Ferdynand Kiepski przegrał z Magdą M.
Nie zdrada czy niezgodność charakterów, lecz unikanie ciężkiej pracy może być w Polsce przyczyną rozwodu. Tak przynajmniej przedstawia to TVN w nowym serialu "Magda M.". Także bohaterowie seriali innych stacji to już nie wielopokoleniowe rodziny, lecz młodzi ludzie, którzy dzięki ciężkiej pracy chcą odnieść sukces w zawodach prawnika, dziennikarza czy pracownika agencji reklamowej. To rezultat piętnastu lat wolnorynkowych przemian, które ukształtowały polską klasę średnią. - Telewizje reagują na przemiany, dostosowując swą ofertę programową do najlepszego, bogatszego widza. A młodzi, ciężko pracujący Polacy chcą na ekranie telewizora oglądać ludzi podobnych do siebie - mówi prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
Koniec świata Kiepskich
Symbolicznym końcem pewnej epoki w polskich serialach było niedawne wycofanie z ramówki Polsatu "Świata według Kiepskich". Sitcom o losach bezrobotnego Ferdynanda Kiepskiego, jego przygłupiego syna, pretensjonalnej córki, głuchej babki i tolerującej to wszystko pracującej żony był emitowany przez siedem lat, a każdy odcinek oglądało średnio 6 mln osób. Polsat jednak zrezygnował z tej produkcji, a swoją decyzję tłumaczy chęcią poprawy wizerunku stacji. Decyzja Polsatu w dużej mierze wynika z sukcesu, jaki odniósł pokazywany przez konkurencyjną TVN serial "Kasia i Tomek". Była to opowieść o żyjącej w nieformalnym związku parze trzydziestolatków, wykształconej i zamożnej.
Mimo że "Kasię i Tomka" oglądało dwa razy mniej widzów niż "Kiepskich", to ten pierwszy sitcom cieszył się większym zainteresowaniem reklamodawców. Jeden grudniowy odcinek "Świata według Kiepskich" przyciągnął 19 reklam za 83 tys. zł. W tym samym czasie TVN zdobył dla odcinka "Kasi i Tomka" 12 reklam za 118 tys. zł (ceny brutto, dane za AGB). Widzowie "Kasi i Tomka" oglądali głównie reklamy produktów kojarzących się z miejskim stylem życia młodych ludzi: telefonów komórkowych czy kosmetyków. "Świat według Kiepskich" zdominowały reklamy tanich produktów spożywczych i piwa.
Widownię "Kasi i Tomka" stanowili w znacznej części widzowie o podobnym do bohaterów sitcomu statusie społecznym i majątkowym. Osoby wykształcone i zajęte karierą zawodową nie oglądały wcześniej seriali głównie dlatego, że nie identyfikowały się z serialowymi postaciami. Fenomen powodzenia "Kasi i Tomka" stał się impulsem, który sprawił, że od września na nasze ekrany trafiły m.in. "Magda M.", "Zakręcone", "Tango z aniołem", "Niania" czy "Talki z resztą". - Seriale o ludziach robiących zawodowe kariery są skazane na sukces, bo dużo lepiej odzwierciedlają sytuację społeczną kraju niż obyczajowe tasiemce o wielopokoleniowych rodzinach - podkreśla prof. Wiesław Godzic, redaktor naczelny "Kultury Popularnej".
Pionier Lear
- Seriali telewizyjnych nie kręci się po to, by kreować rzeczywistość. Ich rolą zawsze jest lekko bajkowe ukazanie sytuacji, jakie ludzie spotykają na co dzień mówi "Wprost" Murray Pomerance, kanadyjski socjolog, autor książki "Popping Culture". Dlatego obok serialowych epopei typu "Dynastia" czy polski "Klan", które kręci się zgodnie z zasadą "coś dla każdego", powstają seriale sformatowane, będące reakcją na zachodzące w społeczeństwie zmiany. W Stanach Zjednoczonych prekursorem takiego podejścia był reżyser Norman Lear, który w latach 70. zrewolucjonizował amerykańską telewizję serialami "All in the Family" oraz "Maude" - dalekimi od sztampy tradycyjnej soap opera. Jego seriale stały się głosem pokolenia baby boomers (dzieci szczytu demograficznego po II wojnie światowej), które właśnie wtedy weszło w dorosłe życie. Ta generacja oczekiwała innego standardu życia niż ten, który był udziałem ich rodziców.
W latach 90. amerykańskie telewizje zaczęły kręcić filmy kierowane do najbardziej wpływowych wtedy yuppies. Wówczas na ekrany telewizorów trafiły takie seriale jak "Murphy Brown", "Ally McBeal" czy "Seks w wielkim mieście". - Polska jest teraz na tym samym etapie co USA pod koniec lat 90., kiedy telewizja wreszcie zaczęła dowartościowywać ciężko pracujących młodych ludzi - mówi Pomerance.
Pokolenie Kasi
"Kasię i Tomka" obejrzało prawie 80 proc. osób (co najmniej jeden odcinek), które uważają się za przedstawicieli klasy średniej, czyli dobrze zarabiający mieszkańcy wielkich miast. Za grupę docelową obrano 19 proc. Polaków deklarujących zarobki powyżej 4 tys. zł miesięcznie (brutto). Kolejne stacje telewizyjne - w ślad za TVN - starają się ze swoimi serialami dotrzeć nie tylko do polskiej młodej klasy średniej, ale i do grupy aspirującej do takiego statusu. Z analizy CBOS przygotowanej na XII Ogólnopolski Zjazd Socjologiczny wynika, że blisko jedna trzecia Polaków chciałaby należeć do klasy średniej. Dla porównania, jeszcze w 1997 r. chciał do niej należeć ponad co piąty Polak. Ankietowani twierdzą, że aby awansować do klasy średniej, studiują, przechodzą dodatkowe szkolenia, podejmują nowe wyzwania zawodowe. W "Talkach z resztą" oraz w "Tangu z aniołem" pokazano ludzi - przedstawicieli takich zawodów jak dziennikarz, dyrektor korporacji czy wzięty krytyk - którzy nieustannie rozmawiają o własnej pracy, lojalności wobec firmy, kredytach, karierze. Magda M. jest tak zapracowana, że ciągle nie może znaleźć ukochanego. W "Niani" wzięty producent telewizyjny samotnie wychowujący dzieci nie jest w stanie poświęcić tyle czasu własnej rodzinie, by zahamować apodyktyczne zapędy gosposi. - Specyfika współczesnych seriali polega na tym, że wielu bohaterów może nawet częściej doznaje porażek, niż odnosi triumfy, ale wszelkie przeciwności znoszą dzielnie i z wdziękiem, ciągle chcą przeć do przodu. A tak właśnie żyją współczesne 30-latki - mówi prof. Mrozowski.
Kobiety naprawdę pracujące
- Magda M., podobnie jak reprezentant klasycznej brytyjskiej middle class, wie, że może polegać tylko na sobie, bo o tym, jaką zajmuje pozycję, decydują jej własne osiągnięcia, przede wszystkim poziom wykształcenia, kwalifikacje i skłonność do odkładania bieżących przyjemności na poczet przyszłych zysków - uważa prof. Henryk Domański, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Trzydziestoletnia kobieta, która przyjechała z Olsztyna do Warszawy na studia prawnicze, a po ich ukończeniu została zatrudniona w dobrej kancelarii, jest bez reszty pochłonięta pracą (nawet jej sposób spędzania wolnego czasu to praca charytatywna) i zdaje się ucieleśnieniem opinii Polaków o pracy. W zeszłorocznym sondażu CBOS zaledwie 7 proc. ankietowanych uznało, że odpowiadałaby im praca lekka i prosta. Dla Magdy M. - tak jak dla zdecydowanej większości Polaków (72 proc. ankietowanych) - praca nadaje życiu sens, a w jej zdobyciu najbardziej pomagają wykształcenie i kwalifikacje. W PRL, gdzie praca nie była szczególnie cenioną wartością, seriale głównie pokazywały perypetie sąsiedzkie i obyczajowe ("Dom", "Alternatywy 4"). Wyjątkiem był inżynier Karwowski w "Czterdziestolatku", ale on musiał ciężko pracować, bo budował (w sensie dosłownym) Polskę Ludową. Jednak w tym samym serialu tak afirmowana dziś cecha, jaką jest pracowitość, służyła tylko podkreśleniu komizmu postaci "kobiety pracującej", kreowanej przez Irenę Kwiatkowską.
Seriale A.D. 2005 zamiast grupy biernych obserwatorów przemian ekonomicznych pokazują tych, którzy są ich motorem. Bohaterki serialu "Wiedźmy" to właścicielki kancelarii prawniczej, firmy poligraficznej i hurtowni. Z tymi przedsiębiorczymi, niezależnymi i odważnymi bizneswomen mogą się identyfikować Polki, które założyły firmy. Stanowią one 37 proc. wszystkich właścicieli podmiotów gospodarczych, co lokuje Polki na pierwszym miejscu w Europie (przy średniej 25 proc. dla całej unii). Nic dziwnego, że Ferdynand Kiepski, który trudnił się głównie piciem piwa i okradaniem teściowej, przegrał z zamożnymi kobietami sukcesu.
Współpraca: Agaton Koziński
Fot. TVN
Koniec świata Kiepskich
Symbolicznym końcem pewnej epoki w polskich serialach było niedawne wycofanie z ramówki Polsatu "Świata według Kiepskich". Sitcom o losach bezrobotnego Ferdynanda Kiepskiego, jego przygłupiego syna, pretensjonalnej córki, głuchej babki i tolerującej to wszystko pracującej żony był emitowany przez siedem lat, a każdy odcinek oglądało średnio 6 mln osób. Polsat jednak zrezygnował z tej produkcji, a swoją decyzję tłumaczy chęcią poprawy wizerunku stacji. Decyzja Polsatu w dużej mierze wynika z sukcesu, jaki odniósł pokazywany przez konkurencyjną TVN serial "Kasia i Tomek". Była to opowieść o żyjącej w nieformalnym związku parze trzydziestolatków, wykształconej i zamożnej.
Mimo że "Kasię i Tomka" oglądało dwa razy mniej widzów niż "Kiepskich", to ten pierwszy sitcom cieszył się większym zainteresowaniem reklamodawców. Jeden grudniowy odcinek "Świata według Kiepskich" przyciągnął 19 reklam za 83 tys. zł. W tym samym czasie TVN zdobył dla odcinka "Kasi i Tomka" 12 reklam za 118 tys. zł (ceny brutto, dane za AGB). Widzowie "Kasi i Tomka" oglądali głównie reklamy produktów kojarzących się z miejskim stylem życia młodych ludzi: telefonów komórkowych czy kosmetyków. "Świat według Kiepskich" zdominowały reklamy tanich produktów spożywczych i piwa.
Widownię "Kasi i Tomka" stanowili w znacznej części widzowie o podobnym do bohaterów sitcomu statusie społecznym i majątkowym. Osoby wykształcone i zajęte karierą zawodową nie oglądały wcześniej seriali głównie dlatego, że nie identyfikowały się z serialowymi postaciami. Fenomen powodzenia "Kasi i Tomka" stał się impulsem, który sprawił, że od września na nasze ekrany trafiły m.in. "Magda M.", "Zakręcone", "Tango z aniołem", "Niania" czy "Talki z resztą". - Seriale o ludziach robiących zawodowe kariery są skazane na sukces, bo dużo lepiej odzwierciedlają sytuację społeczną kraju niż obyczajowe tasiemce o wielopokoleniowych rodzinach - podkreśla prof. Wiesław Godzic, redaktor naczelny "Kultury Popularnej".
Pionier Lear
- Seriali telewizyjnych nie kręci się po to, by kreować rzeczywistość. Ich rolą zawsze jest lekko bajkowe ukazanie sytuacji, jakie ludzie spotykają na co dzień mówi "Wprost" Murray Pomerance, kanadyjski socjolog, autor książki "Popping Culture". Dlatego obok serialowych epopei typu "Dynastia" czy polski "Klan", które kręci się zgodnie z zasadą "coś dla każdego", powstają seriale sformatowane, będące reakcją na zachodzące w społeczeństwie zmiany. W Stanach Zjednoczonych prekursorem takiego podejścia był reżyser Norman Lear, który w latach 70. zrewolucjonizował amerykańską telewizję serialami "All in the Family" oraz "Maude" - dalekimi od sztampy tradycyjnej soap opera. Jego seriale stały się głosem pokolenia baby boomers (dzieci szczytu demograficznego po II wojnie światowej), które właśnie wtedy weszło w dorosłe życie. Ta generacja oczekiwała innego standardu życia niż ten, który był udziałem ich rodziców.
W latach 90. amerykańskie telewizje zaczęły kręcić filmy kierowane do najbardziej wpływowych wtedy yuppies. Wówczas na ekrany telewizorów trafiły takie seriale jak "Murphy Brown", "Ally McBeal" czy "Seks w wielkim mieście". - Polska jest teraz na tym samym etapie co USA pod koniec lat 90., kiedy telewizja wreszcie zaczęła dowartościowywać ciężko pracujących młodych ludzi - mówi Pomerance.
Pokolenie Kasi
"Kasię i Tomka" obejrzało prawie 80 proc. osób (co najmniej jeden odcinek), które uważają się za przedstawicieli klasy średniej, czyli dobrze zarabiający mieszkańcy wielkich miast. Za grupę docelową obrano 19 proc. Polaków deklarujących zarobki powyżej 4 tys. zł miesięcznie (brutto). Kolejne stacje telewizyjne - w ślad za TVN - starają się ze swoimi serialami dotrzeć nie tylko do polskiej młodej klasy średniej, ale i do grupy aspirującej do takiego statusu. Z analizy CBOS przygotowanej na XII Ogólnopolski Zjazd Socjologiczny wynika, że blisko jedna trzecia Polaków chciałaby należeć do klasy średniej. Dla porównania, jeszcze w 1997 r. chciał do niej należeć ponad co piąty Polak. Ankietowani twierdzą, że aby awansować do klasy średniej, studiują, przechodzą dodatkowe szkolenia, podejmują nowe wyzwania zawodowe. W "Talkach z resztą" oraz w "Tangu z aniołem" pokazano ludzi - przedstawicieli takich zawodów jak dziennikarz, dyrektor korporacji czy wzięty krytyk - którzy nieustannie rozmawiają o własnej pracy, lojalności wobec firmy, kredytach, karierze. Magda M. jest tak zapracowana, że ciągle nie może znaleźć ukochanego. W "Niani" wzięty producent telewizyjny samotnie wychowujący dzieci nie jest w stanie poświęcić tyle czasu własnej rodzinie, by zahamować apodyktyczne zapędy gosposi. - Specyfika współczesnych seriali polega na tym, że wielu bohaterów może nawet częściej doznaje porażek, niż odnosi triumfy, ale wszelkie przeciwności znoszą dzielnie i z wdziękiem, ciągle chcą przeć do przodu. A tak właśnie żyją współczesne 30-latki - mówi prof. Mrozowski.
Kobiety naprawdę pracujące
- Magda M., podobnie jak reprezentant klasycznej brytyjskiej middle class, wie, że może polegać tylko na sobie, bo o tym, jaką zajmuje pozycję, decydują jej własne osiągnięcia, przede wszystkim poziom wykształcenia, kwalifikacje i skłonność do odkładania bieżących przyjemności na poczet przyszłych zysków - uważa prof. Henryk Domański, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Trzydziestoletnia kobieta, która przyjechała z Olsztyna do Warszawy na studia prawnicze, a po ich ukończeniu została zatrudniona w dobrej kancelarii, jest bez reszty pochłonięta pracą (nawet jej sposób spędzania wolnego czasu to praca charytatywna) i zdaje się ucieleśnieniem opinii Polaków o pracy. W zeszłorocznym sondażu CBOS zaledwie 7 proc. ankietowanych uznało, że odpowiadałaby im praca lekka i prosta. Dla Magdy M. - tak jak dla zdecydowanej większości Polaków (72 proc. ankietowanych) - praca nadaje życiu sens, a w jej zdobyciu najbardziej pomagają wykształcenie i kwalifikacje. W PRL, gdzie praca nie była szczególnie cenioną wartością, seriale głównie pokazywały perypetie sąsiedzkie i obyczajowe ("Dom", "Alternatywy 4"). Wyjątkiem był inżynier Karwowski w "Czterdziestolatku", ale on musiał ciężko pracować, bo budował (w sensie dosłownym) Polskę Ludową. Jednak w tym samym serialu tak afirmowana dziś cecha, jaką jest pracowitość, służyła tylko podkreśleniu komizmu postaci "kobiety pracującej", kreowanej przez Irenę Kwiatkowską.
Seriale A.D. 2005 zamiast grupy biernych obserwatorów przemian ekonomicznych pokazują tych, którzy są ich motorem. Bohaterki serialu "Wiedźmy" to właścicielki kancelarii prawniczej, firmy poligraficznej i hurtowni. Z tymi przedsiębiorczymi, niezależnymi i odważnymi bizneswomen mogą się identyfikować Polki, które założyły firmy. Stanowią one 37 proc. wszystkich właścicieli podmiotów gospodarczych, co lokuje Polki na pierwszym miejscu w Europie (przy średniej 25 proc. dla całej unii). Nic dziwnego, że Ferdynand Kiepski, który trudnił się głównie piciem piwa i okradaniem teściowej, przegrał z zamożnymi kobietami sukcesu.
Współpraca: Agaton Koziński
Fot. TVN
Więcej możesz przeczytać w 40/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.