Jarosław Kaczyński i Andrzej Lepper pocałunkami torują sobie drogę do sukcesu
Pocałunek sprawił, że Jolanta Szczypińska, posłanka PiS, trafiła na okładki kolorowych pism. Szczypińska pocałowała premiera Jarosława Kaczyńskiego po jego exposé. Pocałunek uczynił posłankę sławną, a premierowi stworzył okazję do zmiany wizerunku. Kaczyński uchodził bowiem za osobę raczej nieprzystępną, o naturze samotnika. Gest Szczypińskiej dał szansę na "ocieplenie" Kaczyńskiego w odbiorze publicznym, zwłaszcza że nastąpiły po nim zwierzenia posłanki na temat jej uczuć do premiera i spekulacje na temat ewentualnego ślubu obojga. Ta historia stała się materiałem nie tylko dla plotkarskich pism, ale i dla specjalistów od politycznego marketingu. Nic dziwnego - pocałunek to ważny nośnik nie tylko znaczeń intymnych, ale i politycznych, społecznych czy kulturowych. Jak napisał Otto F. Best w "Historii pocałunku", "całowanie jest znakiem", całkiem dobrze skodyfikowanym.
I to na długo przed tym, nim posłowie francuskiego Zgromadzenia Prawodawczego zostali 7 lipca 1792 r. wręcz zobowiązani do obdarzenia się pocałunkiem.
Całus uczłowieczający
Całus Szczypińskiej mógł być starannie zaplanowany - twierdzą specjaliści od politycznego marketingu. - Chodziło o to, by do opinii publicznej poszedł komunikat, że wokół starego kawalera, jakim jest Jarosław Kaczyński, jednak kręcą się kobiety. Dzięki pocałunkowi odsuwa się niekorzystne dla premiera skojarzenia - mówi Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Jeśli ten pocałunek wymyślono, to był to majstersztyk. A plotki o ślubie są dla Kaczyńskiego wyjątkowo korzystne - dodaje Wiesław Gałązka, autor książki "Nie wystarczy być, czyli od zera do lidera".
PiS szeroko czerpało z amerykańskich wzorców marketingu wyborczego, więc trudno sobie wyobrazić, by partyjni spece nie dostrzegli pozytywnej funkcji pocałunku w życiu politycznym USA. Podczas kampanii prezydenckiej w 2000 r. Al Gore walczył za pomocą całusa ze swoim wizerunkiem sztywniaka. Na konwencji Partii Demokratycznej wszedł na scenę, wziął w ramiona żonę i namiętnie ją pocałował. Ten całus stał się najważniejszym wydarzeniem kampanii. W zgodnej opinii speców od marketingu politycznego był świetnym sposobem na poprawę notowań kandydata, który po tym pełnym czułości geście wydawał się mniej "drewniany". Ostatecznie kandydat demokratów przegrał wybory, ale Bush zwyciężył minimalną przewagą głosów.
George W. Bush już jako prezydent starał się poprawić wizerunek, całując żonę Laurę na dorocznej kolacji z dziennikarzami. W Polsce tego rodzaju czułości wykorzystywał do ocieplenia wizerunku głównie Aleksander Kwaśniewski. Znamienny jest namiętny pocałunek prezydenckiej pary po unijnym referendum. Publicznie okazywana czułość wyszła Kwaśniewskiemu na dobre - mimo podejrzeń o udział w aferach i nadużywanie alkoholu nie tracił popularności.
Lepperyzacja pocałunku
- Politycy powinni uważać z pocałunkami i całować wyłącznie swoje żony - podkreśla Jabłoński. Publiczne całowanie żony dowodzi, że małżeństwo polityka ma się znakomicie. A od rządzących wymagamy udanego życia rodzinnego, bo polityk, który jest w stanie stworzyć zgodną rodzinę, łatwiej - jak sądzimy - zapanuje nad państwem. Jednak Andrzej Lepper złamał tę żelazną, zdawałoby się, zasadę całowania w polityce. Podczas ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej gorliwie całował rozmaite kobiety na wyborczych wiecach. Najwyraźniej wyszedł z założenia, że uściski dłoni, których liczba przekłada się ponoć na liczbę głosów, nie wystarczą. Efekt lepperyzacji zasad całowania kobiet był pozytywny dla obecnego wicepremiera, więc zachęcił innych, by postępowali podobnie.
- Pocałunki pozwalają politykowi dowartościować kobietę, bo przecież panuje przekonanie, że nie całuje się kogokolwiek, ale osoby wybrane, które traktujemy z szacunkiem - mówi Piotr Tymochowicz, były doradca Leppera do spraw wizerunku. Pocałunek ma też tę zaletę, że nie pociąga za sobą konieczności rozmowy. Jest to więc oszczędność czasu. Po uściśnięciu dłoni, polityk powinien zaś powiedzieć choć jedno zdanie do wyborcy, może to być na przykład komplement.
Lech Kaczyński również nie poprzestaje na całowaniu małżonki, choć nie odważył się naśladować Leppera. Często całuje za to kobiety w rękę. Gdyby wielbicielki prezydenta znały semiotykę całowania, byłyby w siódmym niebie. Jak bowiem czytamy w "Historii pocałunku", pocałunek w dłoń "wyraża uprzejmość, szacunek, a nawet miłość", a "pierwotnie oznaczał uległość i wdzięczność". W rękę całowało się królów, cesarzy, papieży. W ten sposób całowali Aleksandra Wielkiego jego żołnierze. Gdyby iść tym tropem, całus w policzek Szczypińskiej był mniej wartościowy niż całowanie innych posłanek w rękę. Bo zgodnie z teorią całowania to one, a nie Szczypińska, były wyróżnione. Całus w policzek, jak przypomina Best, jest jednostronny i oznacza dawanie - "stanowi on jakby karmienie bez rewanżu, nieodwzajemniony dar" i "bywa motywowany pasożytniczo".
Pocałunki wasalskie
Najpowszechniejszą formą publicznego pocałunku są całusy rozsyłane dłonią. Dzisiaj ten gest jest stosowany przede wszystkim przez gwiazdy estrady, a upowszechniła go Marilyn Monroe. W Polsce całusy dłonią często rozsyłała Jolanta Kwaśniewska. Być może nie robiłaby tego, gdyby znała pierwotne znaczenie tego gestu. A kiedyś przesyłanie całusów dłonią stanowiło formę hołdu poddanych. W Rzymie niewolnicy i żebracy pozdrawiali całusami możnych, a aktorzy i muzycy publiczność, od której zależał ich byt i powodzenie. Gest ten przysługiwał więc osobom znajdującym się niżej w hierarchii. Niezależnie od pierwotnego znaczenia całusów rozsyłanych dłonią Kwaśniewskiej opłacił się ten gest.
Niektóre pocałunki ewidentnie nie służą politykom. Jean-Marie Le Pen nie stał się bardziej sympatyczny w oczach wyborców dzięki wyznaniu, że całuje swojego białego szczura. Potwierdził tylko, że jest politycznym dziwakiem. Nie służyły ich autorom pocałunki wymieniane między komunistycznymi przywódcami - były najczęściej obleśne. Celował w nich szczególnie Leonid Breżniew. Najbardziej znany jest jego pocałunek z Erichem Honeckerem, przywódcą NRD. - Teoretycznie całowanie się komunistycznych liderów miało być symbolem wspólnych celów, ale tak naprawdę były to pocałunki wasalskie - mówi Gałązka. Radzi on politykom, by unikali męsko-męskich czułości, bo te się źle kojarzą - jak całowanie przez Aleksandra Kwaśniewskiego obecnego szefa SLD Wojciecha Olejniczaka czy obcałowywanie przez Adama Michnika jego byłego prześladowcy gen. Czesława Kiszczaka.
Niebezpieczne całowanie
O tym, że trzeba uważać z pocałunkami, przekonał się Władimir Putin. W czerwcu przechodząc obok turystów zgromadzonych na Kremlu, nagle kucnął przed pięcioletnim chłopcem i pocałował go w brzuch. Rosjanie nie mogli zrozumieć tego zachowania: sugerowano, że Putin był pijany. Pocałunek próbowano wytłumaczyć chęcią wykonania jakiegoś ludzkiego gestu, który złagodziłby wizerunek prezydenta jako zimnego polityka. Znaczeniowo był to gest wyjątkowo niefortunny, bo pokazywał traktowanie innej osoby jak zabawki czy zwierzątka, a nawet wzbudzał pedofilskie skojarzenia.
Skandal wywołał pocałunek piosenkarki Madonny, która podczas rozdania nagród MTV Video Music Awards w 2003 r. wpiła się w usta Britney Spears, a potem Christiny Aguilery. "The New York Post" opisał ten całuśny show jako desperacką próbę ratowania kariery znanych piosenkarek. Rush Limbaugh, znany amerykański komentator polityczny, uznał nawet, że występ Madonny, Spears i Aguilery może się stać przyczyną kolejnego ataku terrorystycznego Al-Kaidy.
Osoby publiczne powinny jednak pamiętać, że jednym pocałunkiem można odmienić rzeczywistość tylko w bajkach, gdzie królewicz zamieniał w ten sposób ropuchę w królewnę. Powinni też pamiętać, że pierwszym marketingowym pocałunkiem był pocałunek Judasza. Jak wiadomo, uczeń Jezusa zarobił wtedy 30 srebrników.
Fot: A. Jagielak
I to na długo przed tym, nim posłowie francuskiego Zgromadzenia Prawodawczego zostali 7 lipca 1792 r. wręcz zobowiązani do obdarzenia się pocałunkiem.
Całus uczłowieczający
Całus Szczypińskiej mógł być starannie zaplanowany - twierdzą specjaliści od politycznego marketingu. - Chodziło o to, by do opinii publicznej poszedł komunikat, że wokół starego kawalera, jakim jest Jarosław Kaczyński, jednak kręcą się kobiety. Dzięki pocałunkowi odsuwa się niekorzystne dla premiera skojarzenia - mówi Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Jeśli ten pocałunek wymyślono, to był to majstersztyk. A plotki o ślubie są dla Kaczyńskiego wyjątkowo korzystne - dodaje Wiesław Gałązka, autor książki "Nie wystarczy być, czyli od zera do lidera".
PiS szeroko czerpało z amerykańskich wzorców marketingu wyborczego, więc trudno sobie wyobrazić, by partyjni spece nie dostrzegli pozytywnej funkcji pocałunku w życiu politycznym USA. Podczas kampanii prezydenckiej w 2000 r. Al Gore walczył za pomocą całusa ze swoim wizerunkiem sztywniaka. Na konwencji Partii Demokratycznej wszedł na scenę, wziął w ramiona żonę i namiętnie ją pocałował. Ten całus stał się najważniejszym wydarzeniem kampanii. W zgodnej opinii speców od marketingu politycznego był świetnym sposobem na poprawę notowań kandydata, który po tym pełnym czułości geście wydawał się mniej "drewniany". Ostatecznie kandydat demokratów przegrał wybory, ale Bush zwyciężył minimalną przewagą głosów.
George W. Bush już jako prezydent starał się poprawić wizerunek, całując żonę Laurę na dorocznej kolacji z dziennikarzami. W Polsce tego rodzaju czułości wykorzystywał do ocieplenia wizerunku głównie Aleksander Kwaśniewski. Znamienny jest namiętny pocałunek prezydenckiej pary po unijnym referendum. Publicznie okazywana czułość wyszła Kwaśniewskiemu na dobre - mimo podejrzeń o udział w aferach i nadużywanie alkoholu nie tracił popularności.
Lepperyzacja pocałunku
- Politycy powinni uważać z pocałunkami i całować wyłącznie swoje żony - podkreśla Jabłoński. Publiczne całowanie żony dowodzi, że małżeństwo polityka ma się znakomicie. A od rządzących wymagamy udanego życia rodzinnego, bo polityk, który jest w stanie stworzyć zgodną rodzinę, łatwiej - jak sądzimy - zapanuje nad państwem. Jednak Andrzej Lepper złamał tę żelazną, zdawałoby się, zasadę całowania w polityce. Podczas ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej gorliwie całował rozmaite kobiety na wyborczych wiecach. Najwyraźniej wyszedł z założenia, że uściski dłoni, których liczba przekłada się ponoć na liczbę głosów, nie wystarczą. Efekt lepperyzacji zasad całowania kobiet był pozytywny dla obecnego wicepremiera, więc zachęcił innych, by postępowali podobnie.
- Pocałunki pozwalają politykowi dowartościować kobietę, bo przecież panuje przekonanie, że nie całuje się kogokolwiek, ale osoby wybrane, które traktujemy z szacunkiem - mówi Piotr Tymochowicz, były doradca Leppera do spraw wizerunku. Pocałunek ma też tę zaletę, że nie pociąga za sobą konieczności rozmowy. Jest to więc oszczędność czasu. Po uściśnięciu dłoni, polityk powinien zaś powiedzieć choć jedno zdanie do wyborcy, może to być na przykład komplement.
Lech Kaczyński również nie poprzestaje na całowaniu małżonki, choć nie odważył się naśladować Leppera. Często całuje za to kobiety w rękę. Gdyby wielbicielki prezydenta znały semiotykę całowania, byłyby w siódmym niebie. Jak bowiem czytamy w "Historii pocałunku", pocałunek w dłoń "wyraża uprzejmość, szacunek, a nawet miłość", a "pierwotnie oznaczał uległość i wdzięczność". W rękę całowało się królów, cesarzy, papieży. W ten sposób całowali Aleksandra Wielkiego jego żołnierze. Gdyby iść tym tropem, całus w policzek Szczypińskiej był mniej wartościowy niż całowanie innych posłanek w rękę. Bo zgodnie z teorią całowania to one, a nie Szczypińska, były wyróżnione. Całus w policzek, jak przypomina Best, jest jednostronny i oznacza dawanie - "stanowi on jakby karmienie bez rewanżu, nieodwzajemniony dar" i "bywa motywowany pasożytniczo".
Pocałunki wasalskie
Najpowszechniejszą formą publicznego pocałunku są całusy rozsyłane dłonią. Dzisiaj ten gest jest stosowany przede wszystkim przez gwiazdy estrady, a upowszechniła go Marilyn Monroe. W Polsce całusy dłonią często rozsyłała Jolanta Kwaśniewska. Być może nie robiłaby tego, gdyby znała pierwotne znaczenie tego gestu. A kiedyś przesyłanie całusów dłonią stanowiło formę hołdu poddanych. W Rzymie niewolnicy i żebracy pozdrawiali całusami możnych, a aktorzy i muzycy publiczność, od której zależał ich byt i powodzenie. Gest ten przysługiwał więc osobom znajdującym się niżej w hierarchii. Niezależnie od pierwotnego znaczenia całusów rozsyłanych dłonią Kwaśniewskiej opłacił się ten gest.
Niektóre pocałunki ewidentnie nie służą politykom. Jean-Marie Le Pen nie stał się bardziej sympatyczny w oczach wyborców dzięki wyznaniu, że całuje swojego białego szczura. Potwierdził tylko, że jest politycznym dziwakiem. Nie służyły ich autorom pocałunki wymieniane między komunistycznymi przywódcami - były najczęściej obleśne. Celował w nich szczególnie Leonid Breżniew. Najbardziej znany jest jego pocałunek z Erichem Honeckerem, przywódcą NRD. - Teoretycznie całowanie się komunistycznych liderów miało być symbolem wspólnych celów, ale tak naprawdę były to pocałunki wasalskie - mówi Gałązka. Radzi on politykom, by unikali męsko-męskich czułości, bo te się źle kojarzą - jak całowanie przez Aleksandra Kwaśniewskiego obecnego szefa SLD Wojciecha Olejniczaka czy obcałowywanie przez Adama Michnika jego byłego prześladowcy gen. Czesława Kiszczaka.
Niebezpieczne całowanie
O tym, że trzeba uważać z pocałunkami, przekonał się Władimir Putin. W czerwcu przechodząc obok turystów zgromadzonych na Kremlu, nagle kucnął przed pięcioletnim chłopcem i pocałował go w brzuch. Rosjanie nie mogli zrozumieć tego zachowania: sugerowano, że Putin był pijany. Pocałunek próbowano wytłumaczyć chęcią wykonania jakiegoś ludzkiego gestu, który złagodziłby wizerunek prezydenta jako zimnego polityka. Znaczeniowo był to gest wyjątkowo niefortunny, bo pokazywał traktowanie innej osoby jak zabawki czy zwierzątka, a nawet wzbudzał pedofilskie skojarzenia.
Skandal wywołał pocałunek piosenkarki Madonny, która podczas rozdania nagród MTV Video Music Awards w 2003 r. wpiła się w usta Britney Spears, a potem Christiny Aguilery. "The New York Post" opisał ten całuśny show jako desperacką próbę ratowania kariery znanych piosenkarek. Rush Limbaugh, znany amerykański komentator polityczny, uznał nawet, że występ Madonny, Spears i Aguilery może się stać przyczyną kolejnego ataku terrorystycznego Al-Kaidy.
Osoby publiczne powinny jednak pamiętać, że jednym pocałunkiem można odmienić rzeczywistość tylko w bajkach, gdzie królewicz zamieniał w ten sposób ropuchę w królewnę. Powinni też pamiętać, że pierwszym marketingowym pocałunkiem był pocałunek Judasza. Jak wiadomo, uczeń Jezusa zarobił wtedy 30 srebrników.
Fot: A. Jagielak
Więcej możesz przeczytać w 36/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.