Życzmy sobie, by nie biorąca udziału w wyborach połowa obywateli przestała być biernym tłumem
Życzyć to sobie umiemy wszystkiego i często w nadmiarze. Oczywiście, zakładam (nie wiem, czy trafnie!), że jako chrześcijanie nie życzymy naszym bliźnim niczego złego, także tym, którzy mają sumienie czyste, bo nigdy nie używane. Upadku i odpowiednich kar życzyć można jedynie zbrodniczym reżimom. Zwykle bowiem nie można liczyć na to, że pozbawiona skrupułów ekipa siepaczy sama nagle otrzeźwieje, podda się karze, przeprosi za swe zbrodnie i zacznie dobrze rządzić. Historyczne doświadczenia w tej mierze są na ogół negatywne. Przykładów przemilczania i usprawiedliwiania zbrodni nie trzeba daleko szukać.
Życzmy sobie
Dysponując tą wiedzą, życzmy więc wszystkim Polakom i każdemu z osobna indywidualności w najlepszym gatunku, wspartej solidną wiedzą i wykształceniem. Życzmy sobie, by ta nie biorąca udziału w wyborach połowa obywateli przestała być biernym wyalienowanym tłumem. Życzmy tej połowie, by przekształciła się w zbiorowość nie podających się manipulacjom, świadomych obywateli, kipiących aktywnością, tryskających mądrymi inicjatywami, dysponujących wiedzą o świecie. Życzmy sobie postępów w budowie kapitału zaufania społecznego, tworzącego społeczeństwo obywatelskie. Życzmy sobie też pozbycia się cyników i nieuków z naszego parlamentu, a także wyleczenia się czołowych przedstawicieli naszego państwa z obsesji wykrzywiających, a nawet uniemożliwiających, trzeźwą ocenę realiów i problemów. Życzmy sobie zdolności do obiektywnych ocen i koncentracji na sprawach przyszłości. Twórcze myślenie o przyszłości wymaga jednak znacznie pełniejszej wiedzy o niedawnych realiach i otaczającym nas świecie.
Wiedzy!
Zauważmy, że w Polsce brak elementarnej edukacji ekonomicznej w ogóle nie dyskwalifikuje polityka, a niekiedy nawet go w pewnych kręgach nobilituje jako prawdziwie niezależnego. Zatrważająca bywa u nas nieznajomość najnowszej historii i geografii. Nawet znaczna część młodzieży uniwersyteckiej nie śledzi wydarzeń, nie czyta gazet. Dlatego życzyć sobie wypada radykalnych postępów w powszechnej edukacji obywatelskiej, takiego jej upowszechnienia, by nie znajdowały u nas posłuchu ugrupowania dywersyjne, pachnące na milę inspiracją wrogich Polsce agentur, ubranych oczywiście w bardzo patriotyczne barwy. Życzmy więc sobie znacznie większej troski o nasze wspólne dobro i umiejętności odróżniania tego, co dla państwa dobre, a co mu może zaszkodzić. Państwa nie umocnimy, ograniczając samorządność i wzmacniając centralne zarządzanie, zwiększając uprawnienia wojewodów. Państwo umacnia się przez kształcenie świadomości obywatelskiej, likwidację taryf ulgowych dla wybranych i niestosowanie dwóch miar - łagodniejszej dla polityków o podejrzanej konduicie i ostrzejszej dla nieuprzywilejowanych.
Spełnienie tych życzeń to nie świąteczne, co roku powtarzane frazesy. To przymus w obliczu skali wyzwań, którym musimy podołać pod groźbą dalszego opadania Polski w rankingach. Wyzwaniem jest na przykład przyspieszenie tempa wzrostu gospodarki, którym tak się zachwycają niektórzy politycy. Rozwijamy się wolniej niż tacy nasi sąsiedzi, jak Litwa, Łotwa czy Estonia. Stopę inwestycji mamy za niską na to, by kogokolwiek gonić. Martwimy się nadmiernym udziałem obcego kapitału w gospodarce, ale to właśnie on pobudza wzrost. Kiedy nasi politycy to zrozumieją, że korzystniejsze dla nas są obce inwestycje kapitałowe od zadłużania się państwa, też przecież głównie u zagranicznych wierzycieli?!
Nie możemy pozwolić na dalsze milczenie w kwestii deficytu budżetowego i fatalnej, antywzrostowej, struktury wydatków budżetowych. Nie wolno tolerować polityków interpretujących niewielkie obniżenie deficytu jako nadwyżkę budżetową. Nie wolno nadal przemilczać w mediach kosztów obsługi długu publicznego, o którym znakomita większość społeczeństwa w ogóle nie ma pojęcia.
Autentycznym wyzwaniem jest wreszcie wykorzystanie obecnego stanu wiedzy w dziedzinach decydujących długofalowo o wzroście gospodarki. Czy potrafi to zapewnić rząd, którego prominenci pogardzają "wykształciuchami"? Rząd, w którego składzie są ludzie, którzy myślą, jak rozłożyć finanse publiczne i zrujnować naszą walutę?
Życzmy sobie
Dysponując tą wiedzą, życzmy więc wszystkim Polakom i każdemu z osobna indywidualności w najlepszym gatunku, wspartej solidną wiedzą i wykształceniem. Życzmy sobie, by ta nie biorąca udziału w wyborach połowa obywateli przestała być biernym wyalienowanym tłumem. Życzmy tej połowie, by przekształciła się w zbiorowość nie podających się manipulacjom, świadomych obywateli, kipiących aktywnością, tryskających mądrymi inicjatywami, dysponujących wiedzą o świecie. Życzmy sobie postępów w budowie kapitału zaufania społecznego, tworzącego społeczeństwo obywatelskie. Życzmy sobie też pozbycia się cyników i nieuków z naszego parlamentu, a także wyleczenia się czołowych przedstawicieli naszego państwa z obsesji wykrzywiających, a nawet uniemożliwiających, trzeźwą ocenę realiów i problemów. Życzmy sobie zdolności do obiektywnych ocen i koncentracji na sprawach przyszłości. Twórcze myślenie o przyszłości wymaga jednak znacznie pełniejszej wiedzy o niedawnych realiach i otaczającym nas świecie.
Wiedzy!
Zauważmy, że w Polsce brak elementarnej edukacji ekonomicznej w ogóle nie dyskwalifikuje polityka, a niekiedy nawet go w pewnych kręgach nobilituje jako prawdziwie niezależnego. Zatrważająca bywa u nas nieznajomość najnowszej historii i geografii. Nawet znaczna część młodzieży uniwersyteckiej nie śledzi wydarzeń, nie czyta gazet. Dlatego życzyć sobie wypada radykalnych postępów w powszechnej edukacji obywatelskiej, takiego jej upowszechnienia, by nie znajdowały u nas posłuchu ugrupowania dywersyjne, pachnące na milę inspiracją wrogich Polsce agentur, ubranych oczywiście w bardzo patriotyczne barwy. Życzmy więc sobie znacznie większej troski o nasze wspólne dobro i umiejętności odróżniania tego, co dla państwa dobre, a co mu może zaszkodzić. Państwa nie umocnimy, ograniczając samorządność i wzmacniając centralne zarządzanie, zwiększając uprawnienia wojewodów. Państwo umacnia się przez kształcenie świadomości obywatelskiej, likwidację taryf ulgowych dla wybranych i niestosowanie dwóch miar - łagodniejszej dla polityków o podejrzanej konduicie i ostrzejszej dla nieuprzywilejowanych.
Spełnienie tych życzeń to nie świąteczne, co roku powtarzane frazesy. To przymus w obliczu skali wyzwań, którym musimy podołać pod groźbą dalszego opadania Polski w rankingach. Wyzwaniem jest na przykład przyspieszenie tempa wzrostu gospodarki, którym tak się zachwycają niektórzy politycy. Rozwijamy się wolniej niż tacy nasi sąsiedzi, jak Litwa, Łotwa czy Estonia. Stopę inwestycji mamy za niską na to, by kogokolwiek gonić. Martwimy się nadmiernym udziałem obcego kapitału w gospodarce, ale to właśnie on pobudza wzrost. Kiedy nasi politycy to zrozumieją, że korzystniejsze dla nas są obce inwestycje kapitałowe od zadłużania się państwa, też przecież głównie u zagranicznych wierzycieli?!
Nie możemy pozwolić na dalsze milczenie w kwestii deficytu budżetowego i fatalnej, antywzrostowej, struktury wydatków budżetowych. Nie wolno tolerować polityków interpretujących niewielkie obniżenie deficytu jako nadwyżkę budżetową. Nie wolno nadal przemilczać w mediach kosztów obsługi długu publicznego, o którym znakomita większość społeczeństwa w ogóle nie ma pojęcia.
Autentycznym wyzwaniem jest wreszcie wykorzystanie obecnego stanu wiedzy w dziedzinach decydujących długofalowo o wzroście gospodarki. Czy potrafi to zapewnić rząd, którego prominenci pogardzają "wykształciuchami"? Rząd, w którego składzie są ludzie, którzy myślą, jak rozłożyć finanse publiczne i zrujnować naszą walutę?
Więcej możesz przeczytać w 1/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.