JAN ŚPIEWAK
Miesięcznice smoleńskie do 10 czerwca 2017 r. stawały się coraz mniej znaczącym politycznym folklorem. Jarosław Kaczyński na drabince otoczony najwierniejszymi akolitami. Wokół niego niewielki tłumek zazwyczaj starszych osób. Co miesiąc powtarzał to samo: „Jesteśmy coraz bliżej odkrycia prawdy na temat Smoleńska”. Takie zdanie wypowiadane za rządów PO mogło być jeszcze zrozumiałe. Za rządów PiS stawało się samooskarżeniem. I wtedy pojawił się on. Władysław Frasyniuk. Usiadł na trasie przemarszu miesięcznicy. Próbując zablokować demonstrację, wlał nadzieję w serca najzagorzalszych zwolenników teorii o zamachu. Ich trwanie na Krakowskim Przedmieściu nabrało nowego znaczenia i wartości. Pojawił się wróg.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.