Jesteśmy małymi zawistnikami i złośliwcami: tym mniejszymi, im bardziej górnolotnymi w deklaracjach
Oto pamiętna scena z filmu "Sami swoi". Pokłóceni po raz tysięczny Pawlak i Kargul robią sobie na złość. Kargul tłucze zawieszone na płocie garnki, zaś Pawlak tnie sierpem suszące się koszule. Za chwilę okazuje się, że Kargul tłucze własne garnki, a Pawlak niszczy swoje koszule. Robienie na złość - zgodnie z filozofią Kargula i Pawlaka - zdominowało polskie życie publiczne.
Co tydzień mamy co najmniej kilkanaście przykładów, jak najważniejsi politycy zamiast zajmować się tym, czym powinni, robią sobie na złość. Na złość prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu Lech Wałęsa sam obchodził rocznicę porozumień sierpniowych. Chyba wedle zasady, że prezydent może być tylko jeden. I na złość Lechowi Wałęsie kancelaria Lecha Kaczyńskiego nie zaprosiła byłego prezydenta na oficjalne uroczystości. Na złość prof. Władysławowi Bartoszewskiemu, który skrytykował prezydenta (wespół z siedmioma innymi byłymi szefami MSZ), Lech Kaczyński stwierdził, że nie zamierza go do niczego namawiać (czyli do odstąpienia od rezygnacji z funkcji w PISM). Na złość wszystkim Antoni Macierewicz oskarżył szefów MSZ o zdradę stanu, by potem z uśmiechem stwierdzić, że nie ma dowodów. Potem premier bronił go na złość opozycji, a prezydent na złość opozycji milczał. Na złość koalicji Leszek Balcerowicz nie chce zeznawać przed bankową komisją śledczą. Ta z kolei na złość Balcerowiczowi nie tylko wzywa jego żonę, ale samego prezesa NBP zamierza wzywać wielokrotnie. Przy okazji i komisja, i Balcerowicz robią na złość samym sobie (vide: "Bankomachia"). Bez robienia sobie na złość nie możemy żyć, nawet będąc za granicą. Oto gdy polscy eurodeputowani na złość szefowej dyplomacji Annie Fotydze nie chcieli się z nią spotkać w Brukseli, w zamian premier Jarosław Kaczyński na złość nie znalazł czasu dla europosłów.
Robienie sobie na złość jest o tyle głupie, że prędzej czy później uderza w tego, kto to robi. Lechowie Wałęsa i Kaczyński wychodzą na pieniaczy niezdolnych do wzniesienia się ponad wady własnego charakteru. Anna Fotyga umacnia wizerunek "pani do i od niczego". Lech i Jarosław Kaczyńscy pogłębiają wrażenie obrażalskich, nie umiejących przejść do porządku nad żadną błahostką, która ich dotyczy. Skądinąd chyba nie ma w Europie drugiego takiego prezydenta i premiera, którzy pamiętaliby o najdrobniejszych osobistych afrontach (rzeczywistych i mniemanych), jakie zdarzyły się nawet 30 lat temu.
Skoro żyjemy w świecie "na złość", sama rzeczywistość się do tego dostosowuje. Oto mamy świetlane perspektywy wzrostu gospodarczego - na złość staraniom rządzących, żeby tego wzrostu nie było za długo. Na złość opozycji maleje bezrobocie, bo na złość rządzącym młodzi Polacy wyjeżdżają pracować za granicę. Żeby nie było jednak za dobrze, na złość temu, że jest dobrze, koalicja chce przejeść owoce wzrostu (vide: "Wprost przeciwnie"). I nie jest pocieszające, że cała Europa często stosuje filozofię na złość, o czym najlepiej świadczy wyhodowanie sobie islamskich terrorystów i obrona ich prawa do odmienności, czyli de facto do spiskowania i klecenia bomb (vide: "Efekt 11 września"). Wygląda więc na to, że żyjemy w jakimś sadomasochistycznym zapętleniu, z którego na złość sobie nie wychodzimy. Ale może tacy właśnie jesteśmy - mali zawistnicy i złośliwcy: tym mniejsi, im bardziej górnolotni w deklaracjach o patriotyzmie, ojczyźnie, moralności, sprawiedliwości czy dobru.
Zastanawiam się, na złość komu swoje fortuny zbili najbogatsi w Europie Środkowej i Wschodniej. Bo jeśli na złość zwolennikom urawniłowki, to byłoby za mało ambitne. Na pewno wiele z tych fortun wykreowali prezydenci Rosji Jelcyn
i Putin (vide: "100 najbogatszych Europy Środkowej i Wschodniej") - na złość tym, których wcześniej wzbogacili, a że ci nie chcieli im jeść z ręki, więc mogą skończyć jak Michaił Chodorkowski. Na złość można naprawdę bardzo dużo zrobić. Dużo złego.
Co tydzień mamy co najmniej kilkanaście przykładów, jak najważniejsi politycy zamiast zajmować się tym, czym powinni, robią sobie na złość. Na złość prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu Lech Wałęsa sam obchodził rocznicę porozumień sierpniowych. Chyba wedle zasady, że prezydent może być tylko jeden. I na złość Lechowi Wałęsie kancelaria Lecha Kaczyńskiego nie zaprosiła byłego prezydenta na oficjalne uroczystości. Na złość prof. Władysławowi Bartoszewskiemu, który skrytykował prezydenta (wespół z siedmioma innymi byłymi szefami MSZ), Lech Kaczyński stwierdził, że nie zamierza go do niczego namawiać (czyli do odstąpienia od rezygnacji z funkcji w PISM). Na złość wszystkim Antoni Macierewicz oskarżył szefów MSZ o zdradę stanu, by potem z uśmiechem stwierdzić, że nie ma dowodów. Potem premier bronił go na złość opozycji, a prezydent na złość opozycji milczał. Na złość koalicji Leszek Balcerowicz nie chce zeznawać przed bankową komisją śledczą. Ta z kolei na złość Balcerowiczowi nie tylko wzywa jego żonę, ale samego prezesa NBP zamierza wzywać wielokrotnie. Przy okazji i komisja, i Balcerowicz robią na złość samym sobie (vide: "Bankomachia"). Bez robienia sobie na złość nie możemy żyć, nawet będąc za granicą. Oto gdy polscy eurodeputowani na złość szefowej dyplomacji Annie Fotydze nie chcieli się z nią spotkać w Brukseli, w zamian premier Jarosław Kaczyński na złość nie znalazł czasu dla europosłów.
Robienie sobie na złość jest o tyle głupie, że prędzej czy później uderza w tego, kto to robi. Lechowie Wałęsa i Kaczyński wychodzą na pieniaczy niezdolnych do wzniesienia się ponad wady własnego charakteru. Anna Fotyga umacnia wizerunek "pani do i od niczego". Lech i Jarosław Kaczyńscy pogłębiają wrażenie obrażalskich, nie umiejących przejść do porządku nad żadną błahostką, która ich dotyczy. Skądinąd chyba nie ma w Europie drugiego takiego prezydenta i premiera, którzy pamiętaliby o najdrobniejszych osobistych afrontach (rzeczywistych i mniemanych), jakie zdarzyły się nawet 30 lat temu.
Skoro żyjemy w świecie "na złość", sama rzeczywistość się do tego dostosowuje. Oto mamy świetlane perspektywy wzrostu gospodarczego - na złość staraniom rządzących, żeby tego wzrostu nie było za długo. Na złość opozycji maleje bezrobocie, bo na złość rządzącym młodzi Polacy wyjeżdżają pracować za granicę. Żeby nie było jednak za dobrze, na złość temu, że jest dobrze, koalicja chce przejeść owoce wzrostu (vide: "Wprost przeciwnie"). I nie jest pocieszające, że cała Europa często stosuje filozofię na złość, o czym najlepiej świadczy wyhodowanie sobie islamskich terrorystów i obrona ich prawa do odmienności, czyli de facto do spiskowania i klecenia bomb (vide: "Efekt 11 września"). Wygląda więc na to, że żyjemy w jakimś sadomasochistycznym zapętleniu, z którego na złość sobie nie wychodzimy. Ale może tacy właśnie jesteśmy - mali zawistnicy i złośliwcy: tym mniejsi, im bardziej górnolotni w deklaracjach o patriotyzmie, ojczyźnie, moralności, sprawiedliwości czy dobru.
Zastanawiam się, na złość komu swoje fortuny zbili najbogatsi w Europie Środkowej i Wschodniej. Bo jeśli na złość zwolennikom urawniłowki, to byłoby za mało ambitne. Na pewno wiele z tych fortun wykreowali prezydenci Rosji Jelcyn
i Putin (vide: "100 najbogatszych Europy Środkowej i Wschodniej") - na złość tym, których wcześniej wzbogacili, a że ci nie chcieli im jeść z ręki, więc mogą skończyć jak Michaił Chodorkowski. Na złość można naprawdę bardzo dużo zrobić. Dużo złego.
Więcej możesz przeczytać w 36/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.