacje pewne. Lubi pewność, bo zbyt wiele dostrzega wokół siebie cwaniactwa, kumoterstwa, nepotyzmu, chamstwa i korupcji. Jest istotą wysoce nieufną i stale w duchu sobie powtarza: ostrożności nigdy za wiele. Nie ufa ludziom, nie ufa instytucjom, prawu, urzędnikom, bogaczom, politykom. Nieufność przenika jego życie i jego obraz ludzkiej natury. Zapewne dlatego do religijnej wyobraźni Polaka (z pewnością ma w przedpokoju krzyż, a w pokojach święte obrazy) prędzej trafia obraz piekła i diabła niż aniołów i ludzi miłosiernych. Polak nie ufa bliźnim, ale wierzy w Boga, niezbyt gorliwie chodzi na msze i ma się z pewnością za katolika. Jakiego - to tylko księża i dobry pan Bóg wiedzą.
Przeciętny Polak nie ma sprecyzowanych poglądów politycznych, ale w sposób jawny kontestuje politykę, mając generalnie polityków za ludzi złej woli i złych obyczajów. Nasz bohater nie ma swojej partii. Nie wie, kogo wybrać. Niezależnie od tego, jaka jest na dworze pogoda i czy ma przed sobą perspektywę wędkowania, czy gapienia na kolejny telewizyjny serial, zapewne nie pójdzie do urny. Wszystkiego ma już dość, nie angażuje się w życie społeczne. Z pewnością nie należy nasz przeciętniak do żadnej organizacji społecznej i - jak to się powiada - pozostaje poza sferą społeczeństwa obywatelskiego. Najczęściej transformację roku 1989 uważa za nieudaną - w każdym razie, kiedy patrzy na nią z perspektywy swojego życia, zwłaszcza gdy przyjdzie mu ocenić własny dorobek i stan konta.
Jak się prezentuje statystyczny Polak?
W wersji męskiej widziałbym go jako faceta pod czterdziestkę, lekko już otłuszczonego, z dość grubym karkiem (tu lokują się nasze nie wyrażone i nie spełnione emocje, również te złe). Z pewnością ma wąsy w stylu Lecha Wałęsy - wielkiego kreatora narodowej mody. Polak nie jest zbyt wysoki. Używa niewielu, ale często wulgarnych słów: klnie chętnie i bez szczególnych zahamowań. Może w ten sposób manifestuje swoje poczucie siły. Śmieci wszędzie, gdzie tylko przyjdzie mu się znaleźć. Brud mu przeszkadza, ale nie ten, który sam produkuje. Rzadko używa dezodorantu, więc pachnie niezbyt przyjemnie.
Przeciętny Polak ma bardzo złe zdanie o kulturze i obyczajach swoich bliźnich. Dawniej, gdy przedstawiano przeciętnego Polaka, rysownik zaczynał od beretu z antenką. Dzisiaj - to skutek globalizacji - powinien najpierw narysować bejsbolówkę. Ubrałbym go w dżinsy, podrabiane sportowe buty (jakieś chińskie adidasy), w kamizelkę z licznymi kieszonkami. Kiedyś nosił jesionkę (do kościoła peliskę), teraz ma obowiązkową kurtkę. Zresztą typowego Polaka czy typowej Polki nie stać na ubranie wyższej jakości.
Jak wygląda dzień przeciętnego Polaka?
Polak jest w miarę wyspany - śpi siedem i pół godziny dziennie. Zjada na śniadanie porcję chleba z jakimś skromnym mięsiwem. Serów, szczególnie pleśniowych, raczej nie nadużywa. Rzadko pije kawę (spożycie kawy jest u nas kilkakrotnie niższe niż w Skandynawii, choć powoli rośnie), częściej herbatę. Wody mineralnej pije mniej niż pół szklanki - nieporównanie mniej niż na Zachodzie. Soki Polak raczej omija. Na ogół stać go na zapłacenie za żywność - pieczywo, mleko, owoce, jarzyny i choć skromne mięsiwo. Zresztą wydatki na żywność pochłaniają większość jego dochodów.
Polak rusza do pracy na siedem i pół godziny, czyli na tyle, ile śpi. Jazda do pracy i z powrotem zajmuje mu półtorej godziny. Razem więc praca plus dojazdy pochłaniają mu dziewięć bitych godzin. Polak formalnie pracuje (to znaczy przebywa w pracy) dużo i to zdecydowanie więcej niż przeciętny Europejczyk, zarabiając mniej niż inni (21,5 euro dziennie). Przeciętny dochód miesięczny Polaka wynosił w 2003 r. 813 zł. Czech pracuje 7,1 godziny dziennie, zarabiając 28,2 euro, Francuz - 5,2 godziny, zarabiając 89 euro, Niemiec - 5,1 godziny, zarabiając 111,9 euro, natomiast Holender pracuje dziennie 5 godzin i zarabia 126 euro.
Wbrew wszelkim złym o sobie mniemaniom, jesteśmy narodem pracowitym albo zapracowanym, więc z pewnością w miarę zdyscyplinowanym i zapewne bardzo zmęczonym i zestresowanym (stres rośnie z wiekiem). Tym bardziej że wakacje spędzamy na ogół kiepsko, jeśli w ogóle, to w swoim lub znajomych domku letniskowym. Polskie rodziny muszą oszczędzać na wypoczynku i turystyce: na opłacenie raz w roku tygodniowego wyjazdu dla całej rodziny stać niespełna 29 proc. gospodarstw.
Na co Polak wydaje pieniądze?
Zarabiamy mniej niż inne nacje, ale koszty życia u nas są nieco niższe (wyjątkiem są Czechy) niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Generalnie jednak relacja płac i czasu pracy do kosztów utrzymania jest u nas wyjątkowo niekorzystna. Wszystko, co osiągamy, co zdołamy zaoszczędzić (jeśli w ogóle) wymaga od nas większych niż gdzie indziej nakładów czasu i pracy. Przeciętny Polak musi się nieźle naoszczędzać, by wystarczyło mu na rzadkie, poważniejsze wydatki. Jeżeli już coś zgromadzi - zwykle jest to półroczna wielokrotność zarobków - trzyma pieniądze na wydatki losowe.
Polski przeciętniak czuje się średniakiem i nie uważa się za osobę jakoś wyjątkowo poszkodowaną przez los. Za bardzo nie obawia się biedy i wierzy w to, że jakoś sobie poradzi. Ale też nie jest przekonany, że jego sytuacja się poprawi - na ogół sądzi, że będzie tak, jak było: ani dobrze, ani źle.
Wedle wiarygodnych danych GUS, w strukturze wydatków we wszystkich grupach gospodarstw domowych wzrósł udział kwot wydawanych na mieszkanie, a także na ochronę zdrowia, transport, łączność oraz rekreację i kulturę. Zmniejszył się natomiast udział wydatków na żywność i napoje bezalkoholowe. Przeciętny Polak je (co może nawet jest zdrowe) mniej ziemniaków, śmietany oraz pieczywa. Mimo że jesteśmy podobno jabłkowym mocarstwem, jemy mniej jabłek niż inne nacje. Nieznacznie wzrosła natomiast konsumpcja mięsa i jego przetworów oraz spożycie serów, jogurtów i napojów mlecznych.
Co robi Polak po powrocie z pracy?
Po powrocie z pracy Polak jest zarazem zmęczony i bardzo zajęty. Ogląda telewizję aż cztery godziny dziennie i ponad dwie i pół godziny słucha radia. W sporcie pod tytułem telewizja należy do ścisłej europejskiej czołówki. Jest do tego przygotowany. Z pewnością ma stosowną kanapę i kolorowy telewizor. Jest tak zajęty serialami, teleturniejami i reality shows, że nie ma czasu ani na rozmowy z rodziną (zostaje mu na tę czynność tylko kwadransik), ani na lekturę książek.
Przeciętny Polak ma w domu pralkę automatyczną, radio lub radioodtwarzacz, niemal każdy jakieś urządzenie do odtwarzania płyt DVD, telefon stacjonarny, ale nie ma książek. Na ich zakup rocznie przeznacza równowartość trzech centów (półtora dolara przez całe swoje dorosłe życie), podczas gdy przeciętny Japończyk - pół dolara, Amerykanin - ćwierć dolara, a Niemiec - ponad 20 centów. Zapewne z czasem musi nasz przeciętny Polak ulec procesowi wtórnej analfabetyzacji. Raczej nie bierze do ręki gazet, chyba że kupi sobie program telewizyjny. Telewizja mu wystarcza. To jego podstawowe źródło wiedzy o świecie, źródło rozrywki i kultury. Polak chodzi do kina raz na dwa lata, podczas gdy Francuz - 2 razy w roku, a Anglik - prawie 6 razy w roku. Teatr jest mu w zasadzie nieznany, tak samo jak sala koncertowa. W życiu przeciętnego Polaka nie ma wiele miejsca na Internet. Na ogół czegoś takiego nie potrzebuje i nie bardzo wie, do czego to coś mogłoby mu służyć. W 2003 r. tylko 5 proc. Polaków miało stałe łącze, a 53 proc. nie miało potrzeby posiadania łączy internetowych.
Istota domowa
Przeciętny Polak jest istotą domową - rzadko gdzieś bywa. Statystyka wręcz pokazuje, że nie tylko nie szlaja się po restauracjach czy kawiarniach, ale nawet nie łazi na piwko. Piwo pija rzadko, a jeszcze rzadziej wino: statystyczny Francuz wypija średnio w roku ponad 36 litrów win stołowych, Niemiec - 28 litrów, a Polak - zaledwie jedną butelkę. Wbrew wszelkim stereotypom Polak wcale nie jest jakimś łapczywym i niebezpiecznym pijusem, co nie znaczy, że nie ma pośród nas rekordzistów pijaków. W statystykach przodują Irlandczycy - na każdego przypada 3,5 litra czystego alkoholu dziennie, potem mamy Brytyjczyków, Skandynawów (uchodzących za abstynentów), Amerykanów, Niemców, a na końcu tej statystyki - Polaków (0,4 litra dziennie). Nie grozi więc przeciętnemu Polakowi ciężki kac. Co ciekawe, nie jest też nasz statystyczny krajan wielkim wielbicielem papierosów. Pali zdecydowanie mniej niż Grek (8,5 papierosa dziennie), Bułgar, Japończyk, Cypryjczyk, Rosjanin czy Hiszpan. Ledwie (albo aż - z perspektywy zwalczającego palenie prof. Zatońskiego) 5,3 papierosa dziennie. Tylko nieco mniej pali Niemiec.
Dobry naród złych ludzi
Mimo że - jak pokazuje statystyka - Polak żyje nie tyle zdrowo, ile nie tak źle, mimo że prowadzi stabilne życie rodzinne (rozwodzi się rzadko i niechętnie; mamy jeden z najniższych wskaźników rozwodów na tysiąc mieszkańców: 1,2, podczas gdy Amerykanie - 4,6, Brytyjczycy - 3,2, a Niemcy - 2,4), mimo że się nie za bardzo objada i nie ulega alkoholowemu upojeniu, to jednak żyje krótko. O wiele krócej niż przeciętny Amerykanin czy Europejczyk. Statystka jest dla nas przykra, choć warto dodać, że i tak w porównaniu z czasami socjalizmu średnia długość życia wydłużyła się prawie o 4 lata. Przeciętny Japończyk żyje 81,5 roku, Szwed - 80,1, Izraelczyk - 79,2, Francuz - 79,0, Niemiec - 78,2, zaś Polak - 73,9.
Przeciętny Polak narzeka, ale nie za bardzo. Ciężko pracuje, z trudem wiąże koniec z końcem, mało odpoczywa, sportów nie uprawia (chyba że jeździ na rowerze), przesiaduje przed telewizorem, który zastępuje mu książkę, gazety i życie towarzyskie. Prowadzi raczej spokojne, ustabilizowane życie rodzinne. Nie mieszka wcale tak źle - powierzchnia mieszkań rośnie. O dziwo, jest doĘć z siebie i swego życia zadowolony. Pozostaje dla siebie istotą może nie niewinną, ale z pewnością przeciętnie łagodną. Przez życie chce przejść z twarzą. Ma wobec siebie duże moralne oczekiwania. Zapewne równie wielkie są jego wymagania wobec bliskich i dalszych znajomych, co może być powodem stałej frustracji. Jak daleko stąd do stwierdzenia Czesława Miłosza, że Polacy to dobry naród złożony ze złych ludzi.
Wszystko wskazuje na to, że przeciętny Polak wychodzi z najtrudniejszego okresu, gdy zabiegany, zestresowany nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ze statystyk co prawda wynika, że dla znajomych ma dziennie dwie i pół minuty, ale to niewiele mniej niż dla członków rodziny. Co gorsza, na ogół nie stać go na życie towarzyskie. To trudności finansowe powodują ograniczanie kontaktów towarzyskich. Odnotowano, że prawie 46 proc. gospodarstw nie może sobie pozwolić na zaproszenie raz w miesiącu przyjaciół czy rodziny nawet na lampkę wina czy posiłek.
Nieufny i niezadowolony
Polak wcale nie jest zgorzkniały i zniechęcony. Wierzy na ogół, że ma dość siły, by przejść przez życie bez utraty twarzy, w sposób godny i uczciwy. Mamy, jak sądzimy, dość woli życia, by się nie poddać, nie ulec okolicznościom ani - Boże broń - samobójczym czy autodestrukcyjnym skłonnościom. Gorzej (i to znacznie gorzej) jest już z wiarą w życiowy sukces. Tu już nasz obywatel/obywatelka wygląda dość żałośnie. W porównaniu z Amerykanami możemy uchodzić wręcz za naród malkontentów i ludzi małej wiary. Zapewne rymuje się z tym szczególna i niepokojąca u nas awersja do ponoszenia ryzyka. Polakowi pozostaje co najwyżej grać w totka, ale bez szczególnej nadziei w wygraną. Ani nie ryzykujemy, gdy mogą nas czekać nawet małe zyski, ani nie potrafimy sobie dawać rady w sytuacji zagrożenia stratą.
Przeciętny Polak lubi sytuacje pewne. Lubi pewność, bo zbyt wiele dostrzega wokół siebie cwaniactwa, kumoterstwa, nepotyzmu, chamstwa i korupcji. Jest istotą wysoce nieufną i stale w duchu sobie powtarza: ostrożności nigdy za wiele. Nie ufa ludziom, nie ufa instytucjom, prawu, urzędnikom, bogaczom, politykom. Nieufność przenika jego życie i jego obraz ludzkiej natury. Zapewne dlatego do religijnej wyobraźni Polaka (z pewnością ma w przedpokoju krzyż, a w pokojach święte obrazy) prędzej trafia obraz piekła i diabła niż aniołów i ludzi miłosiernych. Polak nie ufa bliźnim, ale wierzy w Boga, niezbyt gorliwie chodzi na msze i ma się z pewnością za katolika. Jakiego - to tylko księża i dobry pan Bóg wiedzą.
Przeciętny Polak nie ma sprecyzowanych poglądów politycznych, ale w sposób jawny kontestuje politykę, mając generalnie polityków za ludzi złej woli i złych obyczajów. Nasz bohater nie ma swojej partii. Nie wie, kogo wybrać. Niezależnie od tego, jaka jest na dworze pogoda i czy ma przed sobą perspektywę wędkowania, czy gapienia na kolejny telewizyjny serial, zapewne nie pójdzie do urny. Wszystkiego ma już dość, nie angażuje się w życie społeczne. Z pewnością nie należy nasz przeciętniak do żadnej organizacji społecznej i - jak to się powiada - pozostaje poza sferą społeczeństwa obywatelskiego. Najczęściej transformację roku 1989 uważa za nieudaną - w każdym razie, kiedy patrzy na nią z perspektywy swojego życia, zwłaszcza gdy przyjdzie mu ocenić własny dorobek i stan konta.
Jak się prezentuje statystyczny Polak?
W wersji męskiej widziałbym go jako faceta pod czterdziestkę, lekko już otłuszczonego, z dość grubym karkiem (tu lokują się nasze nie wyrażone i nie spełnione emocje, również te złe). Z pewnością ma wąsy w stylu Lecha Wałęsy - wielkiego kreatora narodowej mody. Polak nie jest zbyt wysoki. Używa niewielu, ale często wulgarnych słów: klnie chętnie i bez szczególnych zahamowań. Może w ten sposób manifestuje swoje poczucie siły. Śmieci wszędzie, gdzie tylko przyjdzie mu się znaleźć. Brud mu przeszkadza, ale nie ten, który sam produkuje. Rzadko używa dezodorantu, więc pachnie niezbyt przyjemnie.
Przeciętny Polak ma bardzo złe zdanie o kulturze i obyczajach swoich bliźnich. Dawniej, gdy przedstawiano przeciętnego Polaka, rysownik zaczynał od beretu z antenką. Dzisiaj - to skutek globalizacji - powinien najpierw narysować bejsbolówkę. Ubrałbym go w dżinsy, podrabiane sportowe buty (jakieś chińskie adidasy), w kamizelkę z licznymi kieszonkami. Kiedyś nosił jesionkę (do kościoła peliskę), teraz ma obowiązkową kurtkę. Zresztą typowego Polaka czy typowej Polki nie stać na ubranie wyższej jakości.
Jak wygląda dzień przeciętnego Polaka?
Polak jest w miarę wyspany - śpi siedem i pół godziny dziennie. Zjada na śniadanie porcję chleba z jakimś skromnym mięsiwem. Serów, szczególnie pleśniowych, raczej nie nadużywa. Rzadko pije kawę (spożycie kawy jest u nas kilkakrotnie niższe niż w Skandynawii, choć powoli rośnie), częściej herbatę. Wody mineralnej pije mniej niż pół szklanki - nieporównanie mniej niż na Zachodzie. Soki Polak raczej omija. Na ogół stać go na zapłacenie za żywność - pieczywo, mleko, owoce, jarzyny i choć skromne mięsiwo. Zresztą wydatki na żywność pochłaniają większość jego dochodów.
Polak rusza do pracy na siedem i pół godziny, czyli na tyle, ile śpi. Jazda do pracy i z powrotem zajmuje mu półtorej godziny. Razem więc praca plus dojazdy pochłaniają mu dziewięć bitych godzin. Polak formalnie pracuje (to znaczy przebywa w pracy) dużo i to zdecydowanie więcej niż przeciętny Europejczyk, zarabiając mniej niż inni (21,5 euro dziennie). Przeciętny dochód miesięczny Polaka wynosił w 2003 r. 813 zł. Czech pracuje 7,1 godziny dziennie, zarabiając 28,2 euro, Francuz - 5,2 godziny, zarabiając 89 euro, Niemiec - 5,1 godziny, zarabiając 111,9 euro, natomiast Holender pracuje dziennie 5 godzin i zarabia 126 euro.
Wbrew wszelkim złym o sobie mniemaniom, jesteśmy narodem pracowitym albo zapracowanym, więc z pewnością w miarę zdyscyplinowanym i zapewne bardzo zmęczonym i zestresowanym (stres rośnie z wiekiem). Tym bardziej że wakacje spędzamy na ogół kiepsko, jeśli w ogóle, to w swoim lub znajomych domku letniskowym. Polskie rodziny muszą oszczędzać na wypoczynku i turystyce: na opłacenie raz w roku tygodniowego wyjazdu dla całej rodziny stać niespełna 29 proc. gospodarstw.
Na co Polak wydaje pieniądze?
Zarabiamy mniej niż inne nacje, ale koszty życia u nas są nieco niższe (wyjątkiem są Czechy) niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Generalnie jednak relacja płac i czasu pracy do kosztów utrzymania jest u nas wyjątkowo niekorzystna. Wszystko, co osiągamy, co zdołamy zaoszczędzić (jeśli w ogóle) wymaga od nas większych niż gdzie indziej nakładów czasu i pracy. Przeciętny Polak musi się nieźle naoszczędzać, by wystarczyło mu na rzadkie, poważniejsze wydatki. Jeżeli już coś zgromadzi - zwykle jest to półroczna wielokrotność zarobków - trzyma pieniądze na wydatki losowe.
Polski przeciętniak czuje się średniakiem i nie uważa się za osobę jakoś wyjątkowo poszkodowaną przez los. Za bardzo nie obawia się biedy i wierzy w to, że jakoś sobie poradzi. Ale też nie jest przekonany, że jego sytuacja się poprawi - na ogół sądzi, że będzie tak, jak było: ani dobrze, ani źle.
Wedle wiarygodnych danych GUS, w strukturze wydatków we wszystkich grupach gospodarstw domowych wzrósł udział kwot wydawanych na mieszkanie, a także na ochronę zdrowia, transport, łączność oraz rekreację i kulturę. Zmniejszył się natomiast udział wydatków na żywność i napoje bezalkoholowe. Przeciętny Polak je (co może nawet jest zdrowe) mniej ziemniaków, śmietany oraz pieczywa. Mimo że jesteśmy podobno jabłkowym mocarstwem, jemy mniej jabłek niż inne nacje. Nieznacznie wzrosła natomiast konsumpcja mięsa i jego przetworów oraz spożycie serów, jogurtów i napojów mlecznych.
Co robi Polak po powrocie z pracy?
Po powrocie z pracy Polak jest zarazem zmęczony i bardzo zajęty. Ogląda telewizję aż cztery godziny dziennie i ponad dwie i pół godziny słucha radia. W sporcie pod tytułem telewizja należy do ścisłej europejskiej czołówki. Jest do tego przygotowany. Z pewnością ma stosowną kanapę i kolorowy telewizor. Jest tak zajęty serialami, teleturniejami i reality shows, że nie ma czasu ani na rozmowy z rodziną (zostaje mu na tę czynność tylko kwadransik), ani na lekturę książek.
Przeciętny Polak ma w domu pralkę automatyczną, radio lub radioodtwarzacz, niemal każdy jakieś urządzenie do odtwarzania płyt DVD, telefon stacjonarny, ale nie ma książek. Na ich zakup rocznie przeznacza równowartość trzech centów (półtora dolara przez całe swoje dorosłe życie), podczas gdy przeciętny Japończyk - pół dolara, Amerykanin - ćwierć dolara, a Niemiec - ponad 20 centów. Zapewne z czasem musi nasz przeciętny Polak ulec procesowi wtórnej analfabetyzacji. Raczej nie bierze do ręki gazet, chyba że kupi sobie program telewizyjny. Telewizja mu wystarcza. To jego podstawowe źródło wiedzy o świecie, źródło rozrywki i kultury. Polak chodzi do kina raz na dwa lata, podczas gdy Francuz - 2 razy w roku, a Anglik - prawie 6 razy w roku. Teatr jest mu w zasadzie nieznany, tak samo jak sala koncertowa. W życiu przeciętnego Polaka nie ma wiele miejsca na Internet. Na ogół czegoś takiego nie potrzebuje i nie bardzo wie, do czego to coś mogłoby mu służyć. W 2003 r. tylko 5 proc. Polaków miało stałe łącze, a 53 proc. nie miało potrzeby posiadania łączy internetowych.
Istota domowa
Przeciętny Polak jest istotą domową - rzadko gdzieś bywa. Statystyka wręcz pokazuje, że nie tylko nie szlaja się po restauracjach czy kawiarniach, ale nawet nie łazi na piwko. Piwo pija rzadko, a jeszcze rzadziej wino: statystyczny Francuz wypija średnio w roku ponad 36 litrów win stołowych, Niemiec - 28 litrów, a Polak - zaledwie jedną butelkę. Wbrew wszelkim stereotypom Polak wcale nie jest jakimś łapczywym i niebezpiecznym pijusem, co nie znaczy, że nie ma pośród nas rekordzistów pijaków. W statystykach przodują Irlandczycy - na każdego przypada 3,5 litra czystego alkoholu dziennie, potem mamy Brytyjczyków, Skandynawów (uchodzących za abstynentów), Amerykanów, Niemców, a na końcu tej statystyki - Polaków (0,4 litra dziennie). Nie grozi więc przeciętnemu Polakowi ciężki kac. Co ciekawe, nie jest też nasz statystyczny krajan wielkim wielbicielem papierosów. Pali zdecydowanie mniej niż Grek (8,5 papierosa dziennie), Bułgar, Japończyk, Cypryjczyk, Rosjanin czy Hiszpan. Ledwie (albo aż - z perspektywy zwalczającego palenie prof. Zatońskiego) 5,3 papierosa dziennie. Tylko nieco mniej pali Niemiec.
Dobry naród złych ludzi
Mimo że - jak pokazuje statystyka - Polak żyje nie tyle zdrowo, ile nie tak źle, mimo że prowadzi stabilne życie rodzinne (rozwodzi się rzadko i niechętnie; mamy jeden z najniższych wskaźników rozwodów na tysiąc mieszkańców: 1,2, podczas gdy Amerykanie - 4,6, Brytyjczycy - 3,2, a Niemcy - 2,4), mimo że się nie za bardzo objada i nie ulega alkoholowemu upojeniu, to jednak żyje krótko. O wiele krócej niż przeciętny Amerykanin czy Europejczyk. Statystka jest dla nas przykra, choć warto dodać, że i tak w porównaniu z czasami socjalizmu średnia długość życia wydłużyła się prawie o 4 lata. Przeciętny Japończyk żyje 81,5 roku, Szwed - 80,1, Izraelczyk - 79,2, Francuz - 79,0, Niemiec - 78,2, zaś Polak - 73,9.
Przeciętny Polak narzeka, ale nie za bardzo. Ciężko pracuje, z trudem wiąże koniec z końcem, mało odpoczywa, sportów nie uprawia (chyba że jeździ na rowerze), przesiaduje przed telewizorem, który zastępuje mu książkę, gazety i życie towarzyskie. Prowadzi raczej spokojne, ustabilizowane życie rodzinne. Nie mieszka wcale tak źle - powierzchnia mieszkań rośnie. O dziwo, jest doĘć z siebie i swego życia zadowolony. Pozostaje dla siebie istotą może nie niewinną, ale z pewnością przeciętnie łagodną. Przez życie chce przejść z twarzą. Ma wobec siebie duże moralne oczekiwania. Zapewne równie wielkie są jego wymagania wobec bliskich i dalszych znajomych, co może być powodem stałej frustracji. Jak daleko stąd do stwierdzenia Czesława Miłosza, że Polacy to dobry naród złożony ze złych ludzi.
RICHARD MBEWE, główny ekonomista Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej, urodził się w Zambii |
---|
Jeśli chodzi o inwestowanie i kredyty, Polacy są bardzo ostrożni. Nie lubią się zadłużać. To wynika z uwarunkowań kulturowych. W poprzednim systemie nie mieli możliwości planowania długoterminowego. Nie mogli być pewni przyszłości, obawiali się, że pieniądze stracą na wartości. Dlatego teraz wolą pożyczyć od rodziny, niż wziąć długoletni kredyt. Jeśli w końcu zdecydują się na takie rozwiązanie, to zwykle pożyczają niedużą kwotę, którą szybko spłacają. Polacy niechętnie wyjeżdżają i pracują za granicą. Jeśli już, to decydują się na pracę na przykład na budowie w Stanach Zjednoczonych, bo to sprawdzona przez znajomych i rodzinę możliwość. |
PRESTON SMITH, dziennikarz, redaktor naczelny "Poland Monthly", pochodzi z Dallas w USA |
---|
Podróżując po wielu krajach świata, nigdy nie spotkałem się z taką gościnnością jak w Polsce. Polacy uwielbiają gnieździć się w małych pokojach na imprezach. Są bardziej otwarci niż Amerykanie. Są też niesamowicie nerwowi, udręką jest dla nich siedzenie w jednym miejscu. Prawie 90 proc. Polaków, z którymi miałem styczność, to najbardziej uczciwi i utalentowani ludzie, jakich poznałem. Większość chce tylko prowadzić proste i spokojne życie, być szczęśliwym, mieć dzieci itp. Niestety, smutne jest to, że większość Polaków nie wierzy w sprawiedliwość i uczciwość innych. Część głośno mówi o opuszczeniu kraju. A Polska jest przecież wspaniałym krajem. |
PASCAL BRODNICKI kucharz, prowadzi telewizyjny program "Po prostu gotuj", pochodzi z Francji |
---|
W porównaniu z Francją w Polsce potrawy są bardziej tłuste. To pewnie wynika z klimatu, który wymagał większej ilości tłuszczy. We Francji każdy region ma swoje charakterystyczne potrawy lub produkty, na przykład gatunki wina lub sera. W Polsce małym firmom regionalnym oferującym własne produkty dużo trudniej je wypromować. Szkoda, że w restauracjach w całej Polsce jedzenie jest mniej więcej podobne. Uważam, że polskie produkty są doskonałe, zdrowe, naturalne, pełne smaku. Nigdzie jabłka nie smakują tak jak w Polsce. Każdy kraj ma swoją kulturę i przepisy w niej zakorzenione, a Polska niestety wiele straciła przez lata komunizmu. Jestem jednak pewien, że Polacy szybko nadrobią straty w gastronomii. |
STEFFEN MOELLER aktor i satyryk, pochodzi z Niemiec |
---|
Polacy mało czasu poświęcają na sport. Zdecydowanie więcej spędzają przed telewizorem. Podobno w Polsce jest najwyższa oglądalność w Europie. Istotne miejsce zajmują seriale, które są emitowane w najlepszym czasie antenowym. W Niemczech to niespotykane. W poniedziałek, wtorek i środę między 20 a 21, kiedy w telewizji jest "M jak miłość", polskie ulice pustoszeją - jak niemieckie podczas meczu. Polki ubierają się bardzo elegancko nie tylko w niedzielę. Kiedyś do liceum, w którym pracowałem, przyjechała wycieczka z Niemiec. Kiedy goście weszli do pokoju nauczycielskiego, byli zaskoczeni. Pytali mnie na ucho, jakie to święto. Zdziwili się jeszcze bardziej, kiedy wyjaśniłem, że żadne, normalny dzień. |
Więcej możesz przeczytać w 8/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.