Kazimierz Koźniewski, wieloletni publicysta "Polityki", był jednym z najcenniejszych współpracowników UB i SB
Sławomir Cenckiewicz
Piotr Gontarczyk
Jestem zawsze lojalnym obywatelem, który nigdy nie oszukał państwa na grosz, nigdy kilometra nie przejechał bez biletu". Tak mówił w jednym z wywiadów publicysta tygodnika "Polityka" Kazimierz Koźniewski (1919-2005). To prawda, Koźniewski był lojalnym obywatelem PRL. Służył ludowej ojczyźnie od początku aż do ostatnich dni jej istnienia. Świadczy o tym jego oficjalna i nieoficjalna biografia. Jego biografia nie wskazywała na to, że będzie wyjątkowo gorliwym konfidentem.
Od lat 40. aż do 1989 r. Kazimierz Koźniewski współpracował z Departamentem III Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Na ogół posługiwał się pseudonimem 33, ale niektóre ze swoich doniesień lub raczej analiz i opracowań przekazywanych oficerom bezpieki sygnował pseudonimem Harcmistrz lub po prostu podpisywał imieniem i nazwiskiem. Przez lata współpracy z bezpieką zmieniał się też agenturalny status Koźniewskiego. W różnych okresach bywał na przemian tajnym współpracownikiem, kontaktem operacyjnym, kontaktem poufnym, konsultantem SB.
Pęknięta biografia
Koźniewski był z wykształcenia polonistą. Od najmłodszych lat działał w harcerstwie. Był prozaikiem, publicystą, dziennikarzem, eseistą, reportażystą, autorem scenariuszy filmowych. Od 1939 r. był zaangażowany w działalność podziemia niepodległościowego. W latach 1939-1940 należał do Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej, której był jednym z założycieli. Później przedostał się na Zachód. W latach 1940-1941 był żołnierzem Wojska Polskiego we Francji i w Szkocji. W 1941 r. odbył swoją pierwszą misję do kraju jako kurier rządu polskiego na uchodźstwie. W sierpniu 1941 r., podczas wykonywania misji, został aresztowany w Budapeszcie, gdzie był więziony do 1943 r. Po opuszczeniu więzienia wrócił nielegalnie do kraju. W latach 1943-1945 pracował w Departamencie Informacji Delegatury Rządu RP na Kraj. Był współpracownikiem pism konspiracyjnych i członkiem dowództwa Szarych Szeregów.
Po wojnie, od 1947 r., Koźniewski był aktywnym członkiem warszawskiego oddziału Związku Literatów Polskich - w PRL opublikował 6 tys. artykułów i wydał 55 książek. Obracał się w kręgu znanych pisarzy i publicystów, takich jak Antoni Słonimski, Stanisław Cat-Mackiewicz, Melchior Wańkowicz, Paweł Jasienica, Stefan Kisielewski czy Leopold Tyrmand. Od 1957 r. aż do śmierci był na stałe związany z tygodnikiem "Polityka".
Nawet w czasach III Rzeczypospolitej pozostawał Koźniewski niewzruszonym obrońcą i adwokatem PRL. W wydanej w 1999 r. "Historii co tydzień" nazwał okres stalinizmu "drugą rundą polskiego pozytywizmu". Uzasadniał to, pisząc m.in.: "Tak zwany polski stalinizm - lata 1949-55 - to równocześnie ostre działania totalitarne, więzienie Gomułki i Spychalskiego, dalsze procesy i egzekucje wielu wyższych oficerów AK, ale też już pierwsze pozytywne rezultaty odbudowy kraju zniszczonego wojną. Bezpieczeństwo socjalne, tanie mieszkania, bezpłatna nauka, dostępność książek. W skali odczuwania masowego pozytywy zaczynają przeważać nad zbrodniami popełnianymi na jednostkach czy na grupach".
Agent Harcmistrz
W archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie zachowało się pięć obszernych (kilkaset stron dokumentów w każdej) teczek roboczych (teczek pracy) tajnego współpracownika 33. Brakuje natomiast tzw. teczki personalnej, w której archiwizowano pisemne zobowiązanie do współpracy, pokwitowania odbioru pieniędzy, ankietę i okresowe oceny pracy tajnego współpracownika przez prowadzących go oficerów. Teczki robocze pozwalają jednak dość szczegółowo opisać historię współpracy Koźniewskiego z bezpieką. Ze zgromadzonych w nich materiałów wynika, że od lat 60. do końca PRL oficerami prowadzącymi agenta 33 byli kolejno: ppłk Tadeusz Chlebicki (były oficer Departamentu X MBP, starszy inspektor Wydziału IV Departamentu III), płk Henryk Walczyński (naczelnik Wydziału IV Departamentu III), a od lat 70. mjr Krzysztof Majchrowski (późniejszy generał i dyrektor Departamentu III MSW/Departamentu Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa MSW). Z efektami pracy 33 zapoznawali się nawet partyjni notable, m.in. Stanisław Kania i Jerzy Łukaszewicz, którym Majchrowski przekazywał analizy sporządzone przez swojego agenta.
Zachowana dokumentacja pozwala stwierdzić, że Koźniewski był uważany za jednego z najcenniejszych agentów bezpieki w środowisku literatów. Pracował zgodnie z wytycznymi oficerów prowadzących, bronił się przed dekonspiracją, rejestrował wszystkie wydarzenia mogące zainteresować UB/SB, pisał donosy, wymieniając siebie w trzeciej osobie. W charakterystyce sporządzonej przez mjr. Majchrowskiego we wrześniu 1974 r. czytamy: "Kontakt operacyjny ps. Č33Ç jest z zawodu literatem. Poza własną twórczością znajdującą odbicie w napisanych i opublikowanych pozycjach książkowych jest zatrudniony na stanowisku redaktora w jednym z czasopism kulturalnych. Został zorganizowany w 1957 r. (poprzednio był tajnym współpracownikiem) i od tej pory systematycznie wykorzystywany do rozpracowania negatywnych napięć i politycznych zjawisk w środowisku literackim oraz styku literatów z ośrodkami antykomunistycznymi na Zachodzie. Posiada znaczne możliwości operacyjne, udzielając wartościowych informacji. Jest systematycznie wynagradzany pieniężnie. Spotkania odbywane są w M[iekszaniu] K[onspiracyjnym] ps. ČRzekaÇ".
Koźniewski był niejako agentem nowego typu. Posługując się terminologią SB, był tzw. źródłem manewrowym, a zarazem ofensywnym. To znaczy, że nie był przypisany ani do swojego macierzystego środowiska (harcerzy i literatów), ani nawet do miejsca zamieszkania. Używano go więc nie tylko do inwigilacji środowiska warszawskich literatów i byłych członków Szarych Szeregów (od tego zaczynał), ale również dziennikarzy ("Polityki", "Tygodnika Warszawskiego" czy "Tygodnika Powszechnego"), kombatantów (m.in. żołnierzy AK), ludzi nauki (np. Kazimierza Kumanieckiego), Kościoła katolickiego (m.in. księży związanych z redakcją "Tygodnika Warszawskiego" i "Tygodnika Powszechnego"), opozycji (np. Jana Józefa Lipskiego), a nawet polskiej emigracji (paryskiej "Kultury" czy emigracji pomarcowej), co od czasu do czasu wiązało się z przerzucaniem agenta za granicę.
Na odcinku reakcyjnej emigracji
Udział Koźniewskiego w rozpracowywaniu emigracji jest jednym z najciekawszych wątków w jego agenturalnej działalności. Bodaj pierwsze zadanie, jakie zlecono agentowi 33 "na odcinku reakcyjnej emigracji", wiązało się z jego pobytem w Cannes, gdzie wiosną 1954 r. odbierał wyróżnienie za ekranizację powieści "Piątka z ulicy Barskiej" w reżyserii Aleksandra Forda. W czasie ponadmiesięcznego pobytu we Francji Koźniewski przez swoich znajomych z okresu wojennego (Tadeusza Ładę i Wandę Drzewiecką) poznał m.in. Józefa Czapskiego, Jerzego Giedroycia, Zofię i Zygmunta Hertzów. We wstępnym sprawozdaniu z pobytu we Francji pisał: "Rozmowy i kontakty pozwoliły mi zebrać ciekawy materiał ogólno-polityczny, który przekażę w sprawozdaniach szczegółowych. Sądzę, że moje spotkania wywołały w tamtejszym środowisku dużą sensację i ich echa będą niemałe. Mam wrażenie, że jakieś (nie wiem dokładnie jakie) koła polityczne emigracji zwróciły na mnie swą uwagę, ale że robiły to bardzo dyskretnie i ostrożnie, używając w celu pani Drzewieckiej i ludzi z ČKulturyÇ przede wszystkim".
Opiekun Wańkowicza
W połowie lat 50. Koźniewski brał czynny udział w jednej z największych operacji bezpieki, wymierzonej w środowiska polskiej emigracji - w tzw. drugiej kampanii reemigracyjnej. W ostatnich dniach lipca 1955 r. razem z pięćdziesięcioma intelektualistami Koźniewski podpisał apel wzywający emigrantów do powrotu. "Dla wszystkich, którzy wrócą, otwierają się perspektywy doskonalenia swych kwalifikacji, perspektywy rozjaśnione rozwijającym się nieustannie ekonomicznym i kulturalnym życiem naszej Ojczyzny. Wracajcie więc, a będziecie powitani gorąco przez Waszych bliskich - życzliwie przez całe społeczeństwo. Wracajcie. Droga powrotu do Ojczyzny stoi przed Wami otworem" - czytamy w apelu, którego treść i lista sygnatariuszy były uzgodnione z bezpieką.
Agent 33 odpowiadał wówczas m.in. za kontakty z Melchiorem Wańkowiczem, z którym korespondował, przekazując treść listów oficerowi prowadzącemu. Miał za zadanie wpłynąć na pisarza, by ten zaczął publikować w kraju, odwiedził Polskę, a później osiadł w niej na stałe. Wiosną 1956 r. Wańkowicz korespondował z Koźniewskim w sprawie wydania w kraju skrótu książki o bitwie pod Monte Cassino. Koźniewski miał zostać jej redaktorem w imieniu wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej. Z pilotowanej przez bezpiekę korespondencji wynika, że za namową Koźniewskiego Wańkowicz zgodził się na usunięcie z książki wszelkich akcentów antysowieckich.
Po powrocie Wańkowicza do Polski agent 33 rozpracowywał pisarza, narzekając, że "unika on omawiania kompleksów zasadniczych, takich jak sprawa AK, Powstania, Rosji - postępując rozsądnie, gdyż wie, że w tych sprawach musiałby poróżnić się z rządem, czego nie chce". Kiedy w 1964 r. 72-letni Wańkowicz został aresztowany "pod zarzutem przekazania za granicę opracowanych materiałów szkalujących Polskę Ludową", w czasie rozprawy sądowej to Koźniewski obciążył go, ujawniając, że w 1963 r. spotkał się w Wiedniu z pracownikiem RWE Tadeuszem Nowakowskim.
Demaskator Cata-Mackiewicza
Koźniewski był dla SB źródłem analitycznym. We współpracy z bezpieką wykorzystywał m.in. swój talent literacki, erudycję i doskonałą pamięć. Pozwoliło to na przykład zidentyfikować w 1964 r. na potrzeby SB Stanisława Cata-Mackiewicza, który publikował na łamach paryskiej "Kultury" pod pseudonimem Gaston de Cerizay. W donosie z 27 października 1964 r. agent 33 skonfrontował styl i argumentację tekstu Gastona de Cerizay z prywatnymi i publicznymi wypowiedziami Mackiewicza w tym czasie. W części poświęconej tzw. zależnościom merytorycznym agent pisał m.in.: "1) atak na Iwaszkiewicza za artykuł w ČTwórczościÇ - słowo: czołobitność Iwaszkiewicza - niemal dosłownie użyte zwroty z przemówienia Cata wygłoszonego na styczniowym plenum ZLP. Użycie w tym - charakterystyczne dla prozy Cata - słów rosyjskich np. ČprorwałoÇ. 2) Pochwała Wilhelmiego jako redaktora, w przeciwstawieniu do Gottesmana. Pochwała zupełnie wyjątkowa w środowisku pisarskim. Taką identyczną pochwałę wygłosił Cat do Koźniewskiego w rozmowie 1 maja 1964 roku, kiedy Koźniewski był u Cata. [É] 9) Kurtuazja, z jaką autor w ČKulturzeÇ potraktował przemówienie Koźniewskiego z czerwca - które wywołało przecież takie zastrzeżenia w tym środowisku właśnie - może mieć źródło w pewnej przyjaźni, jaką Cat żywi dla Koźniewskiego, inaczej by nie darowałÉ".
"Manewrowość" i "ofensywność" konfidenta 33 pozwala nam spojrzeć na działalność agenturalną Koźniewskiego z wielu stron. Liczba osób i środowisk, na które donosił w ciągu prawie pięćdziesięciu lat współpracy z bezpieką, liczba poruszonych w raportach wątków i zdarzeń oraz analityczność dostarczanych informacji, sprawiają, że mamy do czynienia z agentem wielowymiarowym. Koźniewski w środowisku "Polityki" był postacią wpływową. Nie tylko donosił na redakcyjnych kolegów, ale miał również wpływ na linię pisma stojącego dziś w pierwszym szeregu frontu antylustracyjnego. Przypomnijmy, że jako agent zidentyfikowany został również Andrzej Garlicki, kolejna podpora "Polityki".
Sławomir Cenckiewicz
Piotr Gontarczyk
Jestem zawsze lojalnym obywatelem, który nigdy nie oszukał państwa na grosz, nigdy kilometra nie przejechał bez biletu". Tak mówił w jednym z wywiadów publicysta tygodnika "Polityka" Kazimierz Koźniewski (1919-2005). To prawda, Koźniewski był lojalnym obywatelem PRL. Służył ludowej ojczyźnie od początku aż do ostatnich dni jej istnienia. Świadczy o tym jego oficjalna i nieoficjalna biografia. Jego biografia nie wskazywała na to, że będzie wyjątkowo gorliwym konfidentem.
Od lat 40. aż do 1989 r. Kazimierz Koźniewski współpracował z Departamentem III Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Na ogół posługiwał się pseudonimem 33, ale niektóre ze swoich doniesień lub raczej analiz i opracowań przekazywanych oficerom bezpieki sygnował pseudonimem Harcmistrz lub po prostu podpisywał imieniem i nazwiskiem. Przez lata współpracy z bezpieką zmieniał się też agenturalny status Koźniewskiego. W różnych okresach bywał na przemian tajnym współpracownikiem, kontaktem operacyjnym, kontaktem poufnym, konsultantem SB.
Pęknięta biografia
Koźniewski był z wykształcenia polonistą. Od najmłodszych lat działał w harcerstwie. Był prozaikiem, publicystą, dziennikarzem, eseistą, reportażystą, autorem scenariuszy filmowych. Od 1939 r. był zaangażowany w działalność podziemia niepodległościowego. W latach 1939-1940 należał do Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej, której był jednym z założycieli. Później przedostał się na Zachód. W latach 1940-1941 był żołnierzem Wojska Polskiego we Francji i w Szkocji. W 1941 r. odbył swoją pierwszą misję do kraju jako kurier rządu polskiego na uchodźstwie. W sierpniu 1941 r., podczas wykonywania misji, został aresztowany w Budapeszcie, gdzie był więziony do 1943 r. Po opuszczeniu więzienia wrócił nielegalnie do kraju. W latach 1943-1945 pracował w Departamencie Informacji Delegatury Rządu RP na Kraj. Był współpracownikiem pism konspiracyjnych i członkiem dowództwa Szarych Szeregów.
Po wojnie, od 1947 r., Koźniewski był aktywnym członkiem warszawskiego oddziału Związku Literatów Polskich - w PRL opublikował 6 tys. artykułów i wydał 55 książek. Obracał się w kręgu znanych pisarzy i publicystów, takich jak Antoni Słonimski, Stanisław Cat-Mackiewicz, Melchior Wańkowicz, Paweł Jasienica, Stefan Kisielewski czy Leopold Tyrmand. Od 1957 r. aż do śmierci był na stałe związany z tygodnikiem "Polityka".
Nawet w czasach III Rzeczypospolitej pozostawał Koźniewski niewzruszonym obrońcą i adwokatem PRL. W wydanej w 1999 r. "Historii co tydzień" nazwał okres stalinizmu "drugą rundą polskiego pozytywizmu". Uzasadniał to, pisząc m.in.: "Tak zwany polski stalinizm - lata 1949-55 - to równocześnie ostre działania totalitarne, więzienie Gomułki i Spychalskiego, dalsze procesy i egzekucje wielu wyższych oficerów AK, ale też już pierwsze pozytywne rezultaty odbudowy kraju zniszczonego wojną. Bezpieczeństwo socjalne, tanie mieszkania, bezpłatna nauka, dostępność książek. W skali odczuwania masowego pozytywy zaczynają przeważać nad zbrodniami popełnianymi na jednostkach czy na grupach".
Agent Harcmistrz
W archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie zachowało się pięć obszernych (kilkaset stron dokumentów w każdej) teczek roboczych (teczek pracy) tajnego współpracownika 33. Brakuje natomiast tzw. teczki personalnej, w której archiwizowano pisemne zobowiązanie do współpracy, pokwitowania odbioru pieniędzy, ankietę i okresowe oceny pracy tajnego współpracownika przez prowadzących go oficerów. Teczki robocze pozwalają jednak dość szczegółowo opisać historię współpracy Koźniewskiego z bezpieką. Ze zgromadzonych w nich materiałów wynika, że od lat 60. do końca PRL oficerami prowadzącymi agenta 33 byli kolejno: ppłk Tadeusz Chlebicki (były oficer Departamentu X MBP, starszy inspektor Wydziału IV Departamentu III), płk Henryk Walczyński (naczelnik Wydziału IV Departamentu III), a od lat 70. mjr Krzysztof Majchrowski (późniejszy generał i dyrektor Departamentu III MSW/Departamentu Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa MSW). Z efektami pracy 33 zapoznawali się nawet partyjni notable, m.in. Stanisław Kania i Jerzy Łukaszewicz, którym Majchrowski przekazywał analizy sporządzone przez swojego agenta.
Zachowana dokumentacja pozwala stwierdzić, że Koźniewski był uważany za jednego z najcenniejszych agentów bezpieki w środowisku literatów. Pracował zgodnie z wytycznymi oficerów prowadzących, bronił się przed dekonspiracją, rejestrował wszystkie wydarzenia mogące zainteresować UB/SB, pisał donosy, wymieniając siebie w trzeciej osobie. W charakterystyce sporządzonej przez mjr. Majchrowskiego we wrześniu 1974 r. czytamy: "Kontakt operacyjny ps. Č33Ç jest z zawodu literatem. Poza własną twórczością znajdującą odbicie w napisanych i opublikowanych pozycjach książkowych jest zatrudniony na stanowisku redaktora w jednym z czasopism kulturalnych. Został zorganizowany w 1957 r. (poprzednio był tajnym współpracownikiem) i od tej pory systematycznie wykorzystywany do rozpracowania negatywnych napięć i politycznych zjawisk w środowisku literackim oraz styku literatów z ośrodkami antykomunistycznymi na Zachodzie. Posiada znaczne możliwości operacyjne, udzielając wartościowych informacji. Jest systematycznie wynagradzany pieniężnie. Spotkania odbywane są w M[iekszaniu] K[onspiracyjnym] ps. ČRzekaÇ".
Koźniewski był niejako agentem nowego typu. Posługując się terminologią SB, był tzw. źródłem manewrowym, a zarazem ofensywnym. To znaczy, że nie był przypisany ani do swojego macierzystego środowiska (harcerzy i literatów), ani nawet do miejsca zamieszkania. Używano go więc nie tylko do inwigilacji środowiska warszawskich literatów i byłych członków Szarych Szeregów (od tego zaczynał), ale również dziennikarzy ("Polityki", "Tygodnika Warszawskiego" czy "Tygodnika Powszechnego"), kombatantów (m.in. żołnierzy AK), ludzi nauki (np. Kazimierza Kumanieckiego), Kościoła katolickiego (m.in. księży związanych z redakcją "Tygodnika Warszawskiego" i "Tygodnika Powszechnego"), opozycji (np. Jana Józefa Lipskiego), a nawet polskiej emigracji (paryskiej "Kultury" czy emigracji pomarcowej), co od czasu do czasu wiązało się z przerzucaniem agenta za granicę.
Na odcinku reakcyjnej emigracji
Udział Koźniewskiego w rozpracowywaniu emigracji jest jednym z najciekawszych wątków w jego agenturalnej działalności. Bodaj pierwsze zadanie, jakie zlecono agentowi 33 "na odcinku reakcyjnej emigracji", wiązało się z jego pobytem w Cannes, gdzie wiosną 1954 r. odbierał wyróżnienie za ekranizację powieści "Piątka z ulicy Barskiej" w reżyserii Aleksandra Forda. W czasie ponadmiesięcznego pobytu we Francji Koźniewski przez swoich znajomych z okresu wojennego (Tadeusza Ładę i Wandę Drzewiecką) poznał m.in. Józefa Czapskiego, Jerzego Giedroycia, Zofię i Zygmunta Hertzów. We wstępnym sprawozdaniu z pobytu we Francji pisał: "Rozmowy i kontakty pozwoliły mi zebrać ciekawy materiał ogólno-polityczny, który przekażę w sprawozdaniach szczegółowych. Sądzę, że moje spotkania wywołały w tamtejszym środowisku dużą sensację i ich echa będą niemałe. Mam wrażenie, że jakieś (nie wiem dokładnie jakie) koła polityczne emigracji zwróciły na mnie swą uwagę, ale że robiły to bardzo dyskretnie i ostrożnie, używając w celu pani Drzewieckiej i ludzi z ČKulturyÇ przede wszystkim".
Opiekun Wańkowicza
W połowie lat 50. Koźniewski brał czynny udział w jednej z największych operacji bezpieki, wymierzonej w środowiska polskiej emigracji - w tzw. drugiej kampanii reemigracyjnej. W ostatnich dniach lipca 1955 r. razem z pięćdziesięcioma intelektualistami Koźniewski podpisał apel wzywający emigrantów do powrotu. "Dla wszystkich, którzy wrócą, otwierają się perspektywy doskonalenia swych kwalifikacji, perspektywy rozjaśnione rozwijającym się nieustannie ekonomicznym i kulturalnym życiem naszej Ojczyzny. Wracajcie więc, a będziecie powitani gorąco przez Waszych bliskich - życzliwie przez całe społeczeństwo. Wracajcie. Droga powrotu do Ojczyzny stoi przed Wami otworem" - czytamy w apelu, którego treść i lista sygnatariuszy były uzgodnione z bezpieką.
Agent 33 odpowiadał wówczas m.in. za kontakty z Melchiorem Wańkowiczem, z którym korespondował, przekazując treść listów oficerowi prowadzącemu. Miał za zadanie wpłynąć na pisarza, by ten zaczął publikować w kraju, odwiedził Polskę, a później osiadł w niej na stałe. Wiosną 1956 r. Wańkowicz korespondował z Koźniewskim w sprawie wydania w kraju skrótu książki o bitwie pod Monte Cassino. Koźniewski miał zostać jej redaktorem w imieniu wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej. Z pilotowanej przez bezpiekę korespondencji wynika, że za namową Koźniewskiego Wańkowicz zgodził się na usunięcie z książki wszelkich akcentów antysowieckich.
Po powrocie Wańkowicza do Polski agent 33 rozpracowywał pisarza, narzekając, że "unika on omawiania kompleksów zasadniczych, takich jak sprawa AK, Powstania, Rosji - postępując rozsądnie, gdyż wie, że w tych sprawach musiałby poróżnić się z rządem, czego nie chce". Kiedy w 1964 r. 72-letni Wańkowicz został aresztowany "pod zarzutem przekazania za granicę opracowanych materiałów szkalujących Polskę Ludową", w czasie rozprawy sądowej to Koźniewski obciążył go, ujawniając, że w 1963 r. spotkał się w Wiedniu z pracownikiem RWE Tadeuszem Nowakowskim.
Demaskator Cata-Mackiewicza
Koźniewski był dla SB źródłem analitycznym. We współpracy z bezpieką wykorzystywał m.in. swój talent literacki, erudycję i doskonałą pamięć. Pozwoliło to na przykład zidentyfikować w 1964 r. na potrzeby SB Stanisława Cata-Mackiewicza, który publikował na łamach paryskiej "Kultury" pod pseudonimem Gaston de Cerizay. W donosie z 27 października 1964 r. agent 33 skonfrontował styl i argumentację tekstu Gastona de Cerizay z prywatnymi i publicznymi wypowiedziami Mackiewicza w tym czasie. W części poświęconej tzw. zależnościom merytorycznym agent pisał m.in.: "1) atak na Iwaszkiewicza za artykuł w ČTwórczościÇ - słowo: czołobitność Iwaszkiewicza - niemal dosłownie użyte zwroty z przemówienia Cata wygłoszonego na styczniowym plenum ZLP. Użycie w tym - charakterystyczne dla prozy Cata - słów rosyjskich np. ČprorwałoÇ. 2) Pochwała Wilhelmiego jako redaktora, w przeciwstawieniu do Gottesmana. Pochwała zupełnie wyjątkowa w środowisku pisarskim. Taką identyczną pochwałę wygłosił Cat do Koźniewskiego w rozmowie 1 maja 1964 roku, kiedy Koźniewski był u Cata. [É] 9) Kurtuazja, z jaką autor w ČKulturzeÇ potraktował przemówienie Koźniewskiego z czerwca - które wywołało przecież takie zastrzeżenia w tym środowisku właśnie - może mieć źródło w pewnej przyjaźni, jaką Cat żywi dla Koźniewskiego, inaczej by nie darowałÉ".
"Manewrowość" i "ofensywność" konfidenta 33 pozwala nam spojrzeć na działalność agenturalną Koźniewskiego z wielu stron. Liczba osób i środowisk, na które donosił w ciągu prawie pięćdziesięciu lat współpracy z bezpieką, liczba poruszonych w raportach wątków i zdarzeń oraz analityczność dostarczanych informacji, sprawiają, że mamy do czynienia z agentem wielowymiarowym. Koźniewski w środowisku "Polityki" był postacią wpływową. Nie tylko donosił na redakcyjnych kolegów, ale miał również wpływ na linię pisma stojącego dziś w pierwszym szeregu frontu antylustracyjnego. Przypomnijmy, że jako agent zidentyfikowany został również Andrzej Garlicki, kolejna podpora "Polityki".
Więcej możesz przeczytać w 24/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.