No to udało się wam zirytować przedsiębiorców. Chcecie podnosić im podatki.
Ta irytacja jest bezzasadna, bo nie będziemy podnosić podatków.
Jest pan pewien?
Wypowiedziała się na ten temat pani premier i przecięła wszelkie wątpliwości. Powtarzam: żadnych podwyżek podatków dla przedsiębiorców nie będzie. Przeciwnie, pracujemy nad obniżeniem ZUS dla małych firm. Ale dopóki projekt nie trafi na Radę Ministrów, żadnych deklaracji składać nie chcę.
Minister HeNRyk Kowalczyk już jednak zapowiedział, że chce odejść od liniowego podatku dla prowadzących działalność gospodarczą. To oznacza, że duża część Polaków zapłaci państwu więcej.
Ważne sprostowanie: w Polsce daniny od przedsiębiorców na rzecz państwa są degresywne. Przedsiębiorca zarabiający 3 tys. zł w formie składki i podatku płaci w przybliżeniu równowartość 49 proc. swojego dochodu. Jeśli zarabia 10 tys. miesięcznie, płaci 28 proc., a przy 20 tys. – 24 proc. Jak to możliwe? Po prostu stała składka ZUS, niezależna od wielkości dochodu, w połączeniu z liniowym podatkiem sprawia, że bogatsi płacą procentowo mniej. Analogicznie jest w przypadku umów o pracę. Najbogatsi po przekroczeniu pewnego progu przestają płacić składki na ZUS, de facto płacą mniejszy procent od dochodów niż mniej zarabiający. Tak naprawdę nie mamy więc podatku liniowego ani progresywnego, lecz degresywny. Bardziej obciążający biedniejszych niż bogatych. To jest sprzeczne z logiką wolnego rynku, dlatego odejście od tego rozwiązania nie kłóci się z moją duszą gospodarczego liberała.
Ciągle pan nim jest?
Jednoznacznie tak. Zanim przyszedłem do polityki, przez 20 lat prowadziłem działalność gospodarczą. Zapamiętałem ten czas jako bezustanną wojnę, którą wytaczało mi polskie państwo. Zamiast mnie wspierać, sypało mi piach w tryby. Nie ukrywam, że poszedłem do polityki głównie po to, żeby to zmienić.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.