Niektórzy szukają sensu życia, większość jednak - sklepu z tanim alkoholem
Jestem, więc szukam, szukam, więc jestem" - mówił, grzebiąc w śmietniku, słynny filozof alkoholik z XV wieku Zenon Zagrycha. Istnieje teoria, która każe patrzeć na człowieka w kontekście szukania. Dopóki szukasz - żyjesz. Przestajesz szukać - obumierasz w sensie duchowym, ale być może odżywasz w sensie fizycznym, bo znalazłeś coś cennego, na przykład pustą butelkę po jabolu, którą można odstawić do sklepu i odebrać kaucję. Mędrcy namawiają nas, by szukanie zacząć od siebie. Do tych zaleceń duchowych nie stosuje się policja, która zwykle szuka nie siebie, tylko innych. Wielu ludzi szuka czegoś w sobie i, niestety, nie znajduje. Są tacy, którzy szukają w sobie latami, ale jedyne, co dane było im znaleźć, to nici chirurgiczne zostawione przez lekarza podczas operacji wycinania wyrostka robaczkowego. Szukać można na wiele sposobów. Są tacy, co szukają po omacku, inni mają precyzyjnie opracowany plan, jeszcze inni biorą po prostu do ręki książkę telefoniczną lub młotek. Człowiek od zawsze szukał swego miejsca na ziemi i być może dlatego poleciał w kosmos. Niektórzy szukają swego kąta latami i nie znajdują go nawet w banku. Szukając odpowiedniego dla siebie miejsca, szybko orientujemy się, że lepsze miejscówki są już zajęte, a jeżeli coś przypadkiem jest wolne, to zwykle zbyt słono sobie liczą za metr kwadratowy. Radość poszukiwacza wynika z tego, że wielu szuka, nie wszyscy znajdują. Gdyby każdy mógł szybko znaleźć to, czego w życiu szuka, to świat pozbawiony byłby emocji i smaku.
Wszystko zależy od tego, co jest przedmiotem poszukiwań. Są tacy, co poszukują sprzeczności, nie brakuje tych, co szukają sensu życia, większość szuka jednak sklepu z tanim alkoholem. Dawno temu na Dzikim Zachodzie szukano złota. Dziś co najwyżej szuka się złotej rączki, czyli fachowca. Starzejące się kobiety szukają mężów, a podstarzali faceci naiwnych nastolatek. W polityce szukają zwykle albo kozła ofiarnego, albo figuranta zwanego naszym kandydatem. W show-biznesie niby szukają młodych talentów, ale zwykle znajdują "córkę kogoś ważnego". Oczywiście wiele osób szuka szczęścia i miłości, na czym największą kasę robią autorzy romantycznych komedii, producenci łzawych seriali czy kompozytorzy miłosnych ballad. Wielu ludzi szuka w życiu prostych przyjemności, jak na przykład Krzysztof Cugowski z Budki Suflera, który zdecydował się kandydować do Senatu tylko po to, by mieć gdzie się wyspać po koncertach.
Od zawsze modne było szukanie dobrej pracy. Zwykle ten problem dotyczył szarych obywateli, którzy albo cisnęli się w pośredniaku, albo brali udział w wyścigu szczurów. Obecnie wraz z zasadniczymi zmianami na szczytach władzy spore grono byłych prominentów nagle straciło lub lada moment straci robotę. Aleksander Kwaśniewski przewidział możliwą katastrofę i już od pół roku zaczął się odchudzać. W zaciszach gabinetu trenował swój angielski i pogłębiał opaleniznę. Tak przygotowany mógł się już udać do USA na spotkanie z gwiazdą Hollywood, obecnym gubernatorem Kalifornii Arnoldem Schwarzeneggerem. Zdaniem krytyków filmowych, tajna misja Kwaśniewskiego odbywająca się pod kryptonimem "Terminator znad Wisły" udała się znakomicie. Schwarzenegger obiecał pomoc w zatrudnieniu wielu prominentnych działaczy SLD w najnowszych produkcjach amerykańskiej fabryki snów. Działacze powiatowi SLD będą mogli się starać o rolę mięsa armatniego w nowym filmie "Rozpierducha" z udziałem Pameli Anderson. Marek Belka i Leszek Miller zagrają w nowej komedii braci Cohen pt. "Poznaj moich ogrodników". Lech Nikolski ze względu na doświadczenia polityczne i swoją smutną twarz załapał się do ambitnej produkcji Roberta Altmana opowiadającej o człowieku, który stracił bliskich na skutek pomyłkowego wypicia kleju do drewna. Ciekawą rolę obiecano Krzysztofowi Janikowi, który w najnowszym filmie Woody`ego Allena zagra nieszkodliwego pijaczka filozofa z Polski. W SLD po cichu wszyscy zazdroszczą Janikowi tej roli, bo nie wymaga ona znajomości języka (a w jego wypadku nawet charakteryzacji). Hitem może się okazać szpiegowski film z udziałem Józefa Oleksego i Antoniego Banderasa pt. "KGB mówi dobranoc". Oleksy wciela się w rolę rosyjskiego szpiega, który pomyłkowo zostaje wzięty za wypchaną maskotkę rozkapryszonego dziecka pewnego wpływowego milionera. Sensacyjnie zapowiadał się western o polowaniu na bizony, w którym milczącego pogromcę stada miał zagrać Włodzimierz Cimoszewicz, ale, niestety, po wielu namowach najpierw się zgodził, a później wycofał, narażając na spore straty pracownię peruk i wypożyczalnię kapeluszy.
Wszystko zależy od tego, co jest przedmiotem poszukiwań. Są tacy, co poszukują sprzeczności, nie brakuje tych, co szukają sensu życia, większość szuka jednak sklepu z tanim alkoholem. Dawno temu na Dzikim Zachodzie szukano złota. Dziś co najwyżej szuka się złotej rączki, czyli fachowca. Starzejące się kobiety szukają mężów, a podstarzali faceci naiwnych nastolatek. W polityce szukają zwykle albo kozła ofiarnego, albo figuranta zwanego naszym kandydatem. W show-biznesie niby szukają młodych talentów, ale zwykle znajdują "córkę kogoś ważnego". Oczywiście wiele osób szuka szczęścia i miłości, na czym największą kasę robią autorzy romantycznych komedii, producenci łzawych seriali czy kompozytorzy miłosnych ballad. Wielu ludzi szuka w życiu prostych przyjemności, jak na przykład Krzysztof Cugowski z Budki Suflera, który zdecydował się kandydować do Senatu tylko po to, by mieć gdzie się wyspać po koncertach.
Od zawsze modne było szukanie dobrej pracy. Zwykle ten problem dotyczył szarych obywateli, którzy albo cisnęli się w pośredniaku, albo brali udział w wyścigu szczurów. Obecnie wraz z zasadniczymi zmianami na szczytach władzy spore grono byłych prominentów nagle straciło lub lada moment straci robotę. Aleksander Kwaśniewski przewidział możliwą katastrofę i już od pół roku zaczął się odchudzać. W zaciszach gabinetu trenował swój angielski i pogłębiał opaleniznę. Tak przygotowany mógł się już udać do USA na spotkanie z gwiazdą Hollywood, obecnym gubernatorem Kalifornii Arnoldem Schwarzeneggerem. Zdaniem krytyków filmowych, tajna misja Kwaśniewskiego odbywająca się pod kryptonimem "Terminator znad Wisły" udała się znakomicie. Schwarzenegger obiecał pomoc w zatrudnieniu wielu prominentnych działaczy SLD w najnowszych produkcjach amerykańskiej fabryki snów. Działacze powiatowi SLD będą mogli się starać o rolę mięsa armatniego w nowym filmie "Rozpierducha" z udziałem Pameli Anderson. Marek Belka i Leszek Miller zagrają w nowej komedii braci Cohen pt. "Poznaj moich ogrodników". Lech Nikolski ze względu na doświadczenia polityczne i swoją smutną twarz załapał się do ambitnej produkcji Roberta Altmana opowiadającej o człowieku, który stracił bliskich na skutek pomyłkowego wypicia kleju do drewna. Ciekawą rolę obiecano Krzysztofowi Janikowi, który w najnowszym filmie Woody`ego Allena zagra nieszkodliwego pijaczka filozofa z Polski. W SLD po cichu wszyscy zazdroszczą Janikowi tej roli, bo nie wymaga ona znajomości języka (a w jego wypadku nawet charakteryzacji). Hitem może się okazać szpiegowski film z udziałem Józefa Oleksego i Antoniego Banderasa pt. "KGB mówi dobranoc". Oleksy wciela się w rolę rosyjskiego szpiega, który pomyłkowo zostaje wzięty za wypchaną maskotkę rozkapryszonego dziecka pewnego wpływowego milionera. Sensacyjnie zapowiadał się western o polowaniu na bizony, w którym milczącego pogromcę stada miał zagrać Włodzimierz Cimoszewicz, ale, niestety, po wielu namowach najpierw się zgodził, a później wycofał, narażając na spore straty pracownię peruk i wypożyczalnię kapeluszy.
Więcej możesz przeczytać w 39/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.