Najstarsza na świecie budowla w Bośni jest tak samo prawdziwa jak nadajnik radiowy w Arce Przymierza
Marta Landau
Do łączenia kamiennych bloków odkrytej w Bośni piramidy użyto tego samego rodzaju spoiwa co w piramidach egipskich! Tak twierdzi egipski geolog Ali Abd Barakat. Niedawno badał on znajdującą się niedaleko miejscowości Visoko w Bośni piramidę przypominającą budowlę z Teotihuac+n, a rozmiarami przewyższającą piramidę Cheopsa w Gizie. Bośniacka piramida ma być najstarsza na świecie, może liczyć nawet 12 tys. lat, podczas gdy piramidy w Gizie wzniesiono 5 tys. lat temu! Jej odkrywca, Semir Osmanagić, ochrzcił budowlę mianem Piramidy Słońca i rozpoczął nagłaśnianie przez media wykopalisk, które wkrótce zamierzają odwiedzić eksperci UNESCO.
Bośniacki archeolog amator twierdzi, że do zagadkowego kompleksu należą też cztery inne piramidy: Księżyca, Ziemi, Smoka i jedna, której jeszcze nie nadał imienia. Osmanagić bada teraz, czy na sąsiednim wzgórzu Pljeäevica nie ma łączącego je podziemnego tunelu. Jedyny kłopot w tym, że w Bośni nie ma żadnej piramidy, bo nie miał jej kto zbudować, a cała historia jest wymysłem Semira Osmanagicia. 27-12 tys. lat temu jedynymi mieszkańcami Bałkanów byli łowcy i zbieracze, którzy chronili się w otwartych obozowiskach lub w jaskiniach. Nie potrafili wznieść nawet prostej chaty. Potężną i skomplikowaną budowlę może stworzyć tylko społeczeństwo na tak wysokim stopniu rozwoju, że znajdzie się w nim miejsce dla architektów, inżynierów i tysięcy robotników. A takie społeczeństwa rozwinęły się w Egipcie i Mezoameryce; na terenie Bośni - nie!
Energia z kosmosu
Osmanagić, amerykański budowlaniec bośniackiego pochodzenia, bywa przedstawiany w mediach jako fachowiec, który przez 15 lat badał piramidy w Ameryce Środkowej. W jego książce "The World of the Maya" nie ma jednak nic na temat społeczeństwa, studiów technik architektonicznych ani historii sztuki. Pełno jest natomiast dywagacji o energii z kosmosu i o tym, że Majowie pochodzą bezpośrednio od uchodźców z zaginionych kontynentów: Atlantydy i Lemurii.
Archeolodzy z muzeum i uniwersytetu w Sarajewie obawiają się, że wykopaliska Osmanagicia uszkodzą stanowiska archeologiczne w okolicy domniemanej piramidy. "To tak jakbym ja, archeolog, miał przeprowadzić chirurgiczną operację w szpitalu" - komentuje Enver Imamović, były dyrektor Muzeum Narodowego w Sarajewie. Osmanagić nie daje jednak za wygraną. Twierdzi, że w jednym z podziemnych tuneli znalazł kamienny monolit z tajemniczymi napisami, które mają być zbadane w Kairze.
Reaktor przymierza
Pseudonaukowcy uwielbiają się powoływać na starożytną, dostępną jedynie im tajemną wiedzę. Jedna z najbardziej popularnych teorii głosi, że w zamierzchłej przeszłości naszą planetę odwiedzili zaawansowani technologicznie przybysze z kosmosu, którzy pozostawili m.in. piramidy w Gizie, głowy na Wyspie Wielkanocnej i kamienny krąg w Stonehenge. Erich von Dniken twierdzi, że ślady kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami można znaleźć w starożytnych księgach, w naszym kręgu kulturowym przede wszystkim w Starym Testamencie. Arka Przymierza miała być odbiornikiem radiowym lub reaktorem atomowym, wirujące koła w proroctwie Ezechiela - helikopterem, a wieloryb, który połknął Jonasza, łodzią podwodną. Sodoma i Gomora zostały zniszczone przez eksplozję atomową, a Adam i Ewa wygnani z raju przez anioła z płonącym mieczem, czyli miotaczem ognia.
Dniken, szwajcarski hotelarz, napisał na temat tzw. paleokontaktu 26 książek, wszystkie przetłumaczono na ponad 20 języków i sprzedano w ponad 60 mln egzemplarzy! Pseudoarcheolodzy - tak jak inni pseudonaukowcy - są jednak niezwykle odporni na fakty. Piramidy wzniesiono za pomocą technologii dostępnych w III tysiącleciu p.n.e., a figury z płaskowyżu Nazca łatwo można wykreślić przy użyciu sznurów i kołków. Kamienne posągi na Wyspie Wielkanocnej stawiano zaś, stosując specjalne rampy, co udowodnił w latach 80. Thor Heyerdahl.
UFO w Betlejem
Ludzie prawdopodobnie od wieków obserwowali UFO. Podobno w 329 r. p.n.e. żołnierze Aleksandra Macedońskiego ujrzeli na niebie dwa obiekty przypominające srebrne tarcze. W 1235 r. japoński generał Oritsume razem ze swoją armią obserwował na niebie niezwykłą grę świateł. W sierpniu 1566 r. niebo nad Bazyleą niemal zasłoniły czarne kule niewiadomego pochodzenia; podobnej obserwacji dokonano pięć lat wcześniej w Norymberdze. Być może to UFO brano w przeszłości za anioły lub siły piekielne. Niektórzy uważają też, że to UFO, a nie meteor nazwany Gwiazdą Betlejemską, poprowadziło mędrców do miejsca narodzenia Jezusa.
Nie zidentyfikowane obiekty latające nie są statkami z pozaziemskiej cywilizacji. UFO to złudzenie optyczne - przekonuje raport brytyjskiego ministerstwa obrony z 2000 r. (ujawniono go dopiero w tym roku). Za ten fenomen mogą być odpowiedzialne meteory, światła samolotów, balony o niezwykłych kształtach i nietypowe stada ptaków. Autorzy raportu sugerują też, że fałszywe wspomnienia z porwań przez kosmitów powstają podczas oddziaływania pola elektromagnetycznego na płaty skroniowe. Poddana takim oddziaływaniom osoba potrafi opisać to, co rzekomo widziała, słyszała lub czego doświadczyła. Za ofiarę porwania uważał się m.in. Kary Mullis, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii w 1993 r.
Niektóre "spotkania trzeciego stopnia" to zwykłe oszustwa. Amerykanin Billy Meier z żoną Kaliope wykorzystał do sfabrykowania najsłynniejszej fotografii UFO miniaturowe drzewko z zestawu kolejki elektrycznej. Przykleił je do modelu latającego spodka i sfotografował w plenerze. Na zdjęciu wygląda to, jakby latający talerz orbitował wokół dużego drzewa. Kalliope Meier zdradziła szczegóły oszustwa po rozwodzie z mężem.
Podobnym oszustwem okazały się kręgi w zbożu, które stały się popularne w Anglii w latach 70., a potem na całym świecie. Pseudonaukowcy wyjaśniają to zjawisko oddziaływaniem nie znanej nauce energii emanującej podczas lądowania pojazdów pozaziemskich lub materialną wizualizacją częstotliwości światła i dźwięku emitowanego przez przybyszów z kosmosu. Prawda jest o wiele prostsza. W 1991 r. Anglicy Doug Bower i Dave Chorley przyznali się do stworzenia pierwszych kręgów za pomocą desek, liny, kołków i drutu. Oszustwo wydało się dzięki podejrzliwości żony Bowera, która oskarżyła znikającego z domu na całe noce męża o zdradę.
Pseudonaukowcy lubią się porównywać do spalonego na stosie Galileusza. Zapominają jednak, że większość astronomów w XVI wieku zgadzała się z jego teoriami. Nauka nie jest wiarą i poszukuje odpowiedzi na pytanie: jak jest naprawdę? W końcu nawet Indiana Jones był uniwersyteckim wykładowcą.
Marta Landau
Do łączenia kamiennych bloków odkrytej w Bośni piramidy użyto tego samego rodzaju spoiwa co w piramidach egipskich! Tak twierdzi egipski geolog Ali Abd Barakat. Niedawno badał on znajdującą się niedaleko miejscowości Visoko w Bośni piramidę przypominającą budowlę z Teotihuac+n, a rozmiarami przewyższającą piramidę Cheopsa w Gizie. Bośniacka piramida ma być najstarsza na świecie, może liczyć nawet 12 tys. lat, podczas gdy piramidy w Gizie wzniesiono 5 tys. lat temu! Jej odkrywca, Semir Osmanagić, ochrzcił budowlę mianem Piramidy Słońca i rozpoczął nagłaśnianie przez media wykopalisk, które wkrótce zamierzają odwiedzić eksperci UNESCO.
Bośniacki archeolog amator twierdzi, że do zagadkowego kompleksu należą też cztery inne piramidy: Księżyca, Ziemi, Smoka i jedna, której jeszcze nie nadał imienia. Osmanagić bada teraz, czy na sąsiednim wzgórzu Pljeäevica nie ma łączącego je podziemnego tunelu. Jedyny kłopot w tym, że w Bośni nie ma żadnej piramidy, bo nie miał jej kto zbudować, a cała historia jest wymysłem Semira Osmanagicia. 27-12 tys. lat temu jedynymi mieszkańcami Bałkanów byli łowcy i zbieracze, którzy chronili się w otwartych obozowiskach lub w jaskiniach. Nie potrafili wznieść nawet prostej chaty. Potężną i skomplikowaną budowlę może stworzyć tylko społeczeństwo na tak wysokim stopniu rozwoju, że znajdzie się w nim miejsce dla architektów, inżynierów i tysięcy robotników. A takie społeczeństwa rozwinęły się w Egipcie i Mezoameryce; na terenie Bośni - nie!
Energia z kosmosu
Osmanagić, amerykański budowlaniec bośniackiego pochodzenia, bywa przedstawiany w mediach jako fachowiec, który przez 15 lat badał piramidy w Ameryce Środkowej. W jego książce "The World of the Maya" nie ma jednak nic na temat społeczeństwa, studiów technik architektonicznych ani historii sztuki. Pełno jest natomiast dywagacji o energii z kosmosu i o tym, że Majowie pochodzą bezpośrednio od uchodźców z zaginionych kontynentów: Atlantydy i Lemurii.
Archeolodzy z muzeum i uniwersytetu w Sarajewie obawiają się, że wykopaliska Osmanagicia uszkodzą stanowiska archeologiczne w okolicy domniemanej piramidy. "To tak jakbym ja, archeolog, miał przeprowadzić chirurgiczną operację w szpitalu" - komentuje Enver Imamović, były dyrektor Muzeum Narodowego w Sarajewie. Osmanagić nie daje jednak za wygraną. Twierdzi, że w jednym z podziemnych tuneli znalazł kamienny monolit z tajemniczymi napisami, które mają być zbadane w Kairze.
Reaktor przymierza
Pseudonaukowcy uwielbiają się powoływać na starożytną, dostępną jedynie im tajemną wiedzę. Jedna z najbardziej popularnych teorii głosi, że w zamierzchłej przeszłości naszą planetę odwiedzili zaawansowani technologicznie przybysze z kosmosu, którzy pozostawili m.in. piramidy w Gizie, głowy na Wyspie Wielkanocnej i kamienny krąg w Stonehenge. Erich von Dniken twierdzi, że ślady kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami można znaleźć w starożytnych księgach, w naszym kręgu kulturowym przede wszystkim w Starym Testamencie. Arka Przymierza miała być odbiornikiem radiowym lub reaktorem atomowym, wirujące koła w proroctwie Ezechiela - helikopterem, a wieloryb, który połknął Jonasza, łodzią podwodną. Sodoma i Gomora zostały zniszczone przez eksplozję atomową, a Adam i Ewa wygnani z raju przez anioła z płonącym mieczem, czyli miotaczem ognia.
Dniken, szwajcarski hotelarz, napisał na temat tzw. paleokontaktu 26 książek, wszystkie przetłumaczono na ponad 20 języków i sprzedano w ponad 60 mln egzemplarzy! Pseudoarcheolodzy - tak jak inni pseudonaukowcy - są jednak niezwykle odporni na fakty. Piramidy wzniesiono za pomocą technologii dostępnych w III tysiącleciu p.n.e., a figury z płaskowyżu Nazca łatwo można wykreślić przy użyciu sznurów i kołków. Kamienne posągi na Wyspie Wielkanocnej stawiano zaś, stosując specjalne rampy, co udowodnił w latach 80. Thor Heyerdahl.
UFO w Betlejem
Ludzie prawdopodobnie od wieków obserwowali UFO. Podobno w 329 r. p.n.e. żołnierze Aleksandra Macedońskiego ujrzeli na niebie dwa obiekty przypominające srebrne tarcze. W 1235 r. japoński generał Oritsume razem ze swoją armią obserwował na niebie niezwykłą grę świateł. W sierpniu 1566 r. niebo nad Bazyleą niemal zasłoniły czarne kule niewiadomego pochodzenia; podobnej obserwacji dokonano pięć lat wcześniej w Norymberdze. Być może to UFO brano w przeszłości za anioły lub siły piekielne. Niektórzy uważają też, że to UFO, a nie meteor nazwany Gwiazdą Betlejemską, poprowadziło mędrców do miejsca narodzenia Jezusa.
Nie zidentyfikowane obiekty latające nie są statkami z pozaziemskiej cywilizacji. UFO to złudzenie optyczne - przekonuje raport brytyjskiego ministerstwa obrony z 2000 r. (ujawniono go dopiero w tym roku). Za ten fenomen mogą być odpowiedzialne meteory, światła samolotów, balony o niezwykłych kształtach i nietypowe stada ptaków. Autorzy raportu sugerują też, że fałszywe wspomnienia z porwań przez kosmitów powstają podczas oddziaływania pola elektromagnetycznego na płaty skroniowe. Poddana takim oddziaływaniom osoba potrafi opisać to, co rzekomo widziała, słyszała lub czego doświadczyła. Za ofiarę porwania uważał się m.in. Kary Mullis, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii w 1993 r.
Niektóre "spotkania trzeciego stopnia" to zwykłe oszustwa. Amerykanin Billy Meier z żoną Kaliope wykorzystał do sfabrykowania najsłynniejszej fotografii UFO miniaturowe drzewko z zestawu kolejki elektrycznej. Przykleił je do modelu latającego spodka i sfotografował w plenerze. Na zdjęciu wygląda to, jakby latający talerz orbitował wokół dużego drzewa. Kalliope Meier zdradziła szczegóły oszustwa po rozwodzie z mężem.
Podobnym oszustwem okazały się kręgi w zbożu, które stały się popularne w Anglii w latach 70., a potem na całym świecie. Pseudonaukowcy wyjaśniają to zjawisko oddziaływaniem nie znanej nauce energii emanującej podczas lądowania pojazdów pozaziemskich lub materialną wizualizacją częstotliwości światła i dźwięku emitowanego przez przybyszów z kosmosu. Prawda jest o wiele prostsza. W 1991 r. Anglicy Doug Bower i Dave Chorley przyznali się do stworzenia pierwszych kręgów za pomocą desek, liny, kołków i drutu. Oszustwo wydało się dzięki podejrzliwości żony Bowera, która oskarżyła znikającego z domu na całe noce męża o zdradę.
Pseudonaukowcy lubią się porównywać do spalonego na stosie Galileusza. Zapominają jednak, że większość astronomów w XVI wieku zgadzała się z jego teoriami. Nauka nie jest wiarą i poszukuje odpowiedzi na pytanie: jak jest naprawdę? W końcu nawet Indiana Jones był uniwersyteckim wykładowcą.
PUSTA ZIEMIA |
---|
Egipski matematyk Mustafa Abdelkader nadal pracuje nad dopasowaniem teorii fizycznych do zdumiewającej hipotezy, że Ziemia jest pusta w środku! Ten pomysł narodził się pod koniec XVII wieku w głowie astronoma Edmunda Halleya (odkrywcy komety Halleya), który próbował w ten sposób wyjaśnić anomalie magnetyczne naszej planety. Wielu przedstawicieli nurtu New Age uważa do dziś, że wejścia do podziemnego świata znajdują się na Antarktydzie, w Tybecie, Peru i Kalifornii i że tamtędy wydostaje się z wnętrza Ziemi UFO. Są również tacy, którzy twierdzą, że to my żyjemy we wnętrzu pustej sfery, a Słońce i gwiazdy to niewielkie gorące ciała, rozmieszczone w jej środku. Nie przeszkadza im wcale udowodnione już przez Newtona prawo głoszące, że siła grawitacji wewnątrz pustej, symetrycznej sfery wynosi zero. Jej mieszkańcy unosiliby się więc swobodnie. |
Więcej możesz przeczytać w 24/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.