Prawdziwymi mężczyznami w polskim sporcie są kobiety
Najlepszym polskim sportowcem jest kobieta - pływaczka Otylia Jędrzejczak. Najlepszym koszykarzem - Małgorzata Dydek, finalistka niedawno zakończonej kobiecej ligi NBA. W męskiej lidze amerykańskiej koszykówki polscy zawodnicy grywają co najwyżej ogony. Pierwszą rakietą w polskim tenisie ziemnym jest Marta Domachowska. W kolarstwie najlepsza jest Maja Włoszczowska, prywatnie studentka matematyki. W szermierce nie ma sobie równych Sylwia Gruchała, a w lekkoatletyce - tyczkarki Monika Pyrek i Anna Rogowska. Nasze mistrzynie Europy w siatkówce (po raz drugi) potwierdziły więc tylko regułę, że silna płeć w polskim sporcie to kobiety.
Wyczyny dziewcząt w polskim sporcie, w miarę jak w coraz większym stopniu rządzi nim rynek, przypominają film "Seksmisja". W pokazanym tam świecie istnieje tylko jedna płeć i nawet Kopernik "była kobietą". Co dziwne, dzieje się to w kraju, w którym - według badań socjologicznych - niemal połowa dziewcząt ma zwolnienie z lekcji wychowania fizycznego, najczęściej nie z powodu złego stanu zdrowia, lecz lenistwa. Jaką potęgą sportową byłaby Polska, gdyby można wybierać spośród wszystkich zdrowych dziewczyn?
Skazane na sukces
- Dlaczego Polki tak wyraźnie biją nas, Polaków? Chyba dlatego, że są po prostu silniejsze. To one nosiły za nas siatki w PRL, wychowywały za nas dzieci - mówi żartem w rozmowie z "Wprost" Andrzej Niemczyk, trener siatkarskich "złotek". - One są od mężczyzn dzielniejsze i wytrwalsze. I bardziej opanowane. We Włoszech, gdzie jest najsilniejsza liga siatkówki, mówi się nawet, że to nie Niemczyk, ale grająca w Perugii Dorota Świeniewicz, uznana za najlepszą zawodniczkę ostatnich mistrzostw Europy, jest prawdziwą trenerką polskiej kadry. Że nawet wtedy, gdy ja biorę czas techniczny i coś tam podpowiadam, to właśnie Dorka po powrocie na parkiet tłumaczy dziewczynom, co naprawdę mają grać. I pokazuje taktykę na palcach. I jest diablo zdolna: przy wzroście 180 cm skacze pod siatką wyżej od znacznie wyższej Małgorzaty Glinki - dodaje Niemczyk.
Anna Wasiukiewicz, psycholog sportu z warszawskiej AWF, twierdzi, że warunkiem sukcesu w sporcie, oprócz talentu i determinacji do ciężkiej pracy, jest panowanie nad emocjami i odporność na stres. Wasiukiewicz zwraca uwagę, że mężczyzna w Polsce, nie tylko sportowiec, rozładowuje stres tradycyjnie - przez imprezy i alkohol. Wprawdzie obniża to napięcie, ale obniża również formę i powoduje gorsze wyniki. Kobiety pod tym względem prowadzą bardziej sportowy tryb życia. Dlatego są skuteczniejsze. Dlatego też poza sportem jest ich więcej i dłużej żyją.
Jak twierdzą eksperci, polskie zawodniczki są lepiej zorganizowane niż ich koledzy. Wynika to z faktu, że kobiety w Polsce często pracują, a jednocześnie dbają o dom i rodzinę, co wymaga świetnej organizacji i szczegółowego planowania. W dodatku te umiejętności są przenoszone z pokolenia na pokolenie. Pewnie dlatego polskie sportsmenki mają tak wielką umiejętność wyznaczania sobie i realizowania celów, a jednocześnie działania dla dobra zespołu. W większej mierze niż mężczyźni potrafią też wyznaczać sobie cele pośrednie, niezbędne w osiągnięciu celu nadrzędnego, jakim jest na przykład zwycięstwo w dużej imprezie.
Silne dziewczyny z obwiesiami
- Faceci, gdy coś przegrają, to sobie dadzą po zębach pod prysznicem. Dziewczyny nie: klęskę i niepowodzenia dławią w sobie, przeżywają, trzeba z nimi rozmawiać i odblokowywać. Są silne, ale wrażliwe - mówi trener Niemczyk. - Są mocne w grupie, jeśli zgodzą się na liderkę i jej się podporządkują, tak jak teraz Dorocie Świeniewicz. Ale jeśli jedna lub dwie zaczynają rywalizować z sobą o cokolwiek, trzeba je usunąć dla dobra pozostałych - dodaje Niemczyk. I chyba trzeba mu wierzyć, skoro z takich właśnie względów pozbył się z reprezentacyjnej drużyny własnej córki Małgorzaty.
W zespole ważna jest silna więź z innymi, w sportach indywidualnych - z trenerem. Nie bez powodu najlepsze zawodniczki trenują na ogół z mężami lub narzeczonymi - jak Anna Rogowska z Jackiem Torlińskim czy dawniej Irena Szewińska z mężem Januszem. - Kobieta potrzebuje się do swojego trenera w jakiś sposób przywiązać, łatwiej wtedy znosi trud treningu i połajanki - mówi Anna Wasiukiewicz. Na przykład rozgrywająca polskiej reprezentacji w siatkówce Izabela Bełcik na parkiecie znosi często ostre uwagi Niemczyka, których nie przełknąłby żaden polski siatkarz.
Kobiety są od mężczyzn odporniejsze psychicznie: porażki niełatwo je załamują, a pierwsze sukcesy na ogół nie przewracają w głowie. Dziewczyny twardo stąpają po ziemi. Wiedzą, że w życiu bywa różnie, na ogół pod górkę. Sportsmenki są stale w rozjazdach, niektóre jak Katarzyna Skowrońska od dwunastego roku życia poza domem. Tylko jedna z mistrzyń Europy ma dziecko (Magdalena Śliwa, 15-letnią córkę; urodziła ją jednak zanim pomyślała o karierze), pozostałe świadomie unikają założenia rodziny albo odkładają ten moment. Nie mają stałych związków lub są to relacje trudne. Świeniewicz właśnie rozstaje się z włoskim narzeczonym. Skowrońska, na parkiecie silna i zdecydowana, na co dzień wydaje się zahukana, speszona, żyje pod silną presją swojego chłopaka. O mężczyznach otaczających drużynę mówi się w siatkarskim środowisku "obwiesie", bo nie zajmują się niczym konkretnym, lecz żyją na koszt swych kobiet.
Bogate i skromne
Sukcesy Polek sprawiły, że mogą coraz lepiej zarabiać w sporcie. Otylia Jędrzejczak w ubiegłym roku miała dochody w wysokości prawie 2 mln zł. Podobnie Małgorzata Dydek. Siatkarki reprezentują mniej dochodową dyscyplinę, ale ich zarobki - ze względu na sukcesy - nie pozostają daleko w tyle. Trzysta tysięcy euro rocznie zarabia Dorota Świeniewicz w Perugii (a podwoi tę sumę za rok w Dynamo Moskwa). Małgorzata Glinka musi zarabiać nie mniej w Cannes, skoro odrzuciła propozycję zarobków w wysokości 0,5 mln euro rocznie z Rosji. Najbogatsza jest wielka nieobecna w kadrze, niedawno wyrzucona z niej Małgorzata Niemczyk, córka trenera. Skończyła ekonomię, gra w Rosji, zainwestowała kilka milionów złotych w nieruchomości w Warszawie. Katarzyna Skowrońska przeniosła się z Piły do Vicenzy, gdzie na razie zarobi "tylko" 100 tys. euro rocznie, ale w Serie A kontrakty są progresywne i na pewno za rok, dwa ta suma się zwielokrotni (Skowrońska ma dopiero 22 lata).
Wśród zawodniczek mało jest pozerek i aktorek. Nie przewraca im w głowach ani powodzenie sportowe i finansowe, ani popularność wśród kibiców. I są skromne, czasem aż za bardzo. "Złotka" Niemczyka mają wydać kalendarz z własnymi zdjęciami, bardzo kobiecymi - na wzór kalendarza Pirelli. Większość jest tym speszona, a część zdaje się wręcz w ogóle nieświadoma własnej atrakcyjności. Gdy w Warszawie natknęły się w redakcji "Playboya" na Dodę, zareagowały jak zakompleksione panienki z prowincji. A przecież to one są prawdziwymi gwiazdami.
Wyczyny dziewcząt w polskim sporcie, w miarę jak w coraz większym stopniu rządzi nim rynek, przypominają film "Seksmisja". W pokazanym tam świecie istnieje tylko jedna płeć i nawet Kopernik "była kobietą". Co dziwne, dzieje się to w kraju, w którym - według badań socjologicznych - niemal połowa dziewcząt ma zwolnienie z lekcji wychowania fizycznego, najczęściej nie z powodu złego stanu zdrowia, lecz lenistwa. Jaką potęgą sportową byłaby Polska, gdyby można wybierać spośród wszystkich zdrowych dziewczyn?
Skazane na sukces
- Dlaczego Polki tak wyraźnie biją nas, Polaków? Chyba dlatego, że są po prostu silniejsze. To one nosiły za nas siatki w PRL, wychowywały za nas dzieci - mówi żartem w rozmowie z "Wprost" Andrzej Niemczyk, trener siatkarskich "złotek". - One są od mężczyzn dzielniejsze i wytrwalsze. I bardziej opanowane. We Włoszech, gdzie jest najsilniejsza liga siatkówki, mówi się nawet, że to nie Niemczyk, ale grająca w Perugii Dorota Świeniewicz, uznana za najlepszą zawodniczkę ostatnich mistrzostw Europy, jest prawdziwą trenerką polskiej kadry. Że nawet wtedy, gdy ja biorę czas techniczny i coś tam podpowiadam, to właśnie Dorka po powrocie na parkiet tłumaczy dziewczynom, co naprawdę mają grać. I pokazuje taktykę na palcach. I jest diablo zdolna: przy wzroście 180 cm skacze pod siatką wyżej od znacznie wyższej Małgorzaty Glinki - dodaje Niemczyk.
Anna Wasiukiewicz, psycholog sportu z warszawskiej AWF, twierdzi, że warunkiem sukcesu w sporcie, oprócz talentu i determinacji do ciężkiej pracy, jest panowanie nad emocjami i odporność na stres. Wasiukiewicz zwraca uwagę, że mężczyzna w Polsce, nie tylko sportowiec, rozładowuje stres tradycyjnie - przez imprezy i alkohol. Wprawdzie obniża to napięcie, ale obniża również formę i powoduje gorsze wyniki. Kobiety pod tym względem prowadzą bardziej sportowy tryb życia. Dlatego są skuteczniejsze. Dlatego też poza sportem jest ich więcej i dłużej żyją.
Jak twierdzą eksperci, polskie zawodniczki są lepiej zorganizowane niż ich koledzy. Wynika to z faktu, że kobiety w Polsce często pracują, a jednocześnie dbają o dom i rodzinę, co wymaga świetnej organizacji i szczegółowego planowania. W dodatku te umiejętności są przenoszone z pokolenia na pokolenie. Pewnie dlatego polskie sportsmenki mają tak wielką umiejętność wyznaczania sobie i realizowania celów, a jednocześnie działania dla dobra zespołu. W większej mierze niż mężczyźni potrafią też wyznaczać sobie cele pośrednie, niezbędne w osiągnięciu celu nadrzędnego, jakim jest na przykład zwycięstwo w dużej imprezie.
Silne dziewczyny z obwiesiami
- Faceci, gdy coś przegrają, to sobie dadzą po zębach pod prysznicem. Dziewczyny nie: klęskę i niepowodzenia dławią w sobie, przeżywają, trzeba z nimi rozmawiać i odblokowywać. Są silne, ale wrażliwe - mówi trener Niemczyk. - Są mocne w grupie, jeśli zgodzą się na liderkę i jej się podporządkują, tak jak teraz Dorocie Świeniewicz. Ale jeśli jedna lub dwie zaczynają rywalizować z sobą o cokolwiek, trzeba je usunąć dla dobra pozostałych - dodaje Niemczyk. I chyba trzeba mu wierzyć, skoro z takich właśnie względów pozbył się z reprezentacyjnej drużyny własnej córki Małgorzaty.
W zespole ważna jest silna więź z innymi, w sportach indywidualnych - z trenerem. Nie bez powodu najlepsze zawodniczki trenują na ogół z mężami lub narzeczonymi - jak Anna Rogowska z Jackiem Torlińskim czy dawniej Irena Szewińska z mężem Januszem. - Kobieta potrzebuje się do swojego trenera w jakiś sposób przywiązać, łatwiej wtedy znosi trud treningu i połajanki - mówi Anna Wasiukiewicz. Na przykład rozgrywająca polskiej reprezentacji w siatkówce Izabela Bełcik na parkiecie znosi często ostre uwagi Niemczyka, których nie przełknąłby żaden polski siatkarz.
Kobiety są od mężczyzn odporniejsze psychicznie: porażki niełatwo je załamują, a pierwsze sukcesy na ogół nie przewracają w głowie. Dziewczyny twardo stąpają po ziemi. Wiedzą, że w życiu bywa różnie, na ogół pod górkę. Sportsmenki są stale w rozjazdach, niektóre jak Katarzyna Skowrońska od dwunastego roku życia poza domem. Tylko jedna z mistrzyń Europy ma dziecko (Magdalena Śliwa, 15-letnią córkę; urodziła ją jednak zanim pomyślała o karierze), pozostałe świadomie unikają założenia rodziny albo odkładają ten moment. Nie mają stałych związków lub są to relacje trudne. Świeniewicz właśnie rozstaje się z włoskim narzeczonym. Skowrońska, na parkiecie silna i zdecydowana, na co dzień wydaje się zahukana, speszona, żyje pod silną presją swojego chłopaka. O mężczyznach otaczających drużynę mówi się w siatkarskim środowisku "obwiesie", bo nie zajmują się niczym konkretnym, lecz żyją na koszt swych kobiet.
Bogate i skromne
Sukcesy Polek sprawiły, że mogą coraz lepiej zarabiać w sporcie. Otylia Jędrzejczak w ubiegłym roku miała dochody w wysokości prawie 2 mln zł. Podobnie Małgorzata Dydek. Siatkarki reprezentują mniej dochodową dyscyplinę, ale ich zarobki - ze względu na sukcesy - nie pozostają daleko w tyle. Trzysta tysięcy euro rocznie zarabia Dorota Świeniewicz w Perugii (a podwoi tę sumę za rok w Dynamo Moskwa). Małgorzata Glinka musi zarabiać nie mniej w Cannes, skoro odrzuciła propozycję zarobków w wysokości 0,5 mln euro rocznie z Rosji. Najbogatsza jest wielka nieobecna w kadrze, niedawno wyrzucona z niej Małgorzata Niemczyk, córka trenera. Skończyła ekonomię, gra w Rosji, zainwestowała kilka milionów złotych w nieruchomości w Warszawie. Katarzyna Skowrońska przeniosła się z Piły do Vicenzy, gdzie na razie zarobi "tylko" 100 tys. euro rocznie, ale w Serie A kontrakty są progresywne i na pewno za rok, dwa ta suma się zwielokrotni (Skowrońska ma dopiero 22 lata).
Wśród zawodniczek mało jest pozerek i aktorek. Nie przewraca im w głowach ani powodzenie sportowe i finansowe, ani popularność wśród kibiców. I są skromne, czasem aż za bardzo. "Złotka" Niemczyka mają wydać kalendarz z własnymi zdjęciami, bardzo kobiecymi - na wzór kalendarza Pirelli. Większość jest tym speszona, a część zdaje się wręcz w ogóle nieświadoma własnej atrakcyjności. Gdy w Warszawie natknęły się w redakcji "Playboya" na Dodę, zareagowały jak zakompleksione panienki z prowincji. A przecież to one są prawdziwymi gwiazdami.
Więcej możesz przeczytać w 40/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.