Większość z nas już nie wie, ile i kiedy fiskus wyciąga z naszych portfeli
Od kiedy pan Bóg ukradł Adamowi i Ewie metę, zwaną rajem, na świecie trwa nieustanny wyścig. Próby zmajstrowania kolejnej mety przez socjalistów, komunistów i różnej maści kapłanów sprawiedliwości społecznej kończyły się tragicznie dla ludzkości. Mety nie ma, co nie ma żadnego znaczenia dla uczestników wyścigu coraz większej liczby państw. "Wyścig świata", co pokazuje nasz temat okładkowy, daje szansę sukcesu różnym krajom małym i dużym, usytuo-wanym na różnych kontynentach, z różną liczbą ludności, ras i kultur. Cywilizacyjny Indeks "Wprost", który stworzyliśmy, by określić miejsce poszczególnych państw w wyścigu świata, pokazuje, że faworyci wcale nie okupują pierwszych miejsc, więc tak naprawdę każdy może odnieść sukces, jeśli ma sprawną gospodarkę rynkową, której strażnikiem jest funkcjonalne państwo. "Druga rewolucja gospodarcza", którą opisuje Milton Friedman w rozmowie z Ludwikiem Bednarzem, to kolejny etap wyścigu. Tryskający optymizmem nestor liberalizmu uważa, że w ciągu dwustu lat nastąpi większy wzrost produkcji niż w poprzednich dwudziestu wiekach.
Wyścig trwa, rozwija uczestników, nikogo nie preferuje, a Polska - według CIW - zajmuje 33. miejsce, pnąc się wolniej, niż by mogła, gdyż z uporem godnym lepszej sprawy uczestniczymy w wyścigach, w których od dawna osiągnęliśmy sukces. "Ministerstwo Łupienia Polaków" ściga się w liczbie i wysokości podatków, osiągając takie tempo, że większość z nas, o czym piszą Aleksander i Jan Pińscy, już nie wie, ile i kiedy fiskus wyciąga z naszych portfeli. Pod względem liczby podatków, parapodatków, różnego typu opłat obowiązkowych, którymi obarczeni są obywatele RP, nie mamy sobie równych. Jeśli PiS zrealizuje swój program wyborczy, Jarosław Kaczyński nie będzie musiał oddawać swojej pensji mamie, tylko przekaże ją jakiemuś centralnemu urzędowi redystrybucji dochodów. I zamiast wyścigu będziemy mieli metę. A wtedy ja zapiszę się do programu "Nikifor XXI", który - zgodnie z planem PiS - ma wspierać "autentyczną kulturę ludową". Jako twórca ludowy będę rzeźbił popiersia braci Kaczyńskich, które spolonizowane Ministerstwo Edukacji zakupi dla szkół i świetlic przydworcowych.
Wyścig trwa nawet w wojsku i trudno się temu dziwić. Skoro wyścig korupcyjny, który tak wspaniale rozwija się w Polsce, zohydziły media, to by nie marnować doświadczonych kadr krajowych, przeniesiono go do Iraku. W ramach tego wyścigu sprzedano Irakijczykom śmigłowce lądowe, od lat nie tracące kontaktu z ziemią, które zamieniono na rowery pancerne (vide: "Iracki przekręt"). Cóż, każdy ściga się w tej dyscyplinie, którą zna i lubi.
Adam Michnik, od kiedy wywaliła u niego w mieszkaniu kanalizacja, ściga się w publicystyce ściekowo-glebowej. Smutek rynsztoków zalewa błotem milczenia, tropiąc naganiaczy. Naczelny "Gazety Wyborczej" rapuje już tak od kilku tygodni, udekorowany odznaczeniem Gloria Artis przez samego ministra Waldemara Dąbrowskiego. Wszystko wskazuje na to, że jak PiS dojdzie do władzy, on pierwszy załapie się na program "Nikifor XXI" dla twórców ludowych, którzy na ogół cytują innych bez świadomości istnienia praw autorskich. Raper Michnik w tekście "Naganiacze i zdrajcy" zacytował Stanisława Janeckiego, mojego zastępcę, nie wspominając o nazwisku autora ani o tytule tygodnika, z którego cytat pochodzi. Wot, szutnik. Kiedy w latach 50. zniknęło nazwisko Antoniego Słonimskiego, prof. Tadeusz Kotarbiński napisał do niego bilecik następującej treści: "Nieistnienie jest atrybutem zaszczytnym, przysługuje bowiem także Bogu i sprawiedliwości". Legendarna skromność red. Janeckiego wystawiona została na ciężką próbę. Wspieramy tego naganiacza z bożej łaski i nominacji Michnika, jak możemy. A w wyścigach w błocie dookoła szamba wzdłuż rynsztoku nie uczestniczymy, bo mieszkamy w Polsce.
Wyścig trwa, rozwija uczestników, nikogo nie preferuje, a Polska - według CIW - zajmuje 33. miejsce, pnąc się wolniej, niż by mogła, gdyż z uporem godnym lepszej sprawy uczestniczymy w wyścigach, w których od dawna osiągnęliśmy sukces. "Ministerstwo Łupienia Polaków" ściga się w liczbie i wysokości podatków, osiągając takie tempo, że większość z nas, o czym piszą Aleksander i Jan Pińscy, już nie wie, ile i kiedy fiskus wyciąga z naszych portfeli. Pod względem liczby podatków, parapodatków, różnego typu opłat obowiązkowych, którymi obarczeni są obywatele RP, nie mamy sobie równych. Jeśli PiS zrealizuje swój program wyborczy, Jarosław Kaczyński nie będzie musiał oddawać swojej pensji mamie, tylko przekaże ją jakiemuś centralnemu urzędowi redystrybucji dochodów. I zamiast wyścigu będziemy mieli metę. A wtedy ja zapiszę się do programu "Nikifor XXI", który - zgodnie z planem PiS - ma wspierać "autentyczną kulturę ludową". Jako twórca ludowy będę rzeźbił popiersia braci Kaczyńskich, które spolonizowane Ministerstwo Edukacji zakupi dla szkół i świetlic przydworcowych.
Wyścig trwa nawet w wojsku i trudno się temu dziwić. Skoro wyścig korupcyjny, który tak wspaniale rozwija się w Polsce, zohydziły media, to by nie marnować doświadczonych kadr krajowych, przeniesiono go do Iraku. W ramach tego wyścigu sprzedano Irakijczykom śmigłowce lądowe, od lat nie tracące kontaktu z ziemią, które zamieniono na rowery pancerne (vide: "Iracki przekręt"). Cóż, każdy ściga się w tej dyscyplinie, którą zna i lubi.
Adam Michnik, od kiedy wywaliła u niego w mieszkaniu kanalizacja, ściga się w publicystyce ściekowo-glebowej. Smutek rynsztoków zalewa błotem milczenia, tropiąc naganiaczy. Naczelny "Gazety Wyborczej" rapuje już tak od kilku tygodni, udekorowany odznaczeniem Gloria Artis przez samego ministra Waldemara Dąbrowskiego. Wszystko wskazuje na to, że jak PiS dojdzie do władzy, on pierwszy załapie się na program "Nikifor XXI" dla twórców ludowych, którzy na ogół cytują innych bez świadomości istnienia praw autorskich. Raper Michnik w tekście "Naganiacze i zdrajcy" zacytował Stanisława Janeckiego, mojego zastępcę, nie wspominając o nazwisku autora ani o tytule tygodnika, z którego cytat pochodzi. Wot, szutnik. Kiedy w latach 50. zniknęło nazwisko Antoniego Słonimskiego, prof. Tadeusz Kotarbiński napisał do niego bilecik następującej treści: "Nieistnienie jest atrybutem zaszczytnym, przysługuje bowiem także Bogu i sprawiedliwości". Legendarna skromność red. Janeckiego wystawiona została na ciężką próbę. Wspieramy tego naganiacza z bożej łaski i nominacji Michnika, jak możemy. A w wyścigach w błocie dookoła szamba wzdłuż rynsztoku nie uczestniczymy, bo mieszkamy w Polsce.
Więcej możesz przeczytać w 39/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.