Roman Giertych ledwo, ledwo, ledwo przeczołgał się do Sejmu. Musiał się zdziwić, bo przecież tak ciężko pracował na swe nazwisko w komisji śledczej. Być może zdziwi się też naszą opinią, że tą działalnością bardziej pomógł SLD niż sobie.
Wynik Ligi Polskich Rodzin był tak świetny, że podskakiwać zaczął Zygmunt Wrzodak. Jego zdaniem, Giertych powinien ustąpić ze stanowiska szefa partii. Patrzcie, to już nawet członkowie LPR nie pamiętają, że przewodniczącym LPR jest ten..., no... Marek Kotlinowski. To wszystko przez niego!
Giertych się jednak na Wrzodaka obraził i zapowiedział, że go nie wpuści do klubu. Roman dorabia po godzinach jako door-selection?
Rację miał Geremek Bronisław, mówiąc niegdyś, że Polacy nie dorośli do demokracji. Są na to kolejne dowody: mandat senatora dla Macieja Płażyńskiego oraz wejście do Sejmu PSL. Kompletnie bez sensu.
O, pardon. Jest jeszcze jeden dowód na poparcie tezy słynnego Profesora. Kazimierz Kutz (dawniej K. Kuc) został senatorem. Oczywiście na Śląsku. Myśleliśmy, że pylica atakuje tylko płuca. Okazuje się, że mózgi również.
W wieczór wyborczy w sztabie SLD pojawił się Tomasz Nałęcz. Spotkał tam między innymi Roberta Kwiatkowskiego, znanego mu z sądu i komisji swego imienia. Odnowiciel lewicy jakoś to przetrzymał. Przybycie Nałęcza zbulwersowało natomiast historycznych przywódców SLD. Nie trzeba było specjalnie podsłuchiwać, by usłyszeć, jak Leszek Miller pyta Józefa Oleksego: co ten skur... tu robi?!
Dostaliśmy donos. Nasza czytelniczka skarży się w nim, że jej mąż zamierza głosować na Henrykę Bochniarz, co może znacząco wpłynąć na jej rezultat wyborczy. Droga Pani! Proszę się dziwactwem małżonka nie przejmować. Jedni oglądają mecze GKS Katowice, inni głosują na Bochniarz. Gorzej, gdyby zostawił panią dla Liwiusza Ilasza.
Partia Demokratyczna przepadła z kretesem. Ta hołota Polacy głosowali tak niedemokratycznie, że nasza ulubiona partia nie dostanie nawet zwrotu kasy za kampanię. Ogłaszamy ogólnopolską akcję wsparcia finansowego dla PD! Pieniądze należy wpłacać na konta Mazurka i Zalewskiego. Na pewno się nie zmarnują.
Jan Maria Jackowski kandydował w Gdańsku, bo w stolicy jego 6 mieszkań i 7. komunalne mogło cokolwiek rozdrażnić wyborców. Niestety, kosmopolitycznym Kaszubom narodowe ideały okazały się obce i poskąpili Jackowskiemu swych głosów. Te Kaszuby to pewnikiem Niemce jakieś.
Za kilkoma osobami, które się nie załapały do nowego Sejmu, będziemy tęsknić. Najbardziej za Józefem Oleksym, do którego mamy słabość cokolwiek podejrzaną. Ale smutno nam będzie też bez Krzysztofa Janika i jego umęczonych wąsów. A skoro o Janiku mowa, to oczywiście niezmiennie brak nam Janiaka Kazimierza.
W obecnym Sejmie zabraknie - niestety - opcji patriotycznej. Nie dziwi to, bowiem Polacy nie kochają swojej ojczyzny, skoro odmówili poparcia Ruchowi Patriotycznemu. Ma to trzy poważne konsekwencje. Po pierwsze, sejmowa restauracja straci głównego klienta, czyli Jana Olszewskiego. Po drugie, pozbawiona Gabriela Janowskiego Straż Marszałkowska zgnuśnieje do reszty. Po trzecie, Macierewicz.
Odetchnęliśmy z ulgą. Oleksy, Miller i Dyduch nie przechodzą na emeryturę. Działają dalej. Zakładają wewnątrzpartyjną platformę Prawo Demokracja Solidarność. 13 grudnia powinni na siebie uważać.
Fot. J. Marczewski, M. Stelmach
Wynik Ligi Polskich Rodzin był tak świetny, że podskakiwać zaczął Zygmunt Wrzodak. Jego zdaniem, Giertych powinien ustąpić ze stanowiska szefa partii. Patrzcie, to już nawet członkowie LPR nie pamiętają, że przewodniczącym LPR jest ten..., no... Marek Kotlinowski. To wszystko przez niego!
Giertych się jednak na Wrzodaka obraził i zapowiedział, że go nie wpuści do klubu. Roman dorabia po godzinach jako door-selection?
Rację miał Geremek Bronisław, mówiąc niegdyś, że Polacy nie dorośli do demokracji. Są na to kolejne dowody: mandat senatora dla Macieja Płażyńskiego oraz wejście do Sejmu PSL. Kompletnie bez sensu.
O, pardon. Jest jeszcze jeden dowód na poparcie tezy słynnego Profesora. Kazimierz Kutz (dawniej K. Kuc) został senatorem. Oczywiście na Śląsku. Myśleliśmy, że pylica atakuje tylko płuca. Okazuje się, że mózgi również.
W wieczór wyborczy w sztabie SLD pojawił się Tomasz Nałęcz. Spotkał tam między innymi Roberta Kwiatkowskiego, znanego mu z sądu i komisji swego imienia. Odnowiciel lewicy jakoś to przetrzymał. Przybycie Nałęcza zbulwersowało natomiast historycznych przywódców SLD. Nie trzeba było specjalnie podsłuchiwać, by usłyszeć, jak Leszek Miller pyta Józefa Oleksego: co ten skur... tu robi?!
Dostaliśmy donos. Nasza czytelniczka skarży się w nim, że jej mąż zamierza głosować na Henrykę Bochniarz, co może znacząco wpłynąć na jej rezultat wyborczy. Droga Pani! Proszę się dziwactwem małżonka nie przejmować. Jedni oglądają mecze GKS Katowice, inni głosują na Bochniarz. Gorzej, gdyby zostawił panią dla Liwiusza Ilasza.
Partia Demokratyczna przepadła z kretesem. Ta hołota Polacy głosowali tak niedemokratycznie, że nasza ulubiona partia nie dostanie nawet zwrotu kasy za kampanię. Ogłaszamy ogólnopolską akcję wsparcia finansowego dla PD! Pieniądze należy wpłacać na konta Mazurka i Zalewskiego. Na pewno się nie zmarnują.
Jan Maria Jackowski kandydował w Gdańsku, bo w stolicy jego 6 mieszkań i 7. komunalne mogło cokolwiek rozdrażnić wyborców. Niestety, kosmopolitycznym Kaszubom narodowe ideały okazały się obce i poskąpili Jackowskiemu swych głosów. Te Kaszuby to pewnikiem Niemce jakieś.
Za kilkoma osobami, które się nie załapały do nowego Sejmu, będziemy tęsknić. Najbardziej za Józefem Oleksym, do którego mamy słabość cokolwiek podejrzaną. Ale smutno nam będzie też bez Krzysztofa Janika i jego umęczonych wąsów. A skoro o Janiku mowa, to oczywiście niezmiennie brak nam Janiaka Kazimierza.
W obecnym Sejmie zabraknie - niestety - opcji patriotycznej. Nie dziwi to, bowiem Polacy nie kochają swojej ojczyzny, skoro odmówili poparcia Ruchowi Patriotycznemu. Ma to trzy poważne konsekwencje. Po pierwsze, sejmowa restauracja straci głównego klienta, czyli Jana Olszewskiego. Po drugie, pozbawiona Gabriela Janowskiego Straż Marszałkowska zgnuśnieje do reszty. Po trzecie, Macierewicz.
Odetchnęliśmy z ulgą. Oleksy, Miller i Dyduch nie przechodzą na emeryturę. Działają dalej. Zakładają wewnątrzpartyjną platformę Prawo Demokracja Solidarność. 13 grudnia powinni na siebie uważać.
Fot. J. Marczewski, M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 40/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.