Strzał z granatnika, który zrobił dziurę w dachu konsulatu polskiego w Łucku na Ukrainie, słychać było nie tylko we wsi, odległej od miasta o sześć kilometrów. Atak odbił się szerokim echem na Ukrainie, w Polsce, a także w Rosji, gdzie państwowe media chętnie relacjonowały cały incydent. Co prawda tym razem nikomu nic się nie stało, ale być może to tylko kwestia decyzji strzelającego, a nie szczęśliwego przypadku. Piętro niżej znajdują się mieszkania pracowników placówki, wystarczyło więc opuścić lufę granatnika kilka centymetrów niżej, żeby groźny incydent zamienił się w tragedię.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.